Średniowiecze jest tematem, do którego chętnie i sięgają pisarze współcześni. Niekoniecznie jako po inspirację i temat powieści o tematyce historycznej. Bardzo często ich zamiarem jest bowiem nie zapoznawanie czytelnika z realiami epoki, ale przede wszystkim próba wspólnego z nim zrozumienia jej specyfiki.

Doskonałym przykładem jest powieść Jerzego Andrzejewskiego "Bramy raju". Jej zasadniczym tematem jest obnażanie prawdziwych ludzkich intencji, skrywanych często pod płaszczem szlachetnych idei, podczas gdy są one jedynie dążeniem do zaspokojenia własnych potrzeb. Autor pokazuje, że jeśli dokładniej przyjrzeć się idei, to łatwo dostrzec, że zbudowana jest ona z osobistych aspiracji i ambicji. Zwycięża natomiast ten, kto lepiej i skuteczniej potrafi przekonać do swoich racji. Dlatego Jakub i Spowiednik muszą przegrać z charyzmatycznymi i niezwykle sugestywnymi Maud i Aleksym.

Jednak warto zwrócić uwagę, że często ich argumentom towarzyszy obłuda, znajdująca swój wyraz zarówno w uczynkach, jak i słowach oraz intencjach. Jako przykłady można wskazać: zatajanie grzechów w czasie spowiedzi, skrywane motywy organizowania wyprawy niewiniątek do grobu Chrystusa. Takimi między innymi środkami posługują się dzieci, dążąc do osiągnięcia zamierzonych celów.

Tego przygnębiającego wrażenia dopełnia rządzący nimi fanatyzm. Działają bez zrozumienia wykonywanych zadań. "Daleki cel, którego nie potrafimy sobie wyobrazić, ale który stał się naszym celem" musi być osiągnięty bez względu na koszty. Brak tu jednak zrozumienia idei, w imię której mają być one poniesione ("jego słowa wciąż krążą wśród nas, ale chociaż znamy je na pamięć, nie wiem czy je rozumiemy"). Z tego powodu wypowiedź Jakuba traktowana jest jako wyłącznie polecenie, które musi zostać wykonane bez cienia wątpliwości. I jest tak, niezależnie od tego, że dla niektórych jego słowa mogą stać się początkiem duchowej przemiany ("słowa przekształciły się w drogę ciągnącą się przed nami").

Przywołuje to na myśl powtarzane modlitwy, których sensu nie rozumiemy. Nauczyliśmy się ich w dzieciństwie i teraz wypowiadamy ich słowa, nie zastanawiając się, co znaczą, chociaż kiedyś być może chcieliśmy je zrozumieć. Taką paralelę z tą sytuacją można zauważyć w konstrukcji powieści Andrzejewskiego, opartej o długie zdania, przeplatane krótkimi. To niemal melodia litanii. Zarazem obraz naszej wiary, w której zrozumienie zostało przytłumione przez bezwzględne posłuszeństwo doktrynie.

Według mnie średniowiecze, będące epoką, w której dominowało chrześcijaństwo w swej najbardziej rygorystycznej formie, przypomina staroświecką szkołę, gdzie zamiast wolności i spontaniczności obowiązuje restrykcyjny regulamin. Nieprzestrzegający go muszą liczyć się z surową karą. Być może moje zdanie pokrywa się z opinią większości, ale czy możliwa jest obiektywna ocena epoki, znanej nam jedynie z przekazów?