W epoce średniowiecza bardzo ważna była chwila, w której człowiek, żegnając się ze światem, szedł przed oblicze Boga. Powstały wówczas przepisy na "dobre umieranie", które ogólnie nazwano ars bene moriendi - sztuka dobrego umierania. Poznajemy je m.in. analizując średniowieczne dzieła literackie.

Zgodnie z przepisami dotyczącymi śmierci rycerza umiera hrabia Roland, bohater "Pieśni o Rolandzie". Roland umiera zwrócony twarzą w kierunku Hiszpanii - skąd nadszedł wróg, by nikt nie posądził go o tchórzostwo. Wychodzi na wzgórze, by znaleźć się ponad polem bitewnym. Do ostatniej chwili troszczy się o swój miecz, w którym znajdują się święte relikwie. Roland, mimo wielkiej słabości, zabija jeszcze saracena, który chciał mu odebrać Durendala (tak nazywał się miecz Rolanda). Ma również przy sobie róg, był bowiem dowódcą tylnej straży. Przed śmiercią wyznaje przed bogiem swoje grzechy i żałuje za nie. Myśli wyłącznie o Bogu, cesarzu Francji, Karolu i słodkiej ojczyźnie. Zdejmuje rękawicę, oddając się w opiekę Boga, którego jest wasalem. Po śmierci z nieba zstępują aniołowie, którzy zaprowadzą jego czystą duszę przed boski tron. Tam, jako obrońca wiary chrześcijańskiej, człowiek szlachetny i prawy, Roland otrzyma wieczną nagrodę.

Inaczej wygląda śmierć Tristana i Izoldy - bohaterów średniowiecznego romansu. Tristan umiera z dala od swojej ukochanej. Przed śmiercią wysyła po nią, prosząc by towarzyszyła mu w ostatnich chwilach. Izolda ani chwili się nie zastanawia, wsiada na okręt podąża do ukochanego. Tristan niestety umiera tuż przed jej przybyciem. wtedy Izolda żegna się ze światem, kładzie się obok ciała Tristana i wydaje ostatnie tchnienie:

"Obróciła się ku wschodowi i pomodliła Bogu. Potem odkryła nieco zwłoki, ułożyła się przy nich wzdłuż swego przyjaciela, ucałowała mu usta i twarz i obłapila go ciasno: ciało przy ciele, usta przy ustach. I tak oddala dusze, umarła przy nim, z boleści po miłym przyjacielu".

O tym, że miłość Tristana i Izoldy znalazła uznanie nawet w zaświatach, świadczy fakt, że z ich grobów wyrasta krzew głogu, którego gałęzie łączą się nad mogiłami. Król Marek rozkazuje dwa razy ściąć głóg, ale kiedy wyrasta za trzecim razem, poleca go zostawić w spokoju. Chyba zaczyna rozumieć, że miłość Tristana i Izoldy okazała się silniejsza niż śmierć.

Po podobny motyw sięgnął twórca renesansowy w. Szekspir w tragedii "Romeo i Julia". Podobnie jak Tristan i Izolda i bohaterowie tej tragedii nie mogą żyć bez siebie. Na wieść o śmierci Julii Romeo zabija się na jej grobie. Nieszczęśliwy nie wie, że Julia tylko śpi po podaniu jej napoju, który miał ja uchronić od ślubu z Parysem. Po przebudzeniu, widząc obok ciało Romea, Julia przebija się jego sztyletem.

W czasach średniowiecza rozgrywa się powieść H. Sienkiewicza "Krzyżacy". Do śmierci przygotowuje się tu na przykład Zbyszko, kiedy zostaje na niego wydany wyrok za napad na posła krzyżackiego. Bohater zachowuje się spokojnie i z godnością. Namawia stryja - Maćka z Bogdańca, żeby się ożenił i w ten sposób przedłużył ród. Martwi się losem ukochanej Danuśki, ale nie okazuje strachu, jak przystało na odważnego rycerza.

W średniowieczu obecność śmierci widoczna była na każdym kroku. Średnia wieku wynosiła ok. 30 lat. Często panowały epidemie, słabo rozwinięta medycyna, okresy głodu, powodowały masowe wymierania mieszkańców poszczególnych terenów. Nic więc dziwnego, że jednym z najczęstszych haseł epoki był: "memento mori" - pamiętaj o śmierci. Pozwalało ono po pierwsze oswoić się ze śmiercią, a po drugie żyć godnie, przestrzegając bożych przykazań.

Przed śmiercią dbano o to, by spisać testament i rozdzielić majątek. Chciano też koniecznie, by nie zaginą ród, dlatego rodziny w średniowieczu były zwykle wielodzietne, a za mąż wydawano młode dziewczęta. Inaczej również wyglądały okoliczności śmierci - umierano w domu, we własnym łóżku, w otoczeniu najbliższych i sąsiadów. dbano, by za dusze zmarłego odprawiane były msze. Taka śmierć miała bardzo ludzkie oblicze.

Wydaje mi się, że ostatnie chwile człowieka w epoce średniowiecza, choć bardzo trudne, jednak były mniej stresujące niż dziś. Dzisiaj śmierć ma zwykle miejsce w szpitalu, w otoczeniu obcych, obojętnych ludzi. Mówimy, że staramy się do końca ratować osobę najbliższą, stąd konieczność opieki szpitalnej. Jednak w przypadku, kiedy choroba jest nieuleczalna rzadko kto decyduje się towarzyszyć krewnemu w ostatnich chwilach. Szuka się szpitali, hospicjów, domów opieki. To nie jest sytuacja komfortowa. Myślę, że może kiedyś uda się jeszcze powrócić do dawnych zwyczajów.