MESJANIZM jest to koncepcja i ruch o charakterze religijno-społecznym, oparte na wierze w nadejście wyjątkowej postaci lub narodu, których działalność przyniesie wyzwolenie od zła, zmieni oblicze świata i rozpocznie nową erę. Inspiracją dla tego typu poglądów była żydowska i chrześcijańska koncepcja Mesjasza. W późniejszym okresie idee bliskie mesjanizmowi występowały pod postacią ruchów religijnych w chrześcijaństwie (millenaryzm), a także w islamie (mahdi, 12. imam). Z czasem pojawiła się historiozoficzna postać mesjanizmu, przypisująca jednostkom lub grupom społecznym (głównie narodom) szczególne posłannictwo wobec ludzkości. Ta postać mesjanizmu występowała m.in. w ideologii słowianofilstwa. Poza Europą prądy mesjanistyczne szerzyły się zwłaszcza wśród plemion indiańskich na terenie USA w XIX w.; w XX w. występują one wśród plemion afrykańskich, przeciwstawiających ideę "narodu wybranego" hegemonii kolonizatorów. (według Encyklopedii PWN)

Jedna z narodowych, społecznych odmian mesjanizmu był mesjanizm polski. Ukształtował się on w latach 40. XIX wieku, jako odpowiedź polskich intelektualistów na upadek powstania listopadowego. Idea ta miała za zadanie podjąć próbę analizy przyczyn tej porażki i wyjaśnić jej metafizyczny sens. Szukano także miejsca klęski powstania w szerszej, optymistycznej wersji dziejów ludzkości. Polski mesjanizm wyznaczał narodowi polskiemu specjalną funkcję w historii - rolę duchowego przewodnika i misję zbawienia całego świata. Polska miała być Mesjaszem innych narodów, cierpieć i umrzeć dla powszechnego zbawienia, a potem zmartwychwstać w chwale. Taka idea, ukształtowana przez polską historiozofię po 1831 roku, miała być lekarstwem na upokorzenie militarne Polaków, miała pocieszać, przywracać wiarę i nadzieję, ratować przed pesymizmem i zwątpieniem.

Najpełniejszym wyrazicielem i najgorętszym orędownikiem tej idei w polskiej literaturze romantycznej był Adam Mickiewicz. Ujmował on losy Polski w szerszym, europejskim kontekście, mawiając: "Kto mówi w interesach jednego tylko narodu, jest nieprzyjacielem wolności". Wyznawanej przez siebie koncepcji mesjanizmu poeta dał wyraz w wielu swoich wybitnych dziełach.

Wspaniały poetycki wyraz idei Polski jako narodu wybranego dał Adam Mickiewicz w III części "Dziadów". Polska zostaje wręcz tutaj określona jako "Chrystus narodów". Wielokrotnie podkreśla poeta szczególny sens i znaczenie bohaterskiej śmierci młodego, walczącego pokolenia - ich męczeńska ofiara nie idzie na marne, odkupi polski naród, a wraz z nim wszystkie inne. Naśladowanie Chrystusa doprowadzi w końcu do upadku despotyzmu i tyranii, a w konsekwencji do zapanowania wolności. Koncepcja mesjanistyczna w "Dziadach" przedstawiona jest z wielką żarliwością i pasją, ale nie ma jeszcze dokładnego podbudowania teoretycznego. Adam Mickiewicz pisał III część swojego wielkiego dramatu "na gorąco" po upadku powstania, dlatego też nie mógł już mieć konkretnego, długofalowego planu działania dla Polski. Jego intencją było raczej "pokrzepienie serc" struchlałych, przerażonych i załamanych rodaków, pocieszenie ich, natchnięcie wiarą w przyszłość, ukazanie ogólnego sensu tego, co się stało. Taką rolę spełnia właśnie wątek mesjanistyczny. Adam Mickiewicz chce tutaj zachować łączność ze swoim narodem i w pewnym sensie zrehabilitować swoją osobę (nie brał osobiście udziału w powstaniu, przebywał wtedy za granicą). Mesjanizm w III część "Dziadów" jest więc tylko zarysowaniem rodzącej się koncepcji wolnościowej poety.

W "Dziadach" nie pojawia się właściwie odpowiedź na pytanie, dlaczego akurat Polacy mają spełniać tak wzniosłą i zarazem trudną misję w dziejach świata. Jednak zagadnieniu temu poświęcił Adam Mickiewicz osobny utwór: "Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego". Przedstawia tutaj dzieje narodu polskiego od samego początku: Polacy zawsze byli wierni ideałom wolności i wiary, zaś pozostałe narody ciężko grzeszyły, aż w końcu dopuściły, aby poprzez rozbiory "umęczono naród polski, i złożono w grobie".

Idea wywyższania polskiego społeczeństwa, przedkładania go nad inne budzi z dzisiejszego punktu widzenia spore wątpliwości i mieszane uczucia. Przekonywanie jednego narodu, że jest lepszy od innego, może prowadzić do niebezpiecznych następstw: wywoływania poczucia wyższości, a co się w tym łączy - ksenofobii i nienawiści. Zarazem mesjanizm wydaje się nawoływać do bierności, poddania się swemu losowi, pokornego, milczącego cierpienia w nieskończoność. Rodzi się zatem pytanie, czy w czasach Adama Mickiewicza koncepcja wybraństwa narodowego była naprawdę potrzebna? Okazuje się, że tak, i to bardzo. W intencji naszego narodowego wieszcza mesjanizm miał być ideą nie wywyższającą naród i wbijając ą go w pychę, lecz dowartościowującą polskie społeczeństwo, a szczególnie spajającą społeczność emigrantów polskich. Emigracja, rozrzucona po różnych państwach i miastach Europy, była bowiem rozproszona, kompletnie zagubiona i zdezorientowana, często poddawała się rozpaczy i zniechęceniu. Ludzie, przerażeni krwawym stłumieniem powstania listopadowego, nie wiedzieli co mają robić i myśleć - mesjanizm dawał im wytłumaczenie zaistniałego stanu rzeczy i nadzieję na przyszłość, a więc pocieszał i ratował przed zupełnym zwątpieniem. Nastrój panujący wśród inteligencji i artystów, którzy nie mieli nawet formalnie własnej ojczyzny, był daleki od poczucia wyższości, więc koncepcja mesjanistyczna raczej nie mogła wbić go w pychę.

Jednak po wyjęciu idei wybraństwa narodowego z jej romantycznego, historycznego kontekstu widać, że często prowadziła ona do bardzo negatywnych skutków. Wszystko było bowiem uzależnione od sytuacji, w jakiej aktualnie znajdował się polski naród. W tragicznych dla niego chwilach mesjanizm dawał niezbędną otuchę i poczucie sensu, podnosił na duchu i leczył nadszarpnięte poczucie własnej obywatelskiej wartości. Jednak w historii naszego państwa zdarzały się momenty, w których koncepcje narodu wybranego przynosiły więcej niekwestionowanej szkody, niż pożytku.

Najwyraźniejszym przykładem jest tutaj kultura sarmacka, a dokładnie moment jej upadku. XV wiek to fundament dla idei mesjanizmu polskiego. Początkowo wyrastała ona z przekonania o starożytnych, antycznych korzeniach polskiej narodowości, a tym samym polskich narodowych cnót: odwaga, męstwo. Oczywiście to starożytne pochodzenie dotyczyło bezwyjątkowo tylko szlachty, pozostałe grupy społeczne nie miały praktycznie żadnego statusu. Podczas wojen z Turcją i koniecznością obrony przed zagrożeniem muzułmańskim pojawia się także koncepcja Polski jako "przedmurza chrześcijaństwa". Stopniowo koncepcję Polaków jako narodu wybranego uzupełnia się o takie elementy, jakie były najwygodniejsze dla rządzącej grupy szlacheckiej, czyli: złotą wolność szlachecką i szczególną rolę Polski w dziejach chrześcijaństwa, przy czym wolność szlachty, gwarantowaną początkowo jako jej szczególne przywileje natury prawnej, wynikające z wysokiego urodzenia, zaczęto stopniowo rozumieć bardzo szeroko. Od XV-wiecznego sarmatyzmu, uosabiającego dobrze pojętą dumę z własnej przynależności narodowej i religijnej oraz kultu szlacheckich cnót i obyczajów, w ciągu dwóch wieków Polacy przebyli drogę do przekonania o własnej bezwarunkowej nieomylności oraz Boskiej opieki, niezależnej od wartości naszych poczynań. Rozwinęła się ksenofobia i nacjonalizm, rozumiane jako cechy nierozerwalnie związane z naszym statusem narodu wybranego. XVII-wieczny sarmatyzm przybierał w swym zaślepieniu wręcz groteskowe formy, które dzisiaj zarazem śmieszą i przerażają. Taka postawa szlachty polskiej była jedną z głównych przyczyn upadku Polski i dostania się w niewolę polityczną.

W dzisiejszych czasach panuje powszechne przekonanie, że zbyt dosłownie pojęta idea wybraństwa narodowego (oprócz oczywiście narodu żydowskiego) jest udziałem fundamentalistów, nacjonalistów i fanatyków religijnych. Taka postawa prowadzi często do tragedii, wynikających z braku tolerancji i poszanowania bliźniego - niektóre narody czy grupy społeczne, stawiając siebie wyżej niż inne, sądzą, że mają dzięki temu specjalne przywileje, a nawet, że mogą bezkarnie zabijać. Efekty to obserwowalne w wielu zakątkach świata wybuchy ksenofobii i rasizmu, dyskryminacji religijnej, a nawet terroryzmu, którego podłożem jest religijny fundamentalizm (atak na World Trade Center). Jednym z poważnych problemów dzisiejszego świata jest nasilenie się nacjonalizmu, prowadzące często do skrajnych form wyrażania przekonania o wyższości swojego narodu. Szczególnie widoczne jest to w państwach, które borykają się z problemem migrantów. Takie współczesne dylematy są w pewnym stopniu efektem długotrwałych przemian, jakim uległy właśnie tendencje mesjanistyczne, nawet te stosunkowo tak "niewinne" jak mesjanizm mickiewiczowski.

Z interesującym ujęciem kwestii współczesnego mesjanizmu - neo-mesjanizmu - spotykamy się w ironicznym artykule ks. Józefa Tischnera, zatytułowanym "Europa i kościół". Autor artykułu wskazuje, że w kwestii analizowania świadomości narodowej Polaków panuje dzisiaj tendencja do łączenia polskości z cierpieniami Chrystusa na krzyżu: "Z pomieszania wiary i mitologii romantycznej rysuje się perspektywa neo-mesjanizmu. Naród cierpi. Cierpi niewinnie. Cierpi przede wszystkim przez potwarców, którymi są najczęściej rodzime mniejszości narodowe lub przedstawiciele obcych ideologii: liberalizmu, komunizmu, laicyzmu. W cierpieniu tym naród jest podobny do Chrystusa. Tak więc, kto bije w naród, bije w Chrystusa". Taki pogląd prowadzi według Tischnera do szczególnej odmiany fundamentalizmu religijnego, który polega na tym, że obronie nie podlegają fundamenty wiary, ale wartości, które nie leżą u podstaw religii, wartości świeckie: "Neo-mesjanizm dokonuje przewrotu w porządku prawd wiary. Fundamentem nie jest już dogmat, że Chrystus umarł za wszystkich, lecz to, że krytyka narodu jest krytyką Chrystusa". Autor dokonuje więc niezwykle trafnej analizy polskich stosunków społecznych, wskazując złą tradycję funkcjonowania mesjanizmu w naszej kulturze narodowej.

Należałoby tutaj jeszcze wspomnieć o problemie świadomości obywatelskiej oraz poczuciu własnej narodowej wartości u Polaków. Z jednej strony obserwujemy w Polsce odradzające się tendencje nacjonalistyczne, a z drugiej - ciągle żywe kompleksy narodowe. Świadczy o tym pełen niedowartościowana stosunek Polski do krajów Europy Zachodniej oraz Ameryki. Było to bardzo widoczne w momencie przystępowania Polski do Unii Europejskiej. Nasze społeczeństwo robiło bardzo wiele, aby poprawić swój wizerunek na arenie międzynarodowej, jednak nie zawsze te dążenia osiągały zamierzony skutek. Z taką postawą spotykamy się zresztą wielokrotnie podczas naszej narodowej historii, kwestię tę poruszało także wielu polskich wybitnych pisarzy, w tym - romantyków (Juliusz Słowacki, nazywając z goryczą Polskę "papugą narodów", czy Cyprian Kamil Norwid, mówiąc: Jesteśmy wielkim narodem. Jesteśmy żadnym społeczeństwem). W codziennych, powszechnych sprawach taki stosunek Polaków wobec państw zachodnich widać bardzo wyraźnie na przykład w dziedzinie sportu - dobrze obrazują to sukcesy Adama Małysza, dzięki którym skoki narciarskie urosły niemal do rangi sportu narodowego. Osiągnięcia Małysza od razu stały się też pretekstem do przypominania wszystkich polskich sukcesów zarówno w tej dziedzinie sportowej, jak i w innych. Także polskie podejście do Mistrzostw Świata w piłce nożnej oscyluje pomiędzy skrajnościami: od euforycznego przekonania o przyszłych sukcesach po druzgocącą krytykę. Dążenie Polaków do osiągnięcia choćby minimalnego sukcesu wyraźne jest też w biciu coraz to dziwaczniejszych rekordów (na przykład: uszycie największych na świece spodni), które zwróciłyby chociaż na chwilę uwagę na nasz naród. Taką paranoiczną chęć podkreślania swojej narodowej wyjątkowości, także w oparciu o historyczne dokonania, parodystycznie ujmuje ironicznie ujęty wiersz Rajnolda Suchodolskiego, ostrzegając naszych rodaków przed ciągłym chlubieniem się na koszt heroicznego, przebrzmiałego już mitu:

"Patrz, Kościuszko, na nas z nieba,

Raz Polak skandował.

I popatrzył nań Kościuszko

I się zwymiotował."

Tendencja do leczenia polskich narodowych kompleksów za pomocą ciągle żywej idei wybraństwa narodowego jest więc o tyle pociągająca, o ile niebezpieczna, a zarazem - po prostu przestarzała i śmieszna.

Podsumowując swoje refleksje, chciałabym jeszcze raz podkreślić szkodliwość koncepcji mesjanistycznych w dzisiejszych czasach, zarówno w Polsce, jak i w innych narodach lub grupach społecznych. Prowadzi ona tylko i wyłącznie do niebezpieczeństw wynikających z popadania w skrajności. Na pewno obraz Polski jako narodu wybranego, cierpiącego w imię jakichś wyższych wartości, nie przyczynia się do poprawienia naszego wizerunku w oczach bardziej nowoczesnych państw zachodnich. Zarazem jednak należy zwrócić uwagę, że koncepcje mesjanistyczne w czasach Adama Mickiewicza spełniły bardzo ważną rolę w utrzymaniu spójności narodowej. Mesjanizm polski był jedną z romantycznych propozycji przetrwania w skrajnych, tragicznych warunkach politycznych, w jakich znaleźli się Polacy. Prowadził on do uszlachetnienia pokoleniowych cierpień i ofiar, a pozostającym na emigracji wybitnym jednostkom dał wiarę i nadzieję. W dużym stopniu idea wybraństwa narodowego przyczyniła się więc do przetrwania całego naszego narodu w trudnych czasach zniewolenia.