"(...)I przebić czołem przesądów chmurę,

I być najwyższą myślą wcieloną...

Pomyśleć tak - i nie chcieć? o hańbo! o wstydzie!

Pomyśleć tak - i nie móc? w szmaty podrę łono!(...)"

Tak przedstawia swą sytuację Kordian, niewątpliwie nie jest to stan godny pozazdroszczenia, ale czy to już konflikt tragiczny…

Tragizm to sytuacja, z której nie ma wyjścia, każde rozwiązanie, każda decyzja prowadzą do porażki, do klęski. Bohater jest w kropce i ma tego świadomość. Poczucie bezsilności jest chyba najtrudniejsze do zniesienia. Człowiek w chwilach trudnych najbardziej pragnie działać, robić cokolwiek, co pozwala Wierzyc, ze jest jeszcze jakieś wyjście. Postaci tragiczne tego wyjścia nie mają. Kordian, tytułowa postać dramatu Juliusza Słowackiego również jest postacią tragiczna. Jego rozterki również nie mogą się skończyć dobrze. Już początkowa sytuacja Kordiana nosi znamiona tragizmu, bowiem chory na "chorobę wieku" młodzieniec nie widzi żadnego sensu w swojej egzystencji. Cały czas pogrąża się w swoich myślach, próbuje odnaleźć jakiś cel, który pozwoli mu dalej żyć. Największą zmora Kordiana jest … nuda, nie zwykła codzienna nuda, wynikająca z braku zajęcia, lecz nuda egzystencjalna, nuda u źródeł stoi przekonanie o bezcelowości jakichkolwiek działań. Cóż robić, skoro nic nie ma sensu, wszystko jest beznadziejne. Z zazdrością słucha Kordian opowieści sługi Grzegorza o jego wojennych wyprawach, o bohaterstwie jego towarzyszy. I młodemu chłopcu marzy się wojenna sława, i on chciałby oddać życie za ideę, ale idei nie ma. Myśli Kordiana nieustannie krążą wokół śmierci, tym bardziej, ze jego przyjaciel niedawno odebrał sobie życie. Niczym szekspirowski bohater Kordian zadaje sobie pytanie: "być albo nie być", i podobnie jak Hamletem targają nim wątpliwości i strach przed nieznanym. Ziemskie cierpienie, choć dotkliwe jest przynajmniej znane, a co czeka tam…: "Nic - nic - i sobie nawet nie powiem samemu, że nic nie ma(...)". w jego wyobraźni zjawia się śmierć ma dwa oblicza: "Prawda lub omamienie - lecz wybierać trudno (...)". co wybierze Kordian?

Przez chwilę promykiem na jego drodze jest uczucie do kobiety. Na chwilę wypełnia sens jego życia, na chwilę, bo Laura odrzuca to uczucie, widząc w swym adoratorze niedojrzałego marzyciela, który karmi się swoją miłością i cierpieniem z jej powodu. Wydaje się, że teraz życie Kordiana zakończy się z braku motywacji, faktycznie, pierwszy akt kończy się informacja o jego samobójstwie. A jednak coś się nie udaje, być może Kordian sam rezygnuje z zamachu na własne życie, być może robi to nieumiejętnie. Grunt, ze ocalał, wrócił do życia, by jeszcze bardziej się nim rozczarować. Kordian jest romantykiem, Laura ocenia go trafnie, to marzyciel, który karmi się swoimi wyobrażeniami, skupiony jest na osobistych przeżyciach, żyje poza swatem, wyalienowany, samotny, zdolny tylko do wewnętrznych rozważań. Bark mu woli działania, a przede wszystkim celu, który byłby działania godny. Kiedy wyrusza w podróż po Europie jest już nieco starszy, jednak nadal żyje w oderwaniu od świata realnego. Jego podróż po starym kontynencie jest jednocześnie podróżą do osiągnięcia dojrzałości i ustalenia własnej tożsamości. Droga Kordiana jest drogą przez ciernie, nie wspomina słowem o miastach, które zwiedził, poznajemy tylko ich nazwy, ale brak tu jakiegokolwiek komentarza, co zwiedził, co go zachwyciło. Bo nie to było celem, nie zabytki pochłaniały jego uwagę. Kordian znów jest skupiony na sobie, ale coraz bardziej potwora się na rzeczywistość, niestety to otwarcie przynosi mu tylko rozczarowanie i niechęć do siata. Przekonuje się, e świat jest oparty na pieniądzu, to złoto dyktuje warunki, wartości , w które wierzył, które wpoiła mu literatura, takie jak honor, oddanie, wierność, wytrwałość, wszystko to mrzonki, literackie wymysły, których nie można spotkać w rzeczywistości. Kordian przekonuje się, że kobiety nie są warte jego szczerego uczucia, ze one również kierują się tylko chemia zysku, oddają się tym, którzy mają fortuny, prawdziwa miłość ginie w świecie rządzonym przez materializm. Wreszcie przyszło mu zwątpić także w wiarę katolicką, sam papież bowiem potępia Polaków za ich wolnościowe dążenia, każe im schylić głowy i wiernie służyć carowi.

Właśnie te rozczarowania, o zderzenie z rzeczywistością pozwalają odkryć Kordianowi upragniony cel. Na szczycie Mont-Blanc odkrywa swoje powołanie, wreszcie udaje mu się nadać wartość swojemu życiu. Przemieniony udaje się na obłoku do kraju, by tu walczyć za ojczyznę, by pomścić uciskany naród. Jego planem jest zamach na cara Mikołaja I, cara, który koronował się na króla Polski. Początkowo spiskowców jest kilku, jednak jego towarzysze wycofują się z tego planu, Kordian zostaje sam na placu boju. Nie potrafi się wycofać, ten zamach stanowi treść jego życia, jest szansą odzyskania utraconych lat, dotąd tylko egzystował, odkąd odkrył swoje powolnie, odkąd zapragnął poświecić się dla idei, zaczął żyć naprawdę. Kordian jest zdecydowany i kiedy tylko zostaje wyznaczony do nocnej straży zmierza dokonać mordu. No właśnie - mordu, nie słusznej zemsty, nie szlachetnego czynu, lecz mordu. Zabicia człowieka we się, człowieka, który formalnie jest jego królem. Po drodze zaczynają Kordianem targać takie właśnie myśli, pojawia się Strachimaginacja, które toczą wewnętrzny bój, które uosabiają rozterki bohatera. Tu pojawia się prawdziwy tragizm postaci. Wola czynu i niemożność jego dokonania. Kordiana gubi jego poczucie moralności, jego sumienie, a także strach. Strach przed karą i strach przed niewykonaniem zadania. Cokolwiek uczni, jego życie znów straci wartość.

Ostatecznie decyduje za niego natura - Kordian mdleje. Nie potrafił zdobyć się na czyn. Ponosi klęskę i ponosi karę. Ostateczny finał historii nie jest jednak znany, ponieważ autor pozostawia swojego bohatera kiedy ten staje przed plutonem egzekucyjnym, a w jego stronę zmierza poseł z ułaskawieniem.