Jana Kochanowskiego uznaje się za najsławniejszego polskiego humanistę żyjącego w XVI wieku. Jego utwory dowodzą niezwykłego talentu, jakim był obdarzony. Wszystko, co tworzył, pisał w myśl słów Terencjusza: "Człowiekiem jestem i nic, co ludzkie, nie jest mi obce". Twórczość Jana z Czarnolasu charakteryzuje się niezwykłym bogactwem zarówno gatunkowym, jaki tematycznym. Znajdziemy tutaj teksty obyczajowe, religijne, miłosne, patriotyczne, satyryczne, refleksyjne, filozoficzne itp. Jak każdy renesansowy humanista również i Jan Kochanowski wiele czerpał z dorobku starożytności. Przeniósł on na grunt polski wiele gatunków literackich i stylów liryki stamtąd zapożyczonych. Tworząc własny system wartości, swój światopogląd, także korzystał z mądrości filozofów antycznych. Aby znaleźć odpowiedź na pytanie, jak żyć, by być szczęśliwym, połączył on ze sobą elementy filozofii stoickiej i epikurejskiej i uzupełnił je chrześcijanizmem. Kochanowski kierował się w swoim życiu zasadą złotego środka. Uważał, że należy korzystać z każdego dnia bieżącego (epikurejskie hasło "carpe diem"), przy jednoczesnym zachowywaniu równowagi wewnętrznej, trzeźwości umysłu i spokoju zarówno wobec radości, jak i nieszczęść życiowych. Podobnie jak dla stoików, tak i dla niego najwyższą wartością były: mądrość i cnotliwe życie. Wyraz swoim przekonaniom dawał w pisanych w młodości licznych fraszkach (np. "Na dom w Czarnolesie", "Na lipę") i pieśniach (np. "Pieśń IX. Nie porzucaj nadzieje…"). W wieku 50 lat poeta czarnoleski został dotkliwie doświadczony przez los. Około 1579 roku zmarła jego ukochana córeczka - dwuipółletnia Urszulka. Niedługo potem śmierć zabrała również drugą córkę - Hannę. Wtedy w jego życiu nastąpił przełom. To tragiczne wydarzenie wywołało ogromny kryzys światopoglądowy Kochanowskiego: filozoficzny, religijny i etyczny. Zrozpaczony ojciec i artysta uświadomił sobie wówczas, ze posiadana przez niego wiedza i duże doświadczenie życiowe są niewystarczające i tak naprawdę bezużyteczne w obliczu śmierci dziecka. W napisanych wówczas "Trenach" poeta zawarł swój bunt przeciwko religii chrześcijańskiej i filozofii stoickiej.

Spór ze stoicyzmem najbardziej jest widoczny w Trenach IX i XI. W pierwszym z nich autor w sposób bardzo ironiczny wypowiada się na temat podstawowej wartości filozofii stoickiej, jaką jest mądrość. W założeniu miała ona pozwolić człowiekowi uniezależnić się od wszelkich zewnętrznych wzruszeń, a okazała się zawodna. Kochanowski zaufał jej i całe życie poświecił na jej poszukiwanie. Uważał się także za stoika. Śmierć córek brutalnie przywołała go do rzeczywistości. Okazało się, że cierpi tak samo jak każdy inny człowiek:

"Terazem nagle ze stopniów zrzucony

I między insze, jeden z wiela, policzony".

Wydawało mu się, że dzięki posiadanej wiedzy (nabytej w czasie studiów i podróży) znajduje się wyżej niż inni ludzie. Jednak to było tylko złudzenie. "Nieszczęśliwy ja człowiek" pisze humanista renesansowy. W Trenie X ("Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?") podważa podstawowe aksjomaty wiary chrześcijańskiej i neguje istnienie Boga oraz życia wiecznego ("Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest…"), by w Trenie XI ponownie powrócić do polemiki z filozofią stoicką. Tutaj także pojawiają się kolejne pytania pozbawione odpowiedzi. W trenie tym Kochanowski wyraża swoje zwątpienie w zasadność cnotliwego życia. Podważa wielką wartość cnoty. Stracił wszelką wiarę w nauki mędrców i otwarcie z nich kpi. Coraz bardziej ogarniają go niepewność i niewiara. Posuwa się nawet do tego, że wylicza przykłady, które dowodzą tryumfu zła nad dobrem. W końcu poeta i ojciec opamiętuje się. Pojawia się zastanowienie:

"Żałości! Co mi czynisz? Owa już oboje

Mam stracić: i pociechę, i baczenie swoje?".

Uświadomił sobie, że doszedł do granicy, poza którą grozi mu szaleństwo i autodestrukcja. Od tego momentu powoli będzie wychodził z tego kryzysu i będzie próbował odbudowywać świat wartości.

Bunt poety zostanie ostatecznie przezwyciężony w ostatnim Trenie XIX zwanym także "Snem". Śpiącemu poecie ukazuje się we śnie duch zmarłej matki wraz z duchem Urszulki. Przychodzą, aby go pocieszyć. Matka zapewnia go, że obie są szczęśliwe i nic złego im się nie dzieje, gdyż są pod opieką Boga. Według jej słów Urszulka jest w raju szczęśliwsza niż była na ziemi, a jej wczesna śmierć oszczędziła jej wielu cierpień i trudów życia ziemskiego. W niebie "jako wdzięczna jutrzenka świeci, a za swymi rodzicami się modli". Matka poety daje synowi wskazówki, jak powinien teraz żyć i godnie znosić swój los. Przede wszystkim mówi mu, że powinien zaakceptować to, co się stało, gdyż taka była wola Boga, a wtedy łatwiej będzie mu żyć z tym wszystkim. Wypowiada wtedy znamienne słowa:

"Tego się, synu, trzymaj, a ludzkie przygody

Ludzkie noś! Jeden jest Pan smutku i nagrody".

Można powiedzieć, że Jan z Czarnolasu nie znalazł oparcia w filozofii, w którą wierzył przez całe życie. Pomogła mu natomiast silna wiara w Boga (czyli chrystianizm).