Wiadomości na temat biografii Mikołaja Sepa-Szarzyńskiego są bardzo skąpe. Urodził się najprawdopodobniej w połowie wieku szesnastego w małej wiosce Zimna Woda pod Lwowem. Zmarł natomiast w wieku trzydziestu kilku lat. Był dobrze wykształcony, po początkowych naukach we Lwowie, studiował w Wittenberdze oraz w Lipsku. Jego pobyty na tych uniwersytetach, wtedy ośrodkach protestantyzmu, a także obracanie się w kręgach ludzi, którzy nie należą już do kościoła Rzymsko katolickiego świadczą o przychylności poety do tych reformatorskich ruchów. Dopiero podjęta już po ukończeniu studiów podróż do Włoch, była decydująca dla dalszego rozwoju duchowego młodego poety. Przeszedł on w Italii gwałtowne nawrócenia się z protestantyzmu na katolicyzm. Za życia ukazał się tylko jego króciutki wiersz "Na herb Dąbrowa" zamieszczony pobocznie w dziełku Piotrowity "Przeciw morowemu powietrzu". W roku 1601 dopiero Jakub, brat Mikołaja zebrał częściowo tylko, gdyż wiersze uległy znacznemu rozproszeniu, jego poetycką spuściznę i wydał ja we Lwowie pod tytułem "Rytmy abo wiersze polskie".
Twórczość Mikołaja Sępa Szarzyńskiego zalicza się do nurtu metafizycznego. Nurt ten tym samym nawiązuje do średniowiecza. Podejmuje tematykę życia po śmierci, jest to tez twórczość o charakterze religijnym - dialogi z Bogiem, zaś występująca cnota rozumiana w kategoriach chrześcijańskich. Wiersze te w ogólnym ujęciu mają charakter konfesyjny, modlitewny, niejednoznaczny. Cechuje je przy tym zgodność formy i treści. Nurt metafizyczny skupiał się na życiu duchowym człowieka, i kierował jego uwagę ku wartością poza materialnym. Innymi przedstawicielami tak rozumianej poezji byli Stanisław Grochowski i Sebastian Grabowiecki.
Sonet I nosi podtytuł "O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego". Poeta uważa że zabieganie o dobra doczesne to pogoń za tym co nietrwałe. Do ich opisu poeta używa symbolu cienia. Mówi tez o ludzkiej nieporadności wobec pokus świata. Sonet rozpoczyna nawiązanie do ody Horacego, przywołanego w tym kontekście po to by wzmocnić argumentację, autorytetem tego poety:
"Echej, jak gwałtem obrotne obłoki
I Tytan prętki lotne czasy pędzą,
A chciwa może odciąć rozkosz nędzą
Śmierć - tuż za nami spore czyni kroki".
W tej strofie widzimy charakterystyczna dla baroku manierę operowania instrumentacją głoskowa wyrażająca w tym przypadku ruch sfer niebieskich (model kosmosu jest bowiem jeszcze ptolemejski nie kopernikański), co z kolei rodzi w odbiorcy poczucie zagubienia w takim świecie. Łączy się to z motywem przemijania. U Sępa jest ono o wiele bardziej gwałtowne niż miało to miejsce w wierszach Kochanowskiego, który ten motyw wpisywał w cykliczność przyrody. Sęp pokazuje to w sposób dziki i gwałtowny, nad czym nic nie jest w stanie zapanować. To nie tylko chmury, obłoki, ale cały świat pędzi ku zatraceniu. Pojawia się u Sępa znany ze średniowiecza obraz śmierci. Jednak kiedy w minionych wiekach pokazywana była w sposób odrażający jako szkielet bądź rozkładające się zwłoki. To w renesansie starano się nie konkretyzować jej w tak odrażający sposób. Jak widzimy Sęp Szarzyński wraca do tego średniowiecznego sposobu, gdyż pokazuje śmierć jako fizyczną postać z kosą. Ważny jest tez watek dotyczący sumienia ludzkiego, które kieruje człowieka ku pokucie za popełnione przewiny:
"A ja, co dalej, lepiej cień głęboki
Błędów mych widzę, które gęsto jedzą
Strwożone serce ustawiczną żędzą,
I z płaczem ganię młodości mej skoki.
O moc, o rozkosz, o skarby pilności,
Choćby nie darmo były, przedsię szkodzą,
Bo naszę chciwość od swej szczęśliwości
Własnej (co Bogiem zowiemy), (...)".
"Sonet II" nosi podtytuł: "Na one słowa Jopowe: Homo natus de muliere, brevi vivens tempore etc". Sa to słowa ze Starego testamentu wykładane jako "Człowiek zrodzony z kobiety ma życie krótkie i bolesne, wyrasta nędznie jak kwiat, przemija jako cień chwilowy...". Bóg określany jest tutaj jako "wiekuista mądrość". Wiersz ten oparty jest na zasadzie paradoksu, gdzie Bóg wieczny i doskonały oczekuje miłości od człowieka małego i będącego wobec Niego nic nieznaczącym pyłem. Sęp wskazuje na gradualizm świata niebieskiego, wspominając Serafinów i Cherubinów:
"Dziwne są Twego miłosierdzia sprawy.
Tym sie Cherubim (przepaść zrozumności)
Dziwi zdumiały i stąd pała prawy
Płomień, Serafim, w szczęśliwej miłości.
O święty Panie, daj, niech i my mamy
To, co mieć każesz, i Tobie oddamy!".
Pointa kończy się odwołaniem do bożej pomocy, gdyż tylko Stwórca jest w mocy dać człowiekowi siłę poprzez która będzie on mógł Go chwalić.
"Sonet III. Do najświętszej panny" określa jasno katolickie stanowisko poety. Nie ma w nim widocznego w innych wierszach manieryzmu czy konceptyzmu, to prosty w swojej konfesyjności tekst. Określenia dotyczące Maryi wiążą się z tymi znanymi z "Bogurodzicy":
"Panno bezrówna, stanu człowieczego
Wtóra ozdobo, nie psowała w której
Pokora serca ni godność pokory,
Przedziwna Matko Stworzyciela swego!".
Maryja jest tutaj pokazana jako wspomożycielka wiernych, zdolna rozgromić zło, jeżeli tylko się oni do niej zwracają. Przez to wpisany jest w ten wiersz średniowieczny motyw deesis, czyli świętej rozmowy, wiernych z Maryja, która z kolei te modły przekazuje Bogu i jest ich orędowniczką. Ważna jest wpisana w ten wiersz opozycja jasności i ciemności. Wszystkie ciemne elementy symbolizują zło, zaś Maryja ukazana jest w jasności, której gradacja pokazuje kolejne doskonałości - jest ona wychwalana od księżyca, poprzez gwiazdy, zorze aż po oślepiającą jasność Słońca. Księżyc to także symbol Maryi, zaś Słońce to Chrystus. To ona, jak księżyc odbija światło swojego syna, jego dobro i miłość do ludzi na ziemi:
"Tyś jest dusz naszych jak księżyc prawdziwy,
W którym wiecznego baczymy promienie
Miłosierdzia, gdy na nas grzech straszliwy
Przywodzi smutnej nocy ciężkie cienie!
Ale [Ty] zorzą już nam nastań raną,
Pokaż Twego słońca światłość żądaną".
"Sonet czwarty. O wojnie naszej, którą wiedziemy szatanem, światem i ciałem" jest chyba najbardziej znanym wierszem Mikołaja Sępa Szarzyńskiego. Poeta przypomniał, może wedle jeszcze dawnych manichejskich sądów, o tym ze zło i dobro toczą nieustającą walkę w kosmosie. Dodatkowo przeniósł ją w świat wewnętrzny człowieka, w jego duszę. Następnie zostaje scharakteryzowany człowiek, który ma zmierzyć się ze złem panującym w jego duszy silnym i trudnym do zwyciężenia. Podmiot liryczny ma wyraźne wątpliwości czy sam jest w stanie podjąć się tego dzieła:
"Cóż będę czynił w tak straszliwym boju,
Wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie?".
Dlatego nieodzowna rzeczą w zmaganiu się ze złem, jest zwrócenie się do boga, gdyż tylko on jest w stanie udzielić pomocy w walce z "hetmanem zła". Stąd tez w zakończeniu wiersza pojawia się błagalny zwrot do Stwórcy:
"Królu powszechny, prawdziwy pokoju,
Zbawienia mego jest nadzieja w Tobie!
Ty mnie przy sobie postaw, a przezpiecznie
Będę wojował i wygram statecznie!".
Mikołaj Sęp - Szarzyński pisał już w poetyce zbliżającej go do baroku. Często spotykany bywał u niego zaburzony szyk zdań, porównania budowane na zasadzie oksymoronu, operowanie antytezami, czyli przeciwstawnymi zdaniami. Z takimi właśnie cechami stylistyczno-składniowymi spotykamy się w jego sonecie noszącym tytuł "O nietrwałej miłości rzeczy świata tego", który to pokazuje to uczucie jako występujące nie tylko pomiędzy ludźmi, ale na zasadzie silnego przywiązania człowieka do rzeczy materialnych. Sam wiersz Sepa - Szarzyńskiego zachowuje renesansowy układ sonetu francuskiego, w którym rymy w dwóch pierwszych strofach są okalające, w kolejnej przeplatane, zaś sonet kończy się dystychem rymowanym parzyście, co pozwala na szczególnie silne podkreślenie zawartej w nim refleksji. Pierwsze słowa tego utworu to jasno wyrażona teza, której zrozumienie nie przychodzi jednak już tak łatwo:
"I nie miłować ciężko, i miłować
Nędzna pociecha".
Poeta zauważa bowiem, że "miłość jest własny bieg bycia naszego" i człowiek nie może bez tego uczucia egzystować w świecie. Poeta jednak kontrastuje ze sobą dwa oblicza miłości. Jedno prowadzi człowieka do zagłębienia się w życiu ziemskim, do rzeczy niekoniecznie złych, lecz odciągających człowieka od prawdziwego ich pana i władcy - od Stwórcy.Mimo tego że są to rzeczy piękne i wcale nie noszące znamion zła, przez swoja bezużyteczność wobec spraw wyższych, są niepożądane, nie przynoszą bowiem człowiekowi spokoju w jego ziemskiej egzystencji. Tylko Bóg jest ucieczką i wybawieniem duszy ludzkiej:
"Gdy Ciebie, wiecznej i prawej piękności,
Samej nie widzi, celu swej miłości".
Człowiek jest pokazany w tym sonecie jako zespół dwóch, nieprzenikalnych i walczących ze sobą części duszy: biologicznej i duchowej, z których każda ciągnie go w inną stronę. Powłoka cielesna, wszystkie instynkty wyprowadzane jeszcze ze świata zwierzęcego prowadzą go ku ziemi, ku upadkowi w grzechu, zaś dusza kieruje go do nieba, bo Boga i przypomina mu, ze człowiek to istota mająca w sobie coś z anioła. Jak w poprzednich sonetach i w tym poeta kończy oddaniem swoich spraw w ręce Boga. On tylko jeden jest w stanie zapanować nad marnym światem, nad trudnym życiem człowieka, nad złem.