Tren jest gatunkiem pieśni pogrzebowej, żalu wyrażanego w lirycznej formie po utracie kogoś ważnego, bliskiego. Należy jednak pamiętać, że tren jest przede wszystkim dziełem poetyckiej sztuki, nie zaś zapisem rozpaczy ojca. Nie można traktować trenów jako pamiętnikarskiego zapisu uczuć i przeżyć ojca, nie rozpacz bowiem, a ściśle przemyślany, świadomy poetycki kunszt są źródłem artyzmu cyklu wierszy, tworzącego wielki poemat filozoficzny. Nie krzykiem rozpaczy, lecz stylizacją artystyczną- wynikającą z przyjętej formy gatunkowej jest więc początek cyklu, wprowadzający tematyką i przyczynę jego powstania:

Orszuli Kochanowskiej, wdzięcznej, ucieszonej, niepospolitej dziecinie, która cnót wszelkich i dzielności panieńskich początki wielkie pokazawszy, nagle, nieodpowiednie, w niedoszłym wieku swoim, z wielkim a nieznośnym rodziców swych żalem zgasła - Jan Kochanowski, niefortunny ojciec, swojej najmilszej dziewce z łzami napisał. Nie masz Cię, Orszulko moja!

Bohaterem jest więc, o czym należy pamiętać nie tylko ojciec małej Urszulki, ale przede wszystkim człowiek (niemal Everyman) rozważający stan swojej duszy w obliczu osobistej tragedii, wobec której runął cały, budowany konsekwentnie dotychczasowy światopogląd.

Po jego upadku, podmiot liryczny musi przebudować swoją wewnętrzną filozofię, nadać duszy nową harmonię opartą na odbudowanych fundamentach religijno-filozoficznych. Drogę ku tej odbudowie - od upadku starej filozofii, poprzez rozpaczliwe pytania, poszukiwania nowej ścieżki aż do odbudowy nowego ładu prześledzić możemy właśnie na przestrzeni dziewiętnastoelementowego cyklu trenów. Upadłą filozofią okazuje się być kultywowany przez całe życie horacjański model umysłowy oparty na stoickiej zasadzie umiaru, rozumowego podchodzenia do nieszczęść, niepoddawania się uczuciom. Z samego szczytu harmonijnej renesansowej budowli Kochanowskiego strąca jednak tragedia, z którą żadna z filozofii nie potrafi sobie poradzić- śmierć ukochanego dziecka. Wielki humanista, człowiek- ziemski spadkobierca Boga nie potrafi odnaleźć sensu i celu w śmierci dziecka. Nie przekonuje już go stoicka zasada celowości i harmonii wszystkiego, co dzieje się na świecie. Ostateczną przystań i uspokojenie odnajduje Kochanowski w odrodzonym chrystianizmie, nie nacechowanym żadnymi charakterystycznymi elementami katolicyzmu, pojętym bardzo ogólnie, co wynikało prawdopodobnie z atmosfery czasów, w jakich żył i tworzył Kochanowski. Są to czasy reformacji, kontrreformacji, czasy soboru trydenckiego. Ciągle jednak jest to chrystianizm humanistyczny- "ludzkie rzeczy ludzkie (tzn. po ludzku) znoś"- w tych słowach podmiot liryczny zrywa z pewnymi założeniami stoicyzmu, pozwalając sobie na naturalne w chwili cierpienia, ludzkie łzy, z drugiej jednak strony owo humanistycznie pojęte człowieczeństwo zastępuje tu wiarę w zbawienie, odkupienie, które byłoby sensem śmierci, gdyby poeta w pełni utożsamił się na koniec z wiarą katolicką.

Tren jako klasyczny gatunek antyczny opierał się na schemacie gatunków żałobnych, który obejmował laudatio- czyli pochwałę cnót zmarłego i czynów, jakich dokonał w czasie swojego żywota, comploratio- płacz, rozpacz po zmarłym, jaką odczuwają ci, którzy pozostali. Ostatnią część trenu stanowiło consolatio- uspokojenie, pocieszenie, czyli pogodzenie się z tym, co się stało, ukojenie bólu podmiotu lirycznego. Schemat pojedynczego trenu Kochanowski rozciągnął na cały cykl. Śmierć córki, tematyka obejmująca jej pochwały, żal po jej stracie i pocieszenie pozostałego przy życiu ojca stają się pretekstem dla snucia głębokich refleksji światopoglądowych. "Treny" to nie tylko zbiór utworów o stracie dziecka, to także utwór żałobny po upadku sensu życia, wiodącej filozofii, która nadawała, podobnie jak potomstwo życiu ojca, sens i cel działaniom człowieka. Podmiot liryczny to zatem nie tylko ojciec, który stracił ukochane dziecko, ale także człowiek, poeta i filozof przeżywający misterium śmierci ukochanej osoby i wyznawanego światopoglądu. Sam podmiot staje się bohaterem trenów na równi ze zmarłą dziewczynką.

Wobec tragedii padają dotychczasowe przekonania, wywodzące się z filozofii stoickiej:

Nie wiem co lżej: czy w smutku jawnie żałować/ Czyli się z przyrodzeniem gwałtem mocować?

Pierwsze treny (I- VIII) są utworami opisowymi, w których podmiot liryczny rozpatruje śmierć dziecka i własne związane z tym odczucia. Głosi pochwałę niezwykłego dziecka, obdarzonego niezwykłymi zaletami- talentem poetyckim, wdziękiem, urodą. Wszystko to, potęgowane przez młody wiek dziecka, świadomość niespełnionych, wielkich nadziei z nim związanych jest źródłem wielkiego cierpienia, rozpaczy ojca i człowieka, którego filozofia nie potrafi wytłumaczyć mu, dlaczego musiało umrzeć niewinne dziecko. Humanista nie potrafi pojąć, jak w harmonijny ład świata głoszony przez stoików mogła zostać wpisana taka tragedia. On, ojciec i człowiek nie potrafi się z tym pogodzić, nie potrafi dłużej po stoicku tłumić swoich uczuć, "tłumić swego przyrodzenia". Odczuwa głęboki żal, tęsknotę za dzieckiem, strata staje się tak mocna, że ojciec wolałby, żeby nigdy się Urszulka nie narodziła i nie przysporzyła swoim odejściem kochającego ją ojcu tak wielkiego cierpienia:

bodaj się nigdy nie urodziła

podobnie w trenie dwunastym:

Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty mnie była/ Albo nie umierała lub się nie rodziła!".

Poetyckie ewolucje motywu śmierci są bardzo obrazowe. Nieuważny ogrodnik ścinający przedwcześnie pęd, sen żelazny, nieprzespany- to nawiązanie do mitycznej wiary w to, że śmierć jest bratem snu; Tanatos jest bratem Hypnosa; obraz rozpaczającego rodzica przywołuje mityczną Niobe, która skamieniała widząc swoje martwe dzieci, srogą Prozerpinę, której Hades porwał ukochaną córkę. Osobny tren poświęcony jest talentom poetyckim dziecka, jako dziedziczki talentu, do której ojciec zwraca się w słowach apostrofy:

Ucieszna moja śpiewaczko! Safo słowieńska!

Treny siódmy i ósmy zbudowane są na zasadzie kontrastu, który buduje bardzo osobistą atmosferę tych wierszy. W siódmym podmiot ogląda rzeczy osobiste dziewczynki, jej ubrania, rozważa swoje nadzieje z nią związane. Wszystko to- jej posag, przyszła uroda, klejnoty i wdzięk, wszystko to nie posłuży już nigdy Urszulce, zostało zamknięte w małej pogrzebowej skrzyneczce- trumnie. Tren ósmy kontrastuje szczęśliwy czas za życia dziecka z bólem i pustką, jaką zostawiła odchodząc w sercu ojca:

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim", "Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:/ Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.

Tren dziewiąty rozprawia się ze stoicką wiarą w siłę rozumu, który jest w stanie powściągnąć uczucia, wytłumaczyć człowiekowi każde zdarzenie. Podmiot liryczny przestaje jednak wierzyć w moc Mądrości, która okazuje się być nieskuteczna wobec śmierci ukochanej osoby. Rozpacz potęguje tren dziesiąty, pełen retorycznych pytań a ubogi w odpowiedzi, których podmiot nie potrafi znaleźć ani w filozofii, ani w mitologicznych wyobrażeniach, ani nawet w wierze, w nadziei na życie wieczne po śmierci. Podobnie w trenie jedenastym- podmiot neguje także wiarę w boskie miłosierdzie i sprawiedliwość:

Kogo kiedy pobożność jego ratowała?

W kolejnych trenach podmiot nadal rozważa cnoty córki, stratę, jaką była dla niego jej śmierć. Zstępuje nawet do Hadesu, aby, niczym Orfeusz, szukać swojej Eurydyki. Podmiot jako cierpiący ojciec (nawiązania do mitu o Niobe w trenie piętnastym) przeplatają się z refleksjami podmiotu- poety (przywołanie muzy poezji lirycznej- Erato, symbolu lutni). Rozprawiwszy się z filozofią stoicką i epikurejską wielki humanista, ojciec, filozof i poeta zwraca się znów do Boga, prosząc go o wsparcie we wzruszającej, pokornej modlitwie:

Użyj dziś Panie nade mną litości

Człowiek pozostaje bezsilny wobec boskich wyroków, których sens pozostanie dla niego tajemnicą, jednak jego prawem są łzy, ludzkie cierpienie i żal, których dotąd zabraniała mu filozofia stoicka. Humanizm, do jakiego zmierza podmiot, godząc się ze światem i z Bogiem to filozofia bardziej ludzka, zbliżająca się nieco do chrystianizmu, bogatsza o pierwiastek ludzkiego cierpienia, którego wyrzekali się epikurejczycy, próbując rozumowo wyleczyć serce z odczuwania afektów.

Ostatni tren w cyklu przynosi uspokojenie i pocieszenie. "Sen" to tytuł utworu. We śnie nawiedza podmiot liryczny matka z Urszulką na ręku i uspokaja znękanego cierpieniem ojca. Urszulka zraniła swoim odejściem ziemską rodzinę, jednak dzięki temu znalazła się bliżej Bożej szczęśliwości i światła. Nie spotka ją już nic złego, żadne ziemskie niebezpieczeństwo nie ma już do niej dostępu. Monolog matki to zawiera także napomnienie dla tych, którzy pozostali na ziemi (napomnienie skierowane do żyjących było jednym z ważnych elementów starożytnego trenu).