Kartezjusz mówiąc o człowieku, powiedział, że to co określa jego odrębność od reszty stworzenia, jest to iż myśli, ze ma zdolność krytycznego życia w świecie. Stad tez pytania, które stawia wobec wielkich zagadnień egzystencjalnych, skąd?, po co? Dlaczego? W jakim celu?, są genetycznie związane z jego istnieniem. Nic więc dziwnego, ze prawdziwie wielcy poeci nie zajmują się sprawami doczesnymi, nie starają się dać odpowiedzi na każde nurtujące człowieka pytanie, lecz zwracają się ku tym największym, najczęstszym, a przy tym najtrudniejszym.

Jan Kochanowski czerpie przy tym z dorobku filozofów starożytnej Grecji i Rzymu, przez co jego pieśni, gdyż w nich najwięcej jest treści uniwersalnych, zawierają wiele filozoficznych przemyśleń, obserwacji, ale też i rad płynących do czytelnika. Poeta stawia siebie w miejscy swoistego mędrca, który poświęcając życie na zagadnienie intelektualne, może dojść do wyznaczników tego jak powinni żyć inni. Tak właśnie wygląda stosunek autora do odbiorcy w jego pieśni "Stateczny umysł pamiętaj zachować...", której pierwsze słowa wprowadzają w odpowiednią materię, jaka jest nadrzędność życia duchowego, umysłowego, nad biologicznymi przejawami życia ludzkiego. Poeta udziela swoich przemyśleń "człowiekowi cnotliwemu" jednocześnie "wiecznemu wygnańcowi". To ostatnie określenie odnosi się do biblijnej opowieści o wygnaniu pierwszych ludzi z raju, gdzie człowiek obcował twarzą w twarz z Bogiem, przez co miał wgląd we wszystkie sprawy świata i znał odpowiedzi na każde nurtujące go pytanie W tym świecie jednak nie było zła, które obok Boga w żądnej mierze nie mogło występować. Zło bowiem może być uważane za brak dobra,, być nicością. Więc jego poznanie pociągało za sobą jednoczesne wygnanie z raju, z miejsca wiecznego dobra. Stad też takie a nie inne określenie człowieka i jego ziemskiego życia. W tej pieśni poeta kieruje jednak myśli ludzkie ku sprawą zapewnienia człowiekowi jak najlepszego i najprzyjemniejszego życia doczesnego jakie może on na ziemi sam sobie stworzyć. Kieruje się przy tym zaleceniami epikurejczyków. Mówili oni o tym, że życie ziemskie jest jedynym jakie jest dane człowiekowi, pomijając ten swoisty laicyzm i odrzucanie życia po śmierci, poeta czerpie z ich zaleceń. Mówi więc "Każ stół gotować w jaworowym cieniu" co jest znakiem tego, że należy cieszyć się i korzystać z tego że się żyje, nie zaś nadmiernie umartwiać i przepraszać za swoja egzystencję. Wszystko to jednak powinno stosowane być w umiarze. Epikurejczycy przestrzegali przed popadaniem w skrajny hedonizm. Otóż liczyły się dla nich głównie przyjemności duchowe, zaś wszelkie ziemskie popędy starali się sprowadzać do minimum, nie broniąc jednak temu by ich używać. Człowiek w podstawowym założeniu miał nie przejmować się tym ze żyje, lecz cieszyć się z tego. Łączyło się to ze słynną etykieta autorstwa Horacego, wielkiego rzymskiego poety, mówiącego "carpe diem", czyli "Chwytaj dzień i nie wierz ni trochę w złudnej przyszłości obietnice płoche'. Filozofia Kochanowskiego to swoiste nałożenie na siebie części wyznaczników życia właściwego stworzonych przez rygorystycznych stoików, z nałożonymi na to wesołymi i przyjemnymi zaleceniami epikurejczyków. To wszystko ukształtowało się pod nazwą horacjanizmu. Wiele w tej pieśni perswazji, poprzez która poeta stara się jak najlepiej trafić do jak największej ilości ludzi, stosując przy tym liczne wykrzyknienia i zalecenia: "Każ wino nosić, póki beczka leje, Póki wiek służy, a śmierć nie przyspieje!". Pojawiają się również anafory, mające na celu utrwalenie pewnych treści zawartych w wierszach oraz ich wyodrębnienie jako najważniejszych spośród innych: "Postąpisz z włości drogo zapłaconych, Postąpisz z dworów i gmachów złoconych".

Wiele w twórczości Kochanowskiego pięknych zaleceń życia w zgodzie w towarzystwie przyjaciół, z którymi może on nie tylko prowadzić uczone dysputy, ale i po prostu przyjemnie spędzać czas na zabawie, która jeżeli nie jest zbyt częsta i wynaturzona stanowi zaletę ludzkiego życia a nie wadę. Taki właśnie moment, pożądany, przedstawił Jan Kochanowski w pieśni "Chcemy sobie być radzi". W pierwszych słowach tej pieśni poeta wzywa ludzi do odpoczynku, który jeżeli przypomnieć sobie zalecenia Pisma Świętego i religii chrześcijańskiej, jest nawet obowiązkiem człowieka, i właściwym czczeniem dnia świętego. Poeta po prostu pisze:

"Chcemy sobie być radzi?

Rozkaż, panie, czeladzi,

Niechaj na stół dobrego wina przynaszają,

A przy tym w złote gęśli albo w lutnią grają".

Kolejne wersy tej pieśni wskazują jednak i na inne sprawy, strony ludzkiego życia, które nie zawsze jest tylko i wyłącznie przyjemnym ucztowaniem, smakowaniem świata. . Początkowy obraz spokoju jest jednak koniecznością dla człowieka, który chciałby zachować jakiekolwiek rozeznanie we świecie, który w większości swoich tajemnic jest dla niego nieodgadniony i nieprzenikniony. Człowiek starając się odkryć "materię rzeczy" jedynie niepotrzebnie się szarpie. Kochanowski znowu przywodzi tutaj na myśl antyczne zalecenia stoików, kierujących dążenia ludzkie do osiągnięcia stanu apatii, czyli wychowania się z wszelkich pętających łańcuchów pożądań , popędów i afektów: "Kto tak mądry, że zgadnie,/ Co nań jutro przypadnie / Sam Bóg wie przyszłe rzeczy, a śmieje się z nieba; /Kiedy się człowiek troszcze więcej, niżli trzeba. /Szafuj gotowym bacznie! /Ostatek, jako zacznie, /Tak Fortuna niech kona: raczyli łaskawie, /Raczyli też inaczej; my siedzim w jej prawie". W takim ujęciu można odkryć, że tak na prawdę to nie człowiek rządzi światem, ale kieruje nim nieodgadniona siła, nie będąca nawet Bogiem, czyli przypadek, Fortuna. W tym, że jej koło toczy się w sposób zmienny, gdyż nie ma nigdy tak w ludzkim życiu żeby przytrafiało się człowiekowi tylko nieszczęście, można odnaleźć optymistyczny sposób patrzenia na swiat, pełny jednak rezerwy. Jedni którzy akurat upadli po chwili mogą się podnieść i odnosić sukcesy, drudzy zaś myśląc ze zawsze będzie się im dobrze powodzić mogą doznać cierpień i pojawiających się znienacka przeciwności losu:

"U Fortuny to snadnie,

Że kto stojąc upadnie;

A który był dopiero u niej pod nogami,

Patrzajże go po chwili, a on gardzi nami".

Najważniejsze jednak, we właściwym życiu człowieka renesansu, poza kierowania się wyznacznikami religii chrześcijańskiej, jest to by nie popadać w skrajności i starać się odnaleźć "złoty środek": "A nigdy nie zabłądzi, / Kto tak umysł narządzi, / Jakoby umiał szczęście i nieszczęście znosić, / Temu mężnie wytrzymać, w owym się nie wznosić". Owszem wymaga to dużej pracy, odwagi, lecz nigdy nie może się kłócić z tym że życie ludzkie jest niezaprzeczonym darem dobrej i kochającej siły, przez co człowiek może w nim odnaleźć spokój i pożądane szczęście, jeżeli tylko właściwie będzie je rozumiał.