Szeroko rozumiany dorobek starożytnego Rzymu to w wielkiej mierze kulturowe dziedzictwo Grecji w dziedzinie mitów, wierzeń a także literatury. Niemniej antyczna literatura romańska miała też własnych przedstawicieli z których obok Wergiliusza (I w. p.n.e.), Owidiusza, Seneki i Tacyta (I w. n.e.), filozofa Marka Aureliusza (II w. N.e.), czy późniejszych pisarzy chrześcijańskich, wymienić trzeba Horacego.

Ten ostatni w 28 r. p.n.e. uświetnił poświęcenie świątyni Apollina na Palatynie swym wierszem, zatytułowanym „O co poeta prosi Apollina”. Utwór ten to klasyczna carmina (pieśń) pozostająca w zgodzie z wyznawaną przez Horacego filozofią umiaru oraz zasadą złotego środka. Cóż to takiego?

Stoicy byli przedstawicielami nurtu, w myśl którego człowiekiem powinien rządzić rozum nie namiętności. Jego twórca Zenon z Kition uważał, ze do osiągnięcia szczęścia niezbędny jest spokój, powaga, trzeźwość  umysłu oraz równowaga duchowa. Filozofowie tego kierunku nie wykluczali obecności duchowych pierwiastków (bóstw) w życiu człowieka. Bliskie było im stwierdzenie „memento mori” tj. „pamiętaj, że umrzesz”. Zgodnie z tą ideą Stoicy nie poddawali się emocjom, żyli w zgodzie z naturą, wyrzekali się dóbr doczesnych w zamian za osiągniecie „wyższego szczęścia”. Wszystkie koleje losu, tak jego dary jak i ciosy przyjmowali ze „stoickim spokojem”.

Epikurejczycy natomiast odrzucali wiarę w siły pozaziemskie głosząc pochwałę życia na ziemi. Nakazywali wierzyć świadectwu zmysłów, cieszyć się życiem tu i teraz, korzystać z jego radości.

Nurty te wydają się być skrajne. Dlatego Horacy czerpał z obu. Brał to co w jego odczuciu było najważniejsze i cenne. W swej pieśni zastanawia się o co poeta prosi bóstwo składając mu ofiarę. Bliski jest teraz uduchowionym stoikom, dając wyraz wierze oraz chęci rezygnacji z dóbr materialnych i bogactwa. Odpowiadając na zadane w tytule pytanie stwierdza, że liryk nie chce trzód, połaci uprawnej ziemi, złota ani kości słoniowej. Nie pragnie winnic ani samego wina, które mógłby pić ze złotych pucharów. Ale podkreślić należy, że nie pożąda w nadmiarze, dla samego faktu posiadania. Ostatnia strofa ujawnia stosunek podmiotu lirycznego do omawianej kwestii. Zaczyna się ona od apostrofy do Apollina i zrównuje poetę z samym Horacym (podmiot liryczny w 1 os. l. poj. „ja”),

„Spraw niech (ja) się cieszę tym co mam”

Tak więc autor propaguje tu charakterystyczne dla epikurejczyków hasło „carpe diem” (chwytaj dzień)! Tyle tylko, że jego zdaniem należy tu dzień chwytać z umiarem! Świat poetycki Horacego to kraina pełna spokoju i szczęścia niczym Arkadia. Jego zdaniem należy cieszyć się z tego co się w danej chwili posiada, nie umartwiać się na siłę ale też nie gonić bez tchu za wszystkim co może dać świat. Wartością w życiu doczesnym w odczuciu poety jest zdrowie, rozum, łagodna starość.

Na gruncie polskim szczególnie bliska Antykowi jest literatura renesansu. Jej twórcy z najświatlejszym z umysłów tej doby Janem Kochanowskim, byli olśnieni kulturą starożytną jako całością. „Ojciec polskiej poezji” przejął wiele antycznych gatunków. Tłumaczył z oryginału pieśni swego mistrza Horacego i sam takowe pisał. Pod jego piórem starożytne epigramaty zamieniały się we fraszki, skrzące się wszelkimi barwami nie tylko aspektów życia, które opisywały ale też różnymi odczuciami kunsztu poetyckiego.

Jedna z perełek nosi tytuł „Na dom w Czarnolesie”. Jest to wyznaniowo-liryczna (ze względu na budowę) fraszka filozoficzna. Napisana w 1 os. l. poj. Ujawnia uczucia podmiotu mówiącego. Prezentuje autorska wizję świata. Poeta oglądając rzeczywistość wyłania z przestrzeni te elementy, pojęcia, zjawiska i zagadnienia, które wydaja mu się godne utrwalenia, skomentowania czy zadumy. We wspomnianym utworze odnajdujemy refleksję filozoficzną będącą chwila zadumy nad życiem. Oto dobry gospodarz po dokonaniu oględzin swego majątku (i będący zapewne zadowolony za zbiorów – efektów pracy), przyznaje pokornie:

 „Panie to moja praca, a zdarzenie Twoje”.

Tym prostym stwierdzeniem daje dowód wiary i dziękując za już otrzymane błogosławieństwa prosi o nie na dalszy ciąg swego życia:

„Raczyż błogosławieństwo dać do końca swoje”.

W następnych wersach stwierdza, że nie pragnie marmurowych pałacy ani drogich tkanin przetkanych złotem, którym mógłby obijać ściany. Zarazem bliski jest mu rodzinny dom w Czarnolesie na ojczystej ziemi. Chce być zdrowy, mieć co jeść, cieszyć się „ludzką życzliwością (…) i nieprzykrą starością”. Czyż nie brzmi to znajomo? Oczywiście! Pobrzmiewa tu echo zasady złotego środka zaczerpniętego od starożytnych filozofów. Nie dziwi jednak, zwłaszcza gdy przypominamy sobie, że ludzie renesansu przejęli punkt widzenia Horacego, a epikureizmstoicyzm stały się modnymi receptami na życie.

Podsumowując stwierdzić należy, że obydwa utwory są podobne. Nie tyle pod względem budowy co przesłania, które powinno być bliskie każdemu człowiekowi chcącemu się cieszyć „sumieniem czystym”, zwłaszcza w dzisiejszym zagonionym, skomercjalizowanym do granic materialistycznym świecie!

Wolski Piotr

ULO Semestr I