Film z 1999 roku, którego autorem i reżyserem jest Michael Hoffman, stanowi adaptację baśni autorstwa Williama Szekspira pt. "Sen nocy letniej". Utwór ten posiada niezwykle bogatą i różnorodną tradycję sceniczną. Wystawiano go w teatrach różnych epok, w sztuce grali przeważnie najwybitniejsi aktorzy. Reżyserowania "Snu nocy letniej" podejmowali się najsłynniejsi inscenizatorzy, szybko zaczął wzbudzać powszechne zainteresowanie wśród odbiorców. Wszystko to zdaje się potwierdzać jego magiczną tajemnicę, która po dziś dzień stanowi jedno z największych wyzwań dla współczesnych producentów filmowych, dysponujących umiejętnościami, które mogą z powodzeniem z wielkich dzieł literackich, uczynić jeszcze większe wydarzenia kinowe.

Zastanówmy się, czy Michaelowi Hoffmanowi udało się oddać w całej okazałości wyjątkowy nastrój utworu, stworzonego przez najwybitniejszego renesansowego dramaturga i pisarza.

Zaletą filmu jest ukazanie w sposób niezwykle płynny rzeczy ważnej w sztuce Szekspira - nakładania się na siebie dwóch światów: realnego i fantastycznego, rzeczywistego i baśniowego. Elementy realistyczne mieszają się z iluzją i fantazją - tu twórca wykorzystał w największym stopniu możliwości, które daje filmowcom baśń, mistrzowsko podpiera się w poszczególnych scenach komputerowymi trikami, które mogą wzbudzić największy podziw u widza, podobnie ciekawie dobrane dekoracje i wyszukane stroje są godne uznania: wyjątkowo prawdziwie prezentuje się stworzony na potrzeby filmu zaczarowany las, stroje leśnych duchów zdają się być zrobione z mgiełek i pajęczyn, zaskakuje bardzo dobra charakterystyka postaci. Film został wyposażony w gwiazdorską obsadę. W rolach głównych występują: Kevin Kline jako Szekspirowski Spodek, Michelle Pfeiffer w roli Tytanii, Rupert Everett wcielił się w postaćkróla duszków - Oberona. Znani aktorzy występują również w scenach epizodycznych. Na pierwszy rzut oka wszystko sprawia wrażenie wyjątkowego dopracowania, jednak w miarę trwania akcji uwydatnia się bardzo ostrożne podejście Hoffmana do "Snu nocy letniej". Rzuca się w oczy niemożność przełamania sztywnych konwenansów słownych, a przecież o to właśnie prosi się tekst sztuki, który wręcz "otwiera się" na możliwości ujęcia go w nowe formy. Dialogi szekspirowskich postaci, są w filmie po prostu inscenizowane. Odtwórcy głównych ról nie wykazali się ze swej strony żadną innowacją. Wyraźnie nie potrafili zmierzyć się z oryginalną frazą Szekspira i na tle efektownych popisów scenarzystów, wypadli wyjątkowo blado. Nieumiejętność wykorzystania językowej spuścizny genialnego twórcy, urzekającej swym bogactwem i różnorodnością, metaforycznością i czarem, powoduje, że widz czuje się rozczarowany całością.