Premiera spektaklu "Sen nocy letniej" w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego miała miejsce w grudniu 2001 roku w Teatrze Narodowym w Warszawie. Wybitny reżyser przeniósł na deski teatru jedną z najczęściej odgrywanych sztuk Szekspira, w związku z tym miał trochę utrudnione zadanie, ponieważ musiał odszukać w tej komedii coś własnego.
Przedstawienie przygotowane jest perfekcyjnie, scenografia, której autorem jest sam reżyser, mimo, iż może się wydawać uboga, tworzy ciekawy efekt artystyczny. Nie jest ona zbudowana z elementów klasycznych ( "Sen nocy letniej" to dramat epoki elżbietańskiej). Także i kostiumy nie pochodzą z XVI-go wieku, kostiumolog Barbara Hanicka zaprojektowała je jako bardzo współczesne, co miało uwydatnić aktualność dzieła Szekspira.
"Sen nocy letniej" to baśniowa opowieść, w której współistnieją obok siebie dwa światy, tajemniczych elfów (Pigwa, Spodek, Duda Ryjek i Zdechlak) i ludzi (Helena, Lizander,, Hermia, Demetriusz) Jednak tematem głównym sztuki jest miłość, w którą wtrącają się duszki leśne i powodują zamieszanie.
Być może kreacje aktorskie nie powalają (może za wyjątkiem elfów, którzy mieli nieco ułatwione zadanie, a także Puka (Beata Fudalej) i Hermii (Edyta Jungowska). Natomiast niczego szczególnego nie pokazali ani Zamachowski (Spodek) czy Artur Żmijewski (Oberon). Muzyka Stanisława Radwana także nie odgrywała znaczącej roli, była prawie niesłyszalna.
Tym, którzy nie czytali dzieła Szekspira było trudno zorientować się w fabule, ponieważ układ scen nie był dokładnie taki, jak u wybitnego dramaturga, co mogło nieco drażnić.
"Sen nocy letniej" to tylko z pozoru lekka, błaha "komedia omyłek". Grzegorzewski sięgnął po Szekspira, by odpowiedzieć na pytanie, jaki sens ma dziś sztuka i czy warto ją uprawiać? Choćby dlatego warto było obejrzeć ten spektakl.