Ktoś kiedyś trafnie stwierdził, że cierpienie i zło jednych oddala od Boga, a innych przynagla do wpadnięcia w Jego ramiona. Uważam, że jest to bardzo trafne spojrzenie na kwestię cierpienia. Jak wszyscy doskonale wiemy, jest ono nieodłącznym towarzyszem naszego życia. Istnieje w życiu człowieka praktycznie od momentu jego narodzin. Na świat przychodzimy z bolesnym krzykiem i zazwyczaj w cierpieniu z niego odchodzimy. Tak to już Bóg urządził. A wszystko zaczęło się, według przekazu biblijnego, od popełnienia grzechu pierworodnego przez Adama i Ewę. Oni to swoim nieposłuszeństwem sprowadzili na świat ból i wszelkie nieszczęścia. Wygnanie ich z raju i skazanie na liczne cierpienia miało być karą za jawne nieposłuszeństwo wobec Boga i lekceważenie jego zakazów. Od tego czasu cierpienie nie odstępuje ludzkości. Człowiek cierpi z różnych powodów i na różne sposoby. Jedni chcą znosić ból w sobie i nie dzielą się nim z nikim, inni zaś próbują w takich sytuacjach zwrócić na siebie uwagę, np. przez wzbudzanie litości. Skutki cierpienia też bywają różne. Niektórzy godzą się z nim, uważając, że cierpienie uszlachetnia, inni buntują się i przeciwstawiają tej niesprawiedliwości ze strony losu. Często w takich sytuacjach zdarza się, że człowiek występuje nawet przeciwko samemu Bogu. Zarzuca mu, że dopuszcza on do takich sytuacji, w który człowiek, stworzony przecież na jego podobieństwo, ogromnie cierpi. Przywołując wybranych bohaterów mitologicznych i biblijnych, postaram się przedstawić kilka postaw, jakie przyjmują ludzie w obliczu cierpienia.

W Biblii oprócz wspomnianej już historii Adama i Ewy, w której wytłumaczona jest geneza występowania na ziemi nieszczęść, znajdziemy również Księgę Hioba, która opowiada o losach człowieka cierpiącego niewinnie. Próbuje ona dać odpowiedź na jedno z wielu nurtujących ludzkość pytań. Chodzi o to, dlaczego zdarza się, że cierpi nawet ktoś, kto żyje dobrze i jest bogobojny. Biblijny Hiob był prawym człowiekiem. Był to "mąż doskonały, szczery, bojący się Boga, odstępujący od złego". Żył zgodnie z bożymi nakazami, a jednak na skutek zakładu, jaki powstał między Stwórcą a Szatanem, Bóg doświadczył go trądem (warto tutaj wspomnieć, że ludzie uważali, iż choroba ta jest karą za szczególnie ciężkie grzechy), utratą całej rodziny i majątku. Hiob nie wiedział, że jest to próba jego wiary i ufności, a jednak przeszedł ją pomyślnie. Mimo ciężkich doświadczeń nie wyparł się on Boga i nie buntował się. Całą sytuację tłumaczył sobie w następujący sposób: "azali tylko dobre będziemy przyjmować od Boga, a złego nie będziemy?". Cierpliwie więc wszystko znosił. Zwracał się do Boga słowami: "[…] gardzą mną przyjaciele, / zwracam się z płaczem do Boga, / by rozsądził spór człowieka z Bogiem, / jakby człowieka z człowiekiem". Wreszcie Stwórca, widząc właściwą postawę Hioba, zwrócił mu szczęście i zapewnił o swojej opiece i pomocy. Okazuje się, że ktoś, kto ma czyste sumienie i wie, że nie popełnił żadnego grzechu, nie musi się niczego obawiać, a jedynie czekać na odmianę losu. Nowy Testament z kolei przynosi nam obraz męczeństwa Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Jego prześladowanie i cierpienie (biczowanie, cierniem ukoronowanie i powolna śmierć na krzyżu) miało prowadzić do odkupienia wszystkich ludzi i zmazania ich grzechów. Taka była wola Najwyższego Ojca. Jezus Chrystus gotowy był poświęcić własne życie, by zbawić ludzkość. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas był on również człowiekiem, istotą, która bardzo źle znosi wszelki ból i cierpienie. Stąd w momencie śmierci na krzyżu zwraca się on do Boga słowami: "Boże mój, czemuś mnie opuścił?". Ból fizyczny okazał się być nie do wytrzymania. Jest to najwyższy akt poświęcenia się. Cierpienie Syna Bożego miało moc zbawczą.

W mitologii greckiej także odnajdziemy przykłady bohaterów, którzy musieli zmierzyć się z cierpieniem i stawić mu czoła. Jedną z takich postaci jest Prometeusz, który według starożytnych podań "ulepił człowieka z gliny pomieszanej ze łzami. Duszę zaś dał mu z ognia niebieskiego, którego parę iskier ukradł z rydwanu słońca". Nauczył on człowieka wielu rzemiosł i pokazał, jak można przetrwać. Z czasem ludzie zaczęli czuć się niezależni, co z kolei rozzłościło Zeusa. Kroplą, która przelała kielich było oszustwo, jakiego dopuścił się Prometeusz podczas podziału wołu. Wówczas Zeus nie mogąc znieść takiej zniewagi, postanowił ukarać zuchwałego tytana. Z jego polecenia Prometeusza przykuto do skały Kaukazu. Aby tego było mało, codziennie przylatywał do niego wygłodniały orzeł i wyjadał bezsilnemu tytanowi ciągle odrastającą wątrobę. Taka sytuacja utrzymywała się bardzo długo. Dopiero po wielu latach Herakles zabił orła i za zgodą Zeusa uwolnił Prometeusza. Historia tego mitologicznego tytana pokazuje jak ogromne było jego poświęcenie dla idei niesienia pomocy i dobra dla ludzkości. Buntował się przeciwko bogom, którzy ograniczali wolę ludzi i krępowali ich działanie. Za takie nastawienie spotkała go okrutna kara, ale Prometeusz do końca się nie poddawał. W końcu przyszło ocalenie.

Z własnej głupoty i plotkarstwa cierpiał inny mitologiczny bohater - Syzyf. Za życia był ulubieńcem bogów, często więc gościł na Olimpie, na rozmaitych ucztach i zabawach. Gdy wracał na ziemię, zwykle nie udawało mu się trzymać języka za zębami i opowiadał innym wszystko, co tam usłyszał. Zdarzało się także, że zdradzał sekrety bogów, którzy na razie przymykali na to oczy. Pewnego razu jednak Syzyf strasznie rozgniewał Zeusa, gdyż wyjawił postronnym jakąś ważną tajemnicę. Zeus postanowił go ukarać i zesłał do niego Tanatosa, by ten go uśmiercił. Przebiegłemu Syzyfowi udało się jakoś uratować, czym zesłał na siebie jeszcze większy gniew gromowładnego władcy bogów. W końcu trafił on do Hadesu, gdzie za karę do końca życia miał wtaczać pod górę ogromny kamień. Pech chciał, że będąc już u wierzchołka góry, głaz wymykał mu się z rąk i spadał w dół. I tak było bez końca, a Syzyf za każdym razem musiał rozpoczynać swą męczącą i ciężką pracę od początku. Jego cierpienie tym różniło się od cierpienia Prometeusza, że było zasłużoną karą za przewinienia.

Przywołane przeze mnie postaci mitologiczne i biblijne charakteryzuje inny wymiar cierpienia. Jedni na niego zasłużyli mniej lub bardziej, a inni w ogóle. Jedni się buntują, nawet gdy są bezsilni, podczas gdy drudzy przyjmują je w pokorze. I tak też jest w życiu. Ile ludzi, tyle przyjmowanych postaw wobec cierpienia.