Każdy człowiek przynajmniej raz w swoim życiu zastanawiał się jaką postawę życiową sobą prezentuje. Każdy z nas dojrzewając szuka swojej tożsamości, rozwiązuje problemu, musi dokonywać trudnych wyborów i podejmować rozmaite decyzje. Od dzieciństwa w domu wpajają nam pojęcia dobra od zła, uczą nas odróżniać jedno od drugiego. Walczymy ze złem, krzewimy dobro. Walkę tę prowadzimy od początku naszego życia - potęguje ją nasza religia i historia. Jednak każdy człowiek odczuwa potrzebę cieszenia się z życia, odczuwania radości. Czasem jednak stajemy przed trudnym wyborem pomiędzy wyborem życia godnego, poświęconego idei, a życiem wygodnym opartym na zaspokajaniu naszych potrzeb. Są sytuacje, które wymagają od nas przezwyciężenia naszego ego i poświęcenia czegoś dla celów wyższych. Często takie wybory determinują nasze dalsze życie. Nie inaczej rzecz ma się z postaciami ze świata fikcji literackiej, z utworów pisanych prozą i wierszy. Tak samo jak my i oni są stawiani w sytuacjach trudnych, wymagających rozważenia wszelkich "za" i "przeciw". Ich wybór także terminuje ich dalsze losy. Jednak to co mnie zastanawia to nie jakie wybory podejmują ludzie ale to jaki są skutki ich wyborów. Co sprawia, że o niektórych bohaterach można powiedzieć, że "odnieśli zwycięstwo" a o innych, że "ponieśli klęskę"? Co jest częstszym przypadkiem? Jakie czynniki czy cechy osobowości przypisane są zwycięskiemu bohaterowi, a jakie pokonanemu? Moim zdaniem to złożony problem i nie można od razu uzyskać jednoznacznego rozwiązania. Powinno to zależeć nie tylko od cech charakteru ale także od wartości jakimi się w życiu kierujemy. Poniżej chciałabym zanalizować dwie skrajnie różne postawy osób które kierowały się w życiu innymi wartościami.
Pierwszą lekturą, po którą sięgnęłam była "Antygona" Sofoklesa. Tytułowa bohaterka jest jedną z najbardziej znanych i rozpoznawalnych kobiet literatury. Antygona była córką króla Edypa i Jokasty. Była dzieckiem poczętym z kazirodczego związku. Od najmłodszych lat była świadoma klątwy ciążącej nad swym rodem. Fabułę Sofokles zaczerpnął z mitów, a akcję osadził we współczesnej mu epoce czyli w antyku. Dwóch synów legendarnego króla Edypa - Eteokles i Polinejkes - umiera w trakcie walki o władzę. Tron dziedziczy Kreon, którego pierwszym zarządzeniem jest odprawienie Eteoklesowi pogrzebu z honorami i jednoczesne zbezczeszczenie zwłok Polinejkesa poprzez odmówienie mu pochówku. Jednak ich siostra - tytułowa Antygona - w myśl praw boskich, w których poszanowaniu została wychowana postanawia urządzić drugiemu bratu należyty w jej mniemaniu pogrzeb. Ma świadomość faktu, że jeśli odmówi mu tej ostatniej przysługi to zgodnie z ich wierzeniami jego dusza będzie błąkać się po świecie bez możliwości zaznania spokoju. Problem jednak polega na tym, że jeżeli Antygona pochowa brata to złamie rozkaz wydany przez władcę Kreona. Musi zatem dokonać wyboru pomiędzy prawem boskim, nakazującym jej pochować zwłoki brata, a prawem człowieka, które tego zabrania. Wierząca i dumna Antygona wybiera pierwszą opcję bez względu na czekające ja konsekwencje. Ma świadomość wyższej racji, która stoi po jej stronie. Kocha brata i jest wierna religii, w której wychowali ja rodzice. Jednak w swoim poczuciu obowiązku jest przeraźliwie samotna. W momencie gdy decyduje się na złamanie prawa opuszcza ją własna siostra - Ismena. Rozczarowana Antygona uświadamia sobie, że nie może teraz już liczyć na nikogo oprócz siebie. Trwa jednak w swoim zamiarze przekonana o tym, że prawo ustanowione przez człowieka nie może się równać ani znieść prawa ustanowionego przez bogów. W boskim świecie panują bowiem boskie prawa i zasady. Jej odruchy są typowo ludzkie i budzą sympatię dla jej osoby. Dopełniają je słowa samej bohaterki, która wypowiada słynne słowa: "Współkochać przyszłam, nie współnienawidzić". Dla niej śmierć w imię miłości braterskiej i w imię wyznawanych przez siebie ideałów nie jest niczym strasznym. Bohaterka taka jak ona - dumna i niezależna - nie mogłaby się ukorzyć i złamać prawo boskie, które przecież zostało stworzone z myślą o człowieku. W swoim przekonaniu dokonuje więc wyboru pomiędzy mniejszym, a większym złem. Kiedy podjąwszy decyzję staje przed obliczem Kreona widzimy ją w całej okazałości - dumną i poważną, przekonaną w stu procentach o słuszności podjętej przez nią decyzji. Jest nieugięta nawet w chwili ostatecznej - odrzuca pomoc siostry i narzeczonego. Z godnością bierze odpowiedzialność za swoją decyzję, nie ugina się nawet pod wyrokiem śmierci. Ma świadomość ceny jaką zapłaci za swój czyn ale wiara i przekonanie o jego słuszności jest dla niej ważniejsza niż życie w świadomości moralnej przegranej. Poświęca się wierząc w ideały i w to, że życie bez nich straciłoby jakikolwiek sens. Umiłowała prawdę i dumę, do końca pozostałe wierna sobie. Pomimo żalu, że opuszcza świat nie zmienia swojej decyzji. Smutno jej z powodu radości które ją ominęły - poznawania świata, szczęśliwego małżeństwa. Zaczyna rozumieć sens klątwy ciążącej nad jej rodem. To ona doprowadziła dziewczynę do śmierci. Chciałaby móc mieć inny wybór ale niestety nie może być inaczej. Pocieszeniem dla niej jest głęboka wiara w to, że podjęła decyzję w zgodzie z własnym sumieniem i z prawem boskim. Dla niej nie było innej opcji, nie mogła dokonać innego wyboru. Decyzję podjęła samodzielnie i w pełni świadomie przyjmując tym samym wszelkie jej konsekwencje.
Czy uśmiercona Antygona poniosła klęskę? Dla mnie odpowiedź jest prosta, ale każdy powinien znaleźć swoją. Ja osobiście uważam, że bohaterka postąpiła z godnością. Inaczej mówiąc "przegrała bitwę ale wygrała wojnę". Jeśli rozpatrzymy jej decyzję przez pryzmat takich wartości jak religia, moralność, wierność to wtedy werdykt jest prosty - Antygona bezsprzecznie jest moralną zwyciężczynią konfliktu i odnosi zwycięstwo nad Kreonem. Jeśli na tą samą postawę spojrzymy z punktu widzenia materialistów i wygodnisiów to wtedy otrzymamy skrajnie odmienną odpowiedź - dowiemy się, że Antygona jest wielką przegraną tej sprawy. Mi bardziej odpowiada pierwsza opcja. Zresztą i taką wybrała sama bohaterka. Antygona nie czuła porażki, nie czuła, że przegrała swoje życie. Ona miała poczucie spełnionego obowiązku i wierności własnemu sumieniu i poglądom. Nie zrobiła nic przeciwko sobie. To była jej decyzja aby pochować brata i to ona sama poniosła za to konsekwencje. Świadomość możliwości decydowania o własnym losie wzmocniła ją na pewno. Dumna i opanowana spokojnie przyjmuje wyrok śmierci. Pomimo wielkiej miłości do świata poświęca swoją osobę aby dać świadectwo wierności prawom boskim i własnemu sumieniu. W konsekwencji jej klęska staje się zwycięstwem, a jedynym przegranym okazuje się Kreon.
Biografia Antygony posłużyła mi jako przykład do zilustrowania postawy którą określiłabym jako " trudne zwycięstwo". Zaprezentowała postawę zwycięską bo do końca była wierna swoim ideałom, jednak był to zwycięstwo trudne ponieważ ostanie…
Drugi bohater który posłuży mi do zaprezentowania skrajnie odmiennej postawy życiowej to Zenon Ziembiewicz - postać z "Granicy" Zofii Nałkowskiej. Jego historię możemy śledzić od okresu dorastania aż po ostateczną katastrofę. Zenon wywodził się z ubogiej rodziny szlacheckiej. W latach nauki szkolnej zaczyna sobie zdawać sprawę z sytuacji panującej w jego domu. Nie może znieść schematu, który stworzyli sobie rodzice. Jego ojciec całymi dniami nie robi nic innego jak tylko strzela oraz pociesza się w ramionach kochanek, a matka które o nich wie toleruje je wychwalając nawet ich zalety. Pan Ziembiewicz już dawno przestał interesować się domem - jego prowadzenie powierzył swojej żonie. To wszystko, a przede wszystkim lenistwo i nieróbstwo ojca, drażni naszego bohatera. Wiele razy wygrażał już ojcu w myślach zarzucając mu marność jego życia płynącego bez jakiegokolwiek sensu czy ambicji. Zenon ubolewa nad taką sytuacją w domu. Zachowanie rodziców wzbudza w nim wstręt i uczucie wstydu, a już najbardziej nie może znieść myszki, że pojawił się na tym świecie dzięki wybujałemu erotyzmowi ojca. Obiecuje sobie, że nigdy nie stanie się taki jak on. Chce aby jego życie wyglądało inaczej.
Dorastając opuszcza dom rodzinny i wyjeżdża za granicę, gdzie zdobywa wykształcenie. Tak przebywając w licznych miejscach wiele się uczy. Poszerzają się jego horyzonty myślowe. Z tą mądrością, którą nabył zdaje sobie sprawę, że już nie będzie mógł wrócić do domu rodzinnego. Nadal drażni go obłuda i amoralność w jakiej żyją. Kiedy był młody chciał zmienić świat. Obiecywał sobie kiedyś, że nie będzie taki jak ojciec, miał swoje własne ideały. Chciał być uczciwy. Mieć czyste sumienie, postępować zgodnie z moralnymi zasadami. Udało mu się zacząć ale… niestety zabrakło sił, samozaparcia i silnej woli potrzebnej do przeciwstawienia się układom. Poddanie się wpływom innych ludzi nazywał kompromisem. Nie miał siły przeciwstawić się trudnością na jaki napotykał w swoim życiu. Dla ułatwienia uwierzył, że świat jest już z góry cały zaplanowany i niestety człowiek nie może nic zrobić aby odmienić swój los. To wszystko ujawnia się już podczas jego paryskich studiów, kiedy to poznaje dziewczynę o imieniu Adela. Młoda dziewczyna zakochuje się w nim, lecz niestety jest nieuleczalnie chora. Niewiele życia zostało jej do końca. Zenon pozwala dziewczynie kochać się ale wkrótce wyjeżdża co nie może być traktowane inaczej niż jako ucieczka przed ewentualnymi konsekwencjami takiego związku i trudnościami jakie ze sobą niesie. Słowem "umywa ręce".
Innym przykładem na sprzeniewierzenie się Zenona swoim młodzieńczym ideałom jest fakt, że podobnie jak ojciec, i on ulega sile niekontrolowanego pociągu fizycznego. Pod wpływem wolności jaką dało mu wyprowadzenie się z domu rodziców ulega urokowi letnich wieczorów i w konsekwencji zostaje kochankiem Justyny Bogutówny. Ten związek można by śmiało nazwać związkiem z przypadku. Zenon po prostu uległ chwili nie zastanawiając się nad odpowiedzialnością czy konsekwencjami. Dla niego był to tylko przelotny flirt, okazja do zaspokojenia swojej żądzy. I tak oto usiłując nie być taki jak ojciec właśnie taki się staje. Coraz bardziej przypomina kogoś, kogo wcześniej nienawidził.
Jeszcze innym przykładem na sprzeczne w stosunku do wcześniejszych deklaracji postępowanie Zenona jest jego znajomość z Elżbietą Biecką, która zakończyła się małżeństwem. Obojgu nie przeszkadzał fakt, że Zenon miał wcześniej kochankę. Inaczej rzecz się miała z Justyną. Po śmierci matki miłość do Zenona szałasie treścią jej życia. Dla niego dziewczyna była zwykłą przygodą, niewygodną w dodatku. Ale mimo tego nie potrafił odmówić sobie spotykania się z nią. I tak oto zaplątał się trójkąt, który tylko uwypuklił jego dwulicową naturę. Po jednej stronie była zakochana żona, gotowa oddać nawet życie za Zenona, a po drugiej kochanka, która okazała się tylko przelotną miłostką, zabawką. Jeszcze bardziej niesmaczny jest sposób w jaki traktuje Justynę. Mężczyzna twierdzi, że nie dawał jej żadnych obietnic ani nadziei. Nie przeszkadza mu to jednak kontynuować romansu, niemalże na oczach żony, która i tak ma świadomość jego pociągu do Justyny. Ale i ona z ofiary staje się katem bo w momencie gdy dowiaduje się, że dziewczyna jest w ciąży, zmusza ją do aborcji, której ta się poddaje. Jednakże okazuje się, że wszystkie dotychczasowe upokorzenia oraz utrata dziecka doprowadzają ją na skraj rozpaczy co odbija się na jej psychice. Zenon tymczasem za całe zdarzenie zrzuca winę na żonę. Do końca nie zauważa swoich błędów, czuje się ponad nimi. Każdy swój wykręt umie uzasadnić, w każdej sytuacji widzi dla siebie usprawiedliwienie. Nie bierze pod uwagę uczuć bliskich mu osób. Zawsze myśli o sobie.
Jak się okazuje schematy powielał całe swoje życie. W momencie kiedy został naczelnym gazety "Niwa" obudziła się w nim chęć do pisania niezależnego ale szybko przekonał się, że tak naprawdę jest tylko zabawką w rękach wyżej stojących ludzi. Ponownie zaczął powielać schemat, którym tak bardzo kiedyś gardził. W swojej gazecie drukował fałszywe wiadomości zawsze znajdując dla swoich czynów wytłumaczenie. Dopuszczał na manipulacje i drukowanie półprawdy i zarazem sam uczył się jak być kimś kim się chce być (w negatywnym tego słowa znaczeniu). Był uległy i służalczy dlatego wybrano go na prezydenta miasta aby móc bez problemu nim kierować. Na początku dbał o rozwój miasta po czym jednak stwierdził, że nie warto poświęcać czasu na pomaganie ludziom skoro i tak nie starczy go aby pomóc wszystkim. Konsekwencją jego decyzji była śmierć robotników. Jego niejednoznaczne Stanowski przyczyniło się do strzelaniny podczas demonstracji. Zatem on musi ponieść konsekwencje - kierował ludźmi i gdyby wydał odpowiednie zarządzenie strzelanina nie miałaby miejsca.
Nie możemy go uznać za dobrego prezydenta. W czasie kiedy miasto popada w coraz większe kłopoty (demonstracje i wzrost bezrobocia) on zupełnie się tym nie przejmując poluje albo bawi się na salonach. Był jednak wygodnym prezydentem ponieważ wszelkie decyzje przez niego podejmowane były wcześniej uzgadniane z jego "przyjaciółmi". Można więc śmiało powiedzieć, że był po prostu marionetką w rękach innych, został wybrany po to aby uspokoić ludzi w mieście. Co zastanawiające, sam Zenon nie widzi tego, że praktycznie nie ma kontroli nad swoim życiem. Finał tej historii jest taki, że któregoś dnia odwiedza go zrozpaczona Justyna i oblewa jego twarz kwasem. Chcąc uniknąć skandalu, oszpecony Zenon popełnia samobójstwo. Może chociaż w ostatniej godzinie uświadomił sobie jaką krzywdę wyrządził swoim bliskim i obcej dziewczynie…
Myślę, że Zenona śmiało możemy określić "wielkim przegranym". Zrezygnował wszakże ze swojej osobowości, indywidualności. Zaprzedał się za cenę dobrobytu. Zamiast trwać wiernie przy swoich ideałach zaczął podporządkowywać swoje życie oczekiwaniom innych ludzi. Obawiał się zaprezentować swojego zdanie choć kiedyś był tak nieprzejednany w sowich opiniach o własnym ojcu. Być może nawet zdawał sobie sprawę ze swojej nikczemności ale nie zrobił nic aby zmienić samego siebie. Wciąż przesuwał granice tego co niedopuszczalne i naginał swoje zasady do rzeczywistości. Gdy w końcu zrozumiał, że przegrał swoje życie nie zrobił nic aby naprawić swoje błędy i krzywdy, które wyrządził ludziom. Jedyną aktywnością na jaką się zdobył było samobójstwo. To była jego ucieczka przez konsekwencjami całego życia. Przekroczył ta cienką linię za którą kończy się możliwość nazwania człowiekiem…
Patrząc na tych dwóch bohaterów możemy śmiało powiedzieć, ze wybory podejmowane w życiu przez człowieka maja rożne konsekwencje. W zależności od tego jaki był ten wybór jego skutki zwykliśmy nazywać zwycięstwem lub klęską. Jak to odróżnić? Zasada wydaje mi się banalna - jeśli po podjęciu decyzji czujemy niesmak i miotają nami wątpliwości to wtedy powiemy prędzej o klęsce niż o zwycięstwie. Natomiast ktoś, kto pomimo odmówienia mu racji nad wierzy w swoje ideały i trwa przy nich uparcie śmiało może powiedzieć, ze jest wygranym. Każdy z nas jest istotą złożoną której nie można poddać jednoznacznej ocenie w kategoriach dobro i zło, czarne i białe bo w każdym z nas kryją się przecież wady i zalety, a wielu ludzi łączy w swoim charakterze wiele sprzeczności. Bohaterowie, których zaprezentowałam w swojej pracy są postaciami rożnych epok literackich ale obie zostały wykreowane aby stać się wzorcem czy anty-wzorcem dla potencjalnego odbiorcy. Do charakterów godnych naśladowania na pewno należy Antygona. Postawa Zenona z kolei skłania nas do zastanowienia się nad swoim postępowaniem. Przestrzega nas przed skutkami nieodpowiedzialnego zachowania.
Przez cale nasze życie skazanie jesteśmy na konieczność ciągłego wyboru. Czasem decyzja, którą musimy podjąć jest wyjątkowo ciężka i wymaga od nas głębokiego zastanowienia się. Często w podjęciu słusznej decyzji musimy kierować się tylko nasza własną intuicja. Musimy mieć jednak świadomość, ze chcąc za wiele pomyłek można przeprosić, to są jednak i takie, które SA nieodwracalne, a co więcej - decydują o całym naszym dalszym życiu. Zatem za najważniejszą wartość uznaję postępowanie zgodnie z własnym kodeksem moralnym, sumieniem i wartościami przez siebie wyznawanymi.