Cytat wykorzystany w temacie pochodzi z powieści M. Twaina "Pamiętniki Adama i Ewy". Wyznanie takie w swoim pamiętniku zapisał Adam stojąc nad grobem Ewy. Dla niego rajem była jego ukochana kobieta. Tam, gdzie była ona, czuł się szczęśliwy, bezpieczny, kochany. Człowiek nie potrzebuje do szczęścia niczego więcej.

Czy jest jeszcze jakaś bohaterka literacka, która zasługuje na tego rodzaju wyznanie? Moim zdaniem taką kobietą była dla Tristana jego ukochana Izolda. Odkąd wypili napój miłosny, stali się nierozłączni. Dla Izoldy Tristan był gotów zrobić wszystko. Złamał kodeks rycerski, wyrzekł się własnego honoru, oszukał swego seniora, króla Marka, którego kochał jak ojca, kłamał, nie wahał się pojawić na dworze w przebraniu żebraka, narazić się na drwiny, obelgi, upokorzenia. Wszystko, by być w pobliżu Izoldy, która dla niego była rajem.

Zakochani nie przejmowali się tym, co sądzi o nich świat. Ukrywali się przed nim, a kiedy prawda wyszła na jaw, uciekli do lasu moreńskiego i tam spędzili razem kilka tygodni. Ale miłość nie pozwoliła im zbyt długo tam pozostać. Tristana gnębiło to, że Izolda, królowa, stworzona do luksusu dzieli z nim ubogie bytowanie w leśnym szałasie. Ona zaś bolała nad tym, że rycerz żyje jak pospolity leśniczy. Postanowili wrócić. Rozłąka, konieczna w takim wypadku, okazała się jednak dla nich zgubna. Oni naprawdę nie mogli bez siebie żyć. Kiedy umierający Tristan poprosił Izoldę, by do niego przybyła, ta nie wahała się ani chwili, pokonała wszystkie przeszkody. Nie ujrzała już go żywego. Wtedy po prostu położyła się przy Tristanie i umarła. Czy może być większa miłość?

Podobna do tej historii jest opowieśćRomeo i Julii z dramatu Szekspira. Myślę, że i Romeo nie wahałby się powiedzieć: "Gdziekolwiek była ona, tam był raj". Może to nawet pomyślał chwilę przed popełnieniem samobójstwa? Romeo i Julia pokochali się od pierwszego wejrzenia. Pochodzili ze zwaśnionych rodów werońskich i nie zanosiło się na to, by udało im się pogodzić swoich rodziców. Ale oni się tym wcale nie przejmowali - po prostu chcieli być ze sobą. Wzięli nawet potajemny ślub. Zaraz potem jednak wszystko się skomplikowało - Romeo został wygnany z Werony i udał się do Mantui. Tam miał do niego dotrzeć zakonnik - posłaniec od ojca Laurentego z wieścią, że Julia wypiła eliksir i będzie spała przez kilka dni, w czasie których powinien przybyć i wykraść jej ciało z grobowca, w którym ją, jako zmarłą, umieszczono. Niestety ten zakonnik z powodu zarazy nie dotarł, natomiast Romeo otrzymał wiadomość, że Julia nie żyje. Zabił się w jej grobowcu. Julia poszła w jego ślady, kiedy się obudziła i zobaczyła ciało męża.

Wielka miłość jak widać łączy się z wielkim dramatem. Miłość biblijnych Adama i Ewy zakończyła się ich wygnaniem z raju, Pary kochanków opisane przeze mnie połączyła tak naprawdę dopiero śmierć.

A pary z czasów współczesnych? Wydaje mi się, że w powodzi literatury niskich lotów, trudno znaleźć taką parę, w której on powiedziałby "Gdziekolwiek była ona, tam był raj". A może nie, może tak powie każdy mężczyzna naprawdę zakochany o swojej ukochanej kobiecie?

Bo prawda jest taka, że ludzie zakochani rzadko oceniają się obiektywnie. Oni patrzą na siebie przez pryzmat swojej miłości. Są sobą zafascynowani, zauroczeni, zachwyceni. Na początku są gotowi dla siebie na wszystko, z czasem miłość krzepnie, staje się coraz spokojniejsza, pewniejsza. Wreszcie kochający się ludzie nie mogą już żyć bez siebie. I to jest najpiękniejsze. Wtedy właśnie jedno o drugim może powiedzieć "Gdziekolwiek jest ona/on, tam jest raj".

Z tego powiedzenia wynika jeszcze jedna ważna prawda - rajem może być dla człowieka drugi człowieka, przy którym zresztą rajem staje się cała ziemia. Jeśli się kogoś kocha, jest się szczęśliwym. Jeśli żyje się bez miłości, nasze życie jest bezbarwne, monotonne, puste.