Każdy z nas doświadczył zła w taki, czy inny sposób, i każdy zastanawiał się dlaczego akurat właśnie ja? Następnym krokiem jest postawienie sobie pytania, skąd w ogóle bierze się zło i jaka jest jego istota? Nie ma na nie odpowiedzi, przynajmniej takich, które zadawalałyby wszystkich ludzi. Niektórzy powiadają, że bierze się on ze świata, który jest taki, a nie inny, a drudzy, że z nas, z naszej skłonnej do grzechu duszy. Jakkolwiek by nie było, pisarze bardzo często podejmują motyw zła, szczególnie w kontekście pozostawania wobec niego obojętnym, przyzwolenia na to, ażeby się pleniło bez przeszkód. Przyjrzyjmy się zatem sprawie z bliska.

Niewybaczalnym przejawem obojętności wobec rodzącego się zła był czas pomiędzy dwoma wojnami światowymi, w trakcie którego Europejczycy pozwolili na rozwój ideologii faszystowskiej w niektórych krajach naszego kontynentu. Konsekwencje tego zaniedbania możemy poznać między innymi dzięki "Opowiadaniom" Tadeusza Borowskiego. Ukazał on w nich świat obozów koncentracyjnych, w których naziści poddawali eksterminacji naród żydowskich oraz wszystkich tych, których uznali za pod - ludzi. Ludzie uwięzieni w nich byli sprowadzani do poziomu zwierząt, metodycznie pozbawiano ich wszelkich ludzkich odruchów, a gdy już nie byli do niczego przydatni, po prostu się ich pozbywano. Aby przetrwać w takim miejscu, należało przyjąć prawa, jakie w nim obowiązywały. W skrócie sprowadzało się do tego, iż przeżyją najsilniejsi i najsprytniejsi, co w praktyce oznaczało żerowanie na słabości innych. Nie było tu miejsca na współczucie i litość, choćby z tego powodu, iż okazanie tego typu "słabości" mogłoby któregoś z esesmanów sprowokować do sięgnięcia po broń… Taki los zgotowali milionom politycy europejscy, którzy ustępowali Hitlerowi niemal w każdej sprawie.

Podobnie co w obozach hitlerowskich miała się rzecz również w łagrach sowieckich, o czym możemy się przekonać czytając książkę Gustawa Herlinga - Grudzińskiego zatytułowaną "Inny świat". Widzimy oczami autora jak grupa więźniów kryminalnych, tzw. urków, stacza się coraz niżej przy cichej aprobacie strażników, którym jest na rękę to, iż zastraszają oni politycznych. Kradzieże, pobicia, gwałty, morderstwa, stanowią dla nich chleb powszedni. Dzięki temu czują, że są wreszcie kimś, że inni się ich boją. Skutkiem tego jest to, iż jeśli nawet któryś z nich opuści obóz, to wkrótce do niego wraca, gdyż na wolności jest nikim, zerem, a z tym człowiekowi jest najtrudniej sobie poradzić. Można powiedzieć, że w ten sposób krąg się zamyka: zło, które popełniają wciąż do nich wraca, a oni wciąż na nowo mu ulegają.

Zupełnie innego pokroju człowiekiem był Rodion Raskolnikow, bohater powieści Fiodora Dostojewskiego zatytułowanej "Zbrodnia i kara". To młody, niezwykle wrażliwy człowiek, o nieprzeciętnej inteligencji, który w pewnym momencie swego życia doszedł do wniosku, iż świat dzieli się na ludzi oraz "wszy ludzkie". Ci pierwsi są ucieleśnieniem wszystkiego co w człowieku wzniosłe i piękne, ci drudzy to przyziemni materialiści, żyjący w swych małych, przyziemnych światkach. Tych pierwszych nie obowiązuje powszechna moralność, gdyż stoją oni niejako poza dobrem i złem. Nie widzi ona zatem przeszkód w zabiciu starej lichwiarki, która "upasła" się na krzywdzie ludzkiej. Zabija zatem ową "wesz ludzką". Nie wziął jednak jednego pod uwagę, iż nadal posiada sumienie, że nie jest tak, iż rzeczywiście ów postępek spłynie po nim niczym woda po kaczce. Następne kilka tygodni po dokonaniu zbrodni Raskolnikow spędził niemalże w malignie, nie wiedział , co robi, co mówi, gdzie idzie. Obraz tego, co zrobił, wciąż do niego wracał, gdyż taka jest natura zła, że wciąż do nas wraca. Koniec końców trafia on na katorgę, gdzie udaje mu się odpokutować swój grzech.

Postaciami literackimi, które pozwoliły, aby zło znalazło dostęp do ich dusz, byli również Makbet oraz Lady Makbet, bohaterowie sztuki Williama Szekspira zatytułowane "Makbet". W swej warstwie fabularnej jest to opowieść o jednym z rycerzy króla Szkocji, który odniósłszy wielkie zwycięstwo nad wojskami norweskimi postanowił zagarnąć królewska koronę dla siebie. Oczywiście, aby o uskutecznić musiał się pozbyć swego suwerena, co też uczynił. W swej głębszej warstwie jest jednak ten utwór opowieścią o pragnieniu władzy i o tym, jakie spustoszenie w duszy człowieka jest w stanie uczynić zło. Pierwsze jego poruszenie w duszy Makbeta możemy zaobserwować tuż po jego rozmowie z trzema wiedźmami, które przepowiedziały mu, że będzie królem Szkocji. Być może, jednak udałoby się naszemu bohaterowi stłumić te rządze, które w nim powstały, jednakże na nieszczęście napisał list do swej małżonki, Lady Makbet, w którym donosił jej o swej niezwykłej przygodzie oraz o myślach, jakie ona w nim wzbudziła. Małżonka Makbeta była kobietą niezwykle ambitną, pragnącą władzy. Zauważyła ona, że stanęła przed szansą osiągnięcia tego, czego tak pragnęła, wystarczy jej jedynie zachęcić swego niezdecydowanego małżonka do przedsięwzięcia odpowiednich kroków. Dalej wydarzenia toczą się szybko, prowadząc do wiadomego zakończenia. Ciekawym zabiegiem symbolicznym, który zastosował w tej sztuce Szekspir, są coraz większe ciemności, w jakich pogrąża się jej ekspozycja wraz z upływem czasu akcji. Sądzę, że należy to interpretować jako metaforę zła, które ogarnia duszę naszej dwójki bohaterów, zła, które sprawia, że mimo tego, iż naprawdę się kochali, stają się powoli sobie obcymi, przykładem tego może być obojętna reakcja Makbeta na wieść o tym, ż jego małżonka popełniła samobójstwo. Cóż, zło wraca do nas nieraz w zupełnie nieoczekiwany sposób.

Z powyżej przedstawionych omówień niektórych dzieł literackich wynika, iż pozostawanie obojętnym wobec zła, jest najgorszą rzeczą, jaką człowiek może zrobić, gdyż ma ono to do siebie, że zawsze wraca, niszcząc przy tym wszystko co dla nas cenne i drogie.