Fiodor Dostojewski uczynił głównym bohaterem swej powieści zatytułowanej "Zbrodnia i kara" dwudziestotrzyletniego studenta jednej z uczelni petersburskich. Jest on człowiekiem niezwykle wrażliwym, posiadającym głęboką duchowość, jednocześnie to człowiek, w którego wnętrzu rozgrywa się poważny konflikt moralny.

W opinii naszego bohatera nasz rodzaj składa się niejako z dwóch typów ludzkich. Pierwszy, to ludzie tacy jak Raskolnikow - obdarzeni wybitna inteligencją i duchowością, która pozwala im widzieć rzeczy takimi, jakie są w rzeczywistości, ludzie, którzy niejako stoją poza dobrem i złem, gdyż przerastają te kategorie moralne. Drugi, to "wszy ludzkie", istoty człekopodobne, które jednakże niewiele mają wspólnego z prawdziwymi wolnymi duchami pokroju Raskolnikowa, to czereda zapatrzonych w swój własny interes, ograniczonych umysłowo i emocjonalnie osobników pokroju Alony Iwanownej, lichwiarki pasożytującej na najuboższych. Czyż zatem nie byłoby szlachetnym uczynkiem zgniecenie tej wszy, tym bardziej, że "Setki, może tysiące ludzkich istnień dałoby się skierować na właściwą drogę, dziesiątki rodzin ocalić od nędzy (...) i to wszystko za jej pieniądze."?

Myśl o tym, ażeby zabić starą lichwiarkę wraca do niego z coraz większą mocą, aż w końcu nasz bohater decyduje się wprowadzić ją w czyn. W mieszkaniu Alony nie wszystko jednak idzie po jego myśli, gdyż, co prawda, starucha ginie, ale tu po tym, jak Raskolnikow dokonał zbrodni, pojawia się w mieszkaniu jej siostra Izawieta. By nie zostać zdemaskowanym, Rodion zabija po raz wtóry.

Początkowo wydaje mu się, że wszystko jest jak w najlepszym porządku, co prawda odczuwa pewien dyskomfort psychiczny, ale w sumie nic poważnego. Ta równowaga emocjonalna nie potrwa jednak długo. Wkrótce nasz bohater zaczyna pogrążać się coraz bardziej w rozmyślaniach nad tym, co uczynił, jakkolwiek wciąż się oszukuje, że nie odczuwa żadnych wyrzutów sumienia. "I gdyby przynajmniej los zesłał mu skruchę, skruchę palącą; która miażdży serce, odpędza sen, taką skruchę, której okrutne męczarnie nasuwają myśl o stryczku lub o topieli! O, on by się z niej ucieszył. Męczarnie i łzy - to przecie takie życie. Ale nie czuł skruchy z powodu swojej zbrodni. Mógł się przynajmniej złościć na swoją głupot, jak złościł się dawniej na niedorzeczne i głupie swe postępowanie (…)". Kolejne dni i tygodnie swego życia przeżył Raskolnikow jakby w malignie - chodził po ulicach Petersburga nie wiedząc dokąd idzie, zachodził do podłych szynków, gdzie rozmawiał z ludźmi, ale gdyby ktoś go zapytał, czego dotyczył temat rozmowy, to byłby w sporym kłopocie. Świat zawęził się dla niego do jednej emocji: "Zabiłem!".

Do Raskolnikowa powoli zaczyna docierać świadomość, że uczynek, którego się dopuścił, nie jest wynikiem "prostego rachunku", że jedni zasługują na życie, bo są lepsi, a drudzy nie, gdyż są gorsi. Nasza dusza nie rządzi się takimi prawami i żadne logiczne wnioskowanie tego faktu nie zmieni. Niestety Rodion przekonał się o tym dopiero po popełnieniu zbrodni.

Jednocześnie w naszym bohaterze w wyniku prowadzonego przez Porfirego Piotrowicza śledztwa zaczyna się budzić strach przed karą i to nie tylko, by tak powiedzieć, tę urzędową, ale tę, jaką będzie dla niego świadomość, że jego ukochana matka i siostra dowiedzą się, iż jest mordercą.

Koniec końców Rodion zostaje skazany na siedmioletnią katorgę. Pomimo swych wcześniejszych wahań i wątpliwości nie uznaje faktu, iż zabójstwo lichwiarki było czymś złym, wciąż wierzy, że jest swego rodzaju nadczłowiekiem, któremu wolno więcej, a tylko opresyjne społeczeństwo nie chce zrozumieć jego racji. Jednakże dzięki wpływowi Soni, jego ukochanej, oraz lekturze Biblii, która ona mu podsuwa, zaczyna rozumieć, że jego wcześniejsze wyzuty sumienia i wątpliwości nie były chimerami, objawami słabości, zaczyna dostrzegać, że jego prosty rachunek to droga, która wiedzie ku zatraceniu. Powieść kończy się następujący sposób: "Siedem lat, t y l k o siedem lat. W początku swego szczęścia oboje byli chwilami skłonni patrzeć na te siedem lat jak na siedem dni. Jeszcze nie wiedział o tym, że przecież nowe życie nie dostanie się mu za darmo, że jeszcze drogo trzeba jeszcze będzie je okupić (…) Ale to już rozpoczyna się nowa historia, historia stopniowej odnowy człowieka, stopniowego przechodzenia jednego świata w drugi, poznawanie nowej, dotychczas nieznanej rzeczywistości".