Druga połowa dziewiętnastego wieku naznaczona była ogromnym przyspieszeniem w rozwoju gospodarki, nauki, technologii maszyn i produkcji, niezwykłą wręcz popularnością nauk ścisłych, których paradygmat i metodologię przeniesiono na wszystkie dziedziny wiedzy. Fascynacja nauką i wynalazkami swoje źródło miała w przekonaniu, że człowiek jest w stanie za pomocą swojego umysłu, wiedzy, doświadczenia opanować żywioły natury, uczynić swoje życie łatwiejszym, lepszym, w wynalazkach i postępie cywilizacyjnym doszukiwano się remedium na wszystkie niedoskonałości świata, natury, człowieka i społeczeństwa. W czasie tym potężny dzisiaj krąg naukowców i wynalazców dopiero zaczynał się kształtować. Wśród ludzi zajmujących się nauką, pracujących nad polepszeniem życia i warunków pracy nie brakowało szarlatanów, szaleńców i niepoprawnych marzycieli. Z jednej strony ich podejście np. do wynalezienia metalu lżejszego od powietrza może nas dzisiaj śmieszyć, ale z drugiej strony, jak wiadomo, rzeczy dotąd są niemożliwe, dopóki nie przyjdzie ktoś, kto o tym nie wie i je wykona...

Póki co jednak, w dziewiętnastym wieku nauki ścisłe i technologie tworzenia wynalazków były dopiero w powijakach, a "machina latająca" wydawała się szczytem marzeń i kresem możliwości ludzkiego umysłu i pomysłowości. Naukowcy zaczęli tworzyć swój mały, zamknięty świat, w którym chronili swoje cenne pomysły przed chciwym okiem konkurencji oraz samych siebie- przed nie rozumiejącym ich społeczeństwem. Problematyka wynalazków, naukowców jako nowoczesnych błędnych rycerzy i idealistów walczących o poprawę świata była dosyć często poruszana w pozytywistycznej literaturze. W jednej z najważniejszych powieści polskiego dojrzałego realizmu- "Lalce" Bolesława Prusa również umieszczone zostały postaci ze świata nauki. Sam główny bohater- Wokulski jest z zamiłowania przyrodnikiem i szczerze- choć nie bez sceptycyzmu- interesuje się pomysłami swoich przyjaciół- Ochockiego i Geista. Czas dojrzałego realizmu, w jakim powstaje omawiana powieść jest już fazą schyłkową pozytywistycznego optymizmu i zachłyśnięcia się hasłami altruistycznej pracy u podstaw i cudownej uzdrawiającej mocy cywilizacji technicznej i naukowej. Rzeczywistość okazała się znacznie trudniejsza niż marzenia i Prus w swojej powieści daje wyraz temu odczuwanemu rozczarowaniu. Wynalazcy z kręgu Wokulskiego marzą o stworzeniu latającej machiny. Zarówno Ochocki jak i Geist są w pełni poświęceni swojej pracy, wynalazkom, poza dziełami ich umysłu nie ma dla nich rzeczy ważnych i godnych uwagi. Geist wygląda jak żebrak, Ochocki- zostaje odrzucony i uznany za dziwaka przez arystokrację, z której się wywodził.

Ważna dla "naukowego" wątku powieści jest rozmowa Geista z głównym bohaterem powieści. Wokulski podziwia odkrycia naukowca, waży w dłoniach niezwykłe metale o niespotykanej fakturze odkryte przez paryskiego "szaleńca". Wszystkie próby z gęstością i masą materiału miały wkrótce doprowadzić Geista do odkrycia materii lżejszej od powietrza, z której można by było skonstruować latający pojazd na kształt dzisiejszego samolotu. Według Geista- nie mającego żadnych wątpliwości co do przyszłego sukcesu swoich badań- to mogłaby być i będzie prawdziwa rewolucja w świecie nauki. Na Wokulskim szczytne plany Geista robią wielkie wrażenie, jednak daje się w jego stosunku do entuzjazmu przyjaciela odczuć rodzące się już w tym czasie w pozytywistach zwątpienie. Badania Geista bardziej przypominają mu jarmarczne sztuczki kuglarzy niż prawdziwą naukę. Dziś wiemy już, że niedostępny wówczas podniebny lot człowieka wkrótce stał się faktem, że człowiek sięgnąwszy chmur postanowił wyprawić się do gwiazd. Jednak nie tylko o spełnienie marzeń, o skuteczność badań naukowych tutaj chodzi. Prus porusza w swojej powieści jeszcze jedną, nie mniej ważną kwestię i wkłada ją w wypowiedzi Geista. Jest to problem odpowiedzialności za wynalazki i ich właściwe wykorzystanie. Z jednej strony naukowiec oburza się na obojętność ludzi na zdobycze nauki i techniki, z drugiej zaś widzi w owej bierności środek bezpieczeństwa: "... ta bezwładność mózgów daje mi najlepszą gwarancję bezpieczeństwa tajemnicy moich wynalazków". Geist zdaje sobie widocznie sprawę, że wynalazki w rękach głupców mogą przemienić się z narzędzi pomocy i ulepszania życia ludzkiego w narzędzia ucisku i zagłady. Same wynalazki więc nie wystarczą do naprawiania świata. Potrzebni są jeszcze odpowiedzialni, mądrzy ludzie, którzy wykorzystają je dla dobra ludzkości. Dopiero wówczas "... metale Geista dadzą początek takiej cywilizacji, o jakiej nie marzono...". Tylko takie wykorzystanie wiedzy i wynalazków przyczyniało się w przeszłości do rozwoju człowieczeństwa i cywilizacji ludzkiej i tylko takie może mu się jeszcze przysłużyć.