Kontrast między światem biedy a światem bogactwa jest częstym tematem literatury. Poszczególni autorzy udzielają bardzo różnych odpowiedzi na temat tej relacji. Wbrew pozorom rozpoznania nie są tutaj zawsze jednoznaczne. Literatura bardzo chętnie bowiem eksploruje niejednoznaczności i szczeliny, które pojawiają się w zetknięciu tych dwóch światów. Tak też jest w Lalce Bolesława Prusa.

Ujmując ten problem najbardziej ogólnie, należałoby stwierdzić, że świat bogactwa, w tym przypadku arystokracji reprezentowanej między innymi przez Izabelę Łęcką, Kazimierza Starskiego czy hrabiostwo Krzeszowskich, prezentowany jest bardzo negatywnie. To ludzie, którzy dysponują majątkiem, na który nigdy nie zapracowali, z którym najczęściej nic nie robią, nie pomnażają kapitału, wręcz przeciwnie – jak Łęccy sukcesywnie go tracą. Jednocześnie zaś nie są w stanie pogodzić się z faktem, że osoby znacznie gorzej sytuowane w punkcie wyjścia lepiej radzą sobie w dobie przemian przemysłowych. Pomysłowych i pracowitych przedstawicieli niższych klas, tak jak Wokulskiego, traktują gorzej, tylko dlatego, że nie mają wysokiego urodzenia i na swój majątek zapracowali sami.

Ludzie tacy jak Starski, Łęcka, Krzeszowscy, baron Dalski są zaprezentowani jako postaci zainteresowane wyłącznie sobą, w ogóle nieumiejące patrzeć bardziej dalekosiężnie. Większości zadań, nawet chwalebnych jak kwesta na rzecz biedoty, podejmują się wyłącznie dla zaprezentowania się innym i uzyskania pochwał. Nie chcą widzieć problemów kraju, a już z pewnością nie mają ochoty zajmować się ich rozwiązywaniem. Pieniądze traktują jako coś, co zawsze jest i o co nie trzeba walczyć. Relacje emocjonalne podszyte są zaś najczęściej chęcią osiągnięcia zysku w postaci lepszej pozycji lub bezproblemowego powiększenia majątku.

Z kolei świat warszawskiej biedoty XIX wieku wypełniają postaci bardzo skrzywdzone. Stanisław Wokulski, spacerując po Powiślu, które wtedy było dzielnicą zamieszkałą przez najuboższe warstwy społeczne, jest przerażony otaczającym go cierpieniem, chorobami, brakiem perspektyw. Dostrzega natychmiast, że spora część otaczających go ludzi znalazła się tutaj nie do końca ze swojej winy. Teraz jednak bez pomocnej ręki nie będzie się w stanie podnieść. Można jednak mieć nadzieję, że jeśli Marianna czy Węgiełek otrzymają pomoc, skorzystają z niej w najlepszy możliwy sposób.

Wokulski jest przekonany, że trzeba ogromnych środków, aby podnieść tę biedotę na wyższy poziom społeczny i rozwiązać większość najważniejszych problemów bytowym, natomiast towarzyszy mu jednocześnie pewność, że gdyby dać sporej części biedoty lepsze wykształcenie, zadbać o zaspokojenie ich podstawowych potrzeb, a także dać im pracę, dalej świetnie poradziliby oni sobie sami. Historia prostytutki Marianny czy kowala, stolarza Węgiełka pokazuje, że marzenia Wokulskiego nie są bezzasadne. Bieda w Lalce jest więc często niezawiniona, ale ci, którzy są biedni, w przeciwieństwie do arystokracji, mają w sobie gotowość do walki o lepsze jutro. Czekają tylko na wyciągniętą dłoń.

Podziały te nie są w powieści tak jednoznaczne, jak mogłoby się z pozoru wydawać. W świecie arystokracji czai się bowiem smutek, melancholia, którą widać choćby momentami u Łęckiej. Okazuje się, że to życie na pokaz nie daje szczęścia. Prus pokazuje także postaci, które ze swoich ograniczeń klasowych potrafiły się wyrwać, Julian Ochocki jest arystokratą, ale jednocześnie zafascynowanym swoją pracą naukowcem, prezesowa Zasławska widzi świat znacznie szerzej, a swój majątek prowadzi wzorcowo, Książę (mimo swoich wad) chciałby jednak coś zrobić dla kraju. Z kolei w biedniejszych warstwach nie brakuje tych, którzy na dobroci Wokulskiego chcieliby jedynie skorzystać, nic nie dając od siebie w zamian.

Prus pokazuje więc świat bardzo radykalnych kontrastów między biedotą warszawską a światem bogactwa arystokracji, dostrzega jednak wyjątki i pokazuje, że świat nie jest czarno-biały.

Prus nie był jednak pierwszym, który podjął temat kontrastu między światem biedy a bogactwa. Zrobił to już wcześniej między innymi Zygmunt Krasiński w Nie-boskiej komedii. Tutaj dochodzi do starcia dwóch porządków w sposób bezpośredni. Mamy bowiem do czynienia z rewolucją. Ważne jest jednak to, że mamy okazję poznać obydwa środowiska i skonfrontować je ze sobą. Charakterystyka arystokracji nie różni się zbytnio od podsumowań poczynionych przez Prusa. Arystokracja jest:

  • przekonana o własnej wyższości, gotowa za wszelką cenę utrzymać dominację nad biedniejszymi,
  • rozleniwiona,
  • targana poczuciem nudy, bezsensu, skupiona na poszukiwaniu rozrywki i gonitwie za duchowymi marzeniami.

Jednocześnie w dyskusji Henryka z Pankracym pojawiają się argumenty, że to arystokracja broniła kraju, religii. Że to ten świat bogactwa jest depozytariuszem tradycji, kultury, samoświadomości narodu.

Wydaje się jednak, że te argumenty nie do końca wytrzymują starcie z rzeczywistością, w której widać, że arystokracja czerpie przyjemność ze swojej wyższości nad innymi. Ważne jest przede wszystkim jednak coś innego. Świat biedoty przedstawiony jest w sposób wzbudzający przerażenie. Krasińskiemu zależy, aby ci, którzy wybrali przywództwo Pankracego i Leopolda zostali zaprezentowani jako czerń, jednolita masa, żądna jedynie krwi.

Krasiński pokazuje jednak coś, czego w Lalce Prusa nie zobaczymy, bo tam chodzi zdecydowanie bardziej o codzienność, a nie myślenie o filozofii dziejów. W Nie-boskiej komedii biedota, czerń, lokaje, chłopi i rzemieślnicy chcą rewolucji wyłącznie po to, aby zastąpić swoich dotychczasowych panów. Chcą zająć ich miejsce, doprowadzić do odwrócenia porządków, a nie do realnej, głębokiej zmiany stanu rzeczy. To jedna z najsmutniejszych, ale w dużej mierze bardzo prawdziwych refleksji Krasińskiego, która każe zapytać, co dziś pcha nas w walce o bogactwo i skłania do próby przekroczenia granic własnej grupy społecznej.