Wiele elementów w "Zbrodni i karze" wskazuje na to, iż może być ona traktowana jako uniwersalny, ponadczasowy traktat o człowieku. Nie jest w tej powieść ważna sama fabułą, element popełnienia morderstwa i dochodzenie prowadzone przez Porfirego, ale treści je określające, jak motywy, zachowania ludzkie w zetknięciu ze skrajną sytuacją oraz wreszcie reakcja Raskolnikowa na potrzebę kary. Wszystko to, co odnajdujemy w duszach postaci stanowi esencję "Zbrodni i kary".
Zachowania Raskolnikowa utwierdzają czytelnika w poczuciu, że ludzka natura jest nieujarzmiona i chyba nigdy nie będzie do końca opisana. W czasie rozmowy z prowadzącym śledztwo policjantem Raskolnikow wykłada swoje poglądy na człowieka. Rozmawiają o zamieszczonym przez Raskolnikowa w "Słowie Periodycznym" artykule "O zbrodni", w którym Raskolnikow opowiada się za podziałem ludzi na "niezwykłych" i całą resztę "zwykłych". Próbuje on tam bowiem dowieść, że wybitne jednostki są jakby ponad prawem i mogą nawet popełniać morderstwa, wedle własnego uznania, jeśliby tylko miało od tego poprawić się życie innych ludzi. Sam poczuł się jednym ponad społeczeństwem indywidualnością na tyle silną, że może zabijać "wszy" jak nazwał lichwiarkę, pasożytujące i wykorzystujące słabszych od siebie. Dostojewski w pokazaniu takiej koncepcji człowieka okazał się prekursorem, gdyż wyprzedził nawet Nietschego, którego uważa się za twórcę pojęcia "nadczłowieka". Raskolnikow poprzez swój mord chce poświadczyć swojej siły i oddania dla dobra społeczeństwa pogrążonego w nędzy. Próbuje się z pytaniem "Czy jest wszą ludzką jak wszyscy, czy też człowiekiem". Wierzy, że ta jedna śmierć poprawi życie setek innych ludzi, dlatego można ją uzasadnić. Idzie dumnie do mieszkania lichwiarki i zabija ją zimno i z pełną premedytacją. Raskolnikow porównuje się do Napoleona, jednak już na własna niekorzyść stwierdza: "Napoleon, piramidy, Waterloo... i chuda, plugawa wdowa po registratorze, babsztyl, lichwiarka z czerwonym kuferkiem pod łóżkiem. Przebóg, jakże taki Porfiry ma to strawić!... To dla niego nie do strawienia! Na przeszkodzie stają względy estetyczne;
Jednak psychika człowieka dopuszczającego się okrucieństwa nie jest tak silna jak wydawało się na początku Raskolnikowi. Chociaż nie czuje on najmniejszych wyrzutów sumienia i stale siebie usprawiedliwia wewnętrznie toczy go wielki strach i ból. Popada w odrętwienie, silnie gorączkuje i nie morze się odnaleźć w świecie. W końcu, po rozmowie z Sobnią dochodzi do wniosku, ze nikt inny, ale to on jest "wszą" i że to jego osoba zagraża dobru innych. Zapomina, ze motywem zabicia Alony była chęć finansowego poprawienia sytuacji innych, pieniądze i kosztowności ukrywa ze strachu przed przeszukaniem jego pokoju na jakimś obcym podwórku.
Co może zaskakiwać nie znającego dokładnie treści "Zbrodni i kary" to prostytutka Sonia jest jedynie czysta i niewinną postacią w utworze Dostojewskiego. Jej zawód jest tylko wyrazem chęci pomocy pozostającej w skrajnej nędzy rodzinie i nie odbija się na jej moralnych przekonaniach. Czyta ona Pismo Święte i w nim znajduje nadzieje dla siebie i pomoc dla Raskolnikowa. Roman Ingarden, świetnie scharakteryzował taki rozdźwięk wnętrza ludzkiego a czynionych rzeczy: "Do każdego rysu (...) można dobrać konkretne fakty, które zdają się dowodzić czegoś wręcz przeciwnego". Jest ona miłosierna i prawdziwie pomocna innym młodą kobietą. Wybacza Raskolnikowowi jego zbrodnię i ofiarnie towarzyszy mu na zesłaniu na Syberię.