Pozytywizm dążył do takiego ukształtowania społeczeństwa, by każdy z jego członków czuł, że również na nim spoczywa odpowiedzialność za losy kraju. Przy czym to nie wybitna jednostka zmienia rzeczywistość, lecz współpracujący ze sobą ludzie. Ideał ten zawarty był w zasadniczych hasłach epoki, jak: utylitaryzm, paca u podstaw i praca organiczna. Cokolwiek czyni jednostka, nie robi tego dla siebie, lecz dla dobra całego społeczeństwa. Stąd zainteresowanie pozytywistów rozwojem szkolnictwa i walką z analfabetyzmem wśród najuboższych. Szybko oczywiste stało się, iż te górnolotne hasła przegrywały w zderzeniu z rzeczywistością. Ci którzy mogli wiele zrobić dla kraju, czyli arystokraci stojący na najwyższym szczeblu w hierarchii społecznej mieli własne sprawy. Czas spędzali na jałowych salonowych dysputach, romansowali, uprawiali hazard. Nic nie robili sobie z pozytywistycznych haseł, tym bardziej nie zaprzątali sobie głowy ich realizacją. Co gorsze, tych najbiedniejszych członków społeczeństwa zdawali się nie zauważać, bo zamknięci byli w wąskim kręgu swych własnych spraw.

Stałym wątkiem obecnym w pozytywistycznej prozie jest temat powstania styczniowego. Zarówno w "Nad Niemnem", ale przede wszystkim w "Lalce" (pamiętnik Rzeckiego) współczesnego czytelnika mogą nużyć te fragmenty podczas lektury. Umieszczanie i nadmierne eksponowanie tego problemu w utworach pozytywistycznych miało za cel uczczenie pamięci tych, którzy polegli w walkach, a także pobudzenie i wykształcenie w czytelniku postawy patriotycznej.

Mnie powieść "Nad Niemnem" nie przypadła do gustu, a szczególnie nużyły mnie wplecione w treść, a przez to ją rozbijające, opisy przyrody. Dlatego trudno było wychwycić najważniejsze wydarzenia przedstawione w fabule i śledzić ich chronologię.

Nie zachwyciła mnie też pozytywistyczna poezja ograniczona do skromnego wyboru liryków Konopnickiej oraz może troszkę przypominających atmosferę romantyzmu wierszy miłosnych Asnyka. Tutaj moją uwagę wrócił wiersz "Między nami nic nie było". Zwłaszcza podobało mi się to, jak poeta oddał za pomocą liryki uczucia zakochanego mężczyzny. Ogólnie jednak uważam, że liryka pozytywizmu zwłaszcza w porównaniu z romantyczną wypada bardzo słabo.

Nowelki zaciekawiły mnie, może oprócz "Gloria victis". W krótkiej formie i za pomocą prostego słownictwa opisywały pozytywistyczną rzeczywistość. Dla mnie, współczesnego czytelnika okazały się zbawienne, bo wreszcie dzięki nim mogłam zrozumieć pozytywistyczną rzeczywistość i sens głoszonych wtedy wartości. Najbardziej podobał mi się "Mendel Gdański" Marii Konopnickiej, gdzie zasadniczym problemem jest asymilacja Żydów.

Uważam pozytywistyczne ideały za mało atrakcyjne, nie budzą mojego zachwytu, a nawet są mi zupełnie obce. Może poza szacunkiem dla kobiet i prawem, które uwalniało je od despotycznego ojca lub męża, dając im możliwość do niczym nieograniczonego rozwoju. Pozostałe postulaty pozytywistów oceniam jako tak irracjonalne, że aż wzbudzają mój śmiech. Już w czasach, gdy powstawały nie pasowały do realiów, a teraz wydają się wręcz groteskowe. Chciałabym, aby przyszłe pokolenia kształtowały swój światopogląd w oparciu o realne postulaty, a nie trwoniły czas na wcielaniu w życie fantazji.