Bolesław Prus był autorem świetnych nowel i do dzisiaj jest uznawany za jednego z najlepszych prozaików w literaturze polskiej. Jedna z jego najwcześniejszych i najobszerniejszych nowel jest "Powracająca fala". Ukazał on w nim z dużym realizmem przemiany ekonomiczne w Królestwie Polskim w drugiej połowie dziewiętnastego wieku, które spowodowane były rozwojem przemysłu dzięki licznym zagranicznym inwestycjom. To także obraz społecznych następstw tych przemian, rodzących niejednokrotnie krzywdę ludzka i społeczne cierpienie robotników pozbawionych często socjalnych praw i opieki państwa. W tamtych czasach do kongresówki przybywało z Niemiec wielu posiadaczy drobnego majątku, zwabianych tanią siłą roboczą, którzy tak jak bohater noweli Adler, inwestowali najczęściej w przemysł tekstylny, by w ten sposób szybko pomnożyć swój majątek. Wtedy wspaniale rozwinęła się między innymi Łódź i Katowice. Wokół takich fabryk powstawał wielkomiejski proletariat, który zasilali pozbawieni wszelkich innych dochodów, często głodujący na skraju nędzy najemni pracownicy z miast oraz szukający w nich odmiany chłopi migrujący ze wsi. Do tej właśnie grupy należał bohater tej noweli Kazimierz Gosławski, który podjął pracę w fabryce Adlera. To właśnie na przykładzie tego ostatniego Bolesław Prus pokazał drogę przejścia od robotnika tekstylnianego do właściciela fabryki, co udać się mogło ludziom pracowitym i oszczędnym, przy jednoczesnym jednak wyzbyciu się wszelkich sentymentów, kapitalistycznej lichwie. "Pieniądz obudził w nim nowa namiętność. Stał się skąpym i lichwiarzem. Zaczął pożyczać kolegom pieniądze na krótkie termina, ale na wielkie procenta, a ze obok tego bardzo pracował i szybko postępował na przód, więc po upływie kilku lat miał już nie trzysta, ale trzy tysiące talarów. Olbrzymie swoje siły topił w pracy, pozbywał się dawnych marzeń i myślał o jednym tylko o pieniądzach". Rodziło to jednak w nim dumę i brak zrozumienia dla słabości ludzkiej: "gardził społeczeństwem pozbawionym najelementarniejszych przymiotów ekonomicznych". Jednak z czasem Adler zaczął wydawać duże sumy na hulaszcze życie, przez co by zrekompensować obie te straty począł obniżać płace swoich pracowników. Wydłużył też znacznie ich czas pracy, zwalniając przy tym zakładowego lekarza. Przez taka politykę pracowniczą z przemęczenia, niedożywienia uległ wypadkowi Gosławski. "Śmierć Gosławskiego stała się źródłem zaburzeń w fabryce. Fabrykant uniósł się gniewem i zapowiedział, ze każdy robotnik który, który poważy się opuścić zakład - na pogrzeb - zapłaci karę". To stało się powodem tego, iż co odważniejsi zaczęli organizować się i namawiać kolegów do masowego porzucenia pracy. Jednak Adler nie uląkł się robotników część zwolniła reszcie wytoczył procesy. Wobec tego część ich wróciła i zgodziła się na jeszcze gorsze warunki pracy w obawie przez całkowitym bezrobociem. Pisarz jako baczny obserwator życia społecznego wiernie utrwalił proces powstawania wielkoprzemysłowego proletariatu, który nie był jeszcze na tyle zorganizowany, by podjąć zdecydowaną walkę o swoje prawa socjalne. Był jednak świadom swojej krzywdy i demonstrował, przez dalekie od ludzkiego traktowanie, swoja niechęć i opór wobec takich praktyk.
W noweli sumieniem bezwzględnego i wyzutego z wszelkich moralnych odruchów moralnych Adlera jest pastor Bohme. To on z pozycji chrześcijanina i autorytetu swojej sutanny stara się mu przemówić do rozumu, by zaprzestał krzywdzącej polityki wobec swoich podwładnych. Chce on zwrócić się tez do sumienia Ferdynanda, syna Adlera, który wychowany w luksusie i nie nauczony ciężkiej pracy może pójść w ślady starego Adlera. Tłumaczy on, że krzywda ludzka rodzi zło i tylko dobro może być motorem do dobra. Zło bowiem, które wychodzi od człowieka, powraca niczym fala, która może wywołać rzucony na wodę kamyczek. Tak tez można rozumieć tytuł tej ważnej dla współczesnych Bolesławowi Prusowi czytelników tej noweli.