W drugiej połowie dziewiętnastego wieku, w obliczu klęski powstania styczniowego i represji zaborcy rosyjskiego, które ono spowodowało, dała się zauważyć wyraźna zmiana w sposobie budowania dzieła literackiego przez pisarzy. Pozytywiści, bo tak siebie oni określali, starali się pokazać w swoich utworach inne niż zbrojna, drogi do budowania państwa polskiego. Ważna dla nich była obserwacja społeczna, bo tylko znając naród byli oni w stanie pokazać mu możliwości dalszego rozwoju. Stad też w powieściach, bo ten gatunek zaczął się wtedy gwałtownie rozwijać, odnajdujemy panoramiczne nawet, czyli pełne i obiektywnie ukazane, obrazy Polaków.

Jedną z najlepszych i do dzisiaj popularnych powieści, w której możemy ujrzeć panoramę Polski, a w tym przypadku Warszawy w tamtych latach jest wielka powieść Bolesława Prusa nosząca tytuł "Lalka". Autor podsumował w niej cała swoja epokę, pokazał żywotność niektórych poglądów pozytywistów i przemijanie innych. Jego celem było stworzenie dzieła jak najbardziej bliskiego obiektywnej rzeczywistości, gdzie postaci i wydarzenia były możliwie naturalne i prawdziwe. Tłem wydarzeń jest stolica, pokazana w ujęciu panoramicznym. Przechadzając się wraz z Wokulskim po jej ulicach, placach, odwiedzając pałace i kościoły, znajdujemy się w prawdziwych, istniejących realnie miejscach. Nawet dzisiaj w stolicy na niektórych budynkach są powieszone tablice, że tu oto znajdował się sklep Stanisława Wokulskiego, czy mieszkanie Ignacego Rzeckiego. To pokazuje jak ważne było realistyczne ujęcie świata przedstawionego w utworze literackim, który często opierał się na badaniach prowadzonych przez samych pisarzy. Prus patrząc na społeczeństwo Polskie zaczynał jako felietonista w gazetach warszawskich. Pisane co tydzień kroniki, pozwoliły mu na systematyczne poznawanie Polaków, patrzenie na nich z miejsca badacza, i wraz z kolejnymi latami obserwowanie zmian zachodzących w społeczeństwie. Mając tak silną podstawę i potężny materiał badaczy, nie wydaje się dziwne, iż w "Lalce" odnajdujemy tak wiele obserwacji społecznych. Dodatkowo tę powieść uważa się za łączącą się z pojęciem "realizmu krytycznego", gdzie obok przedstawienia świata realistycznego, odnaleźć możemy autorskie opinie o nim, takie kształtowanie fabuły, by obnażała ona różne wady i przywary opisywanych klas i grup. Sam autor "Emancypantek" tak wyrażał się o założeniach, które przyświecały mu przy komponowaniu powieści: "Jeżeli autor przypatruje się społeczeństwu, dostrzeże w nim jakieś nowe charaktery ludzkie, jakieś nowe cele, do których ci ludzie dążą, czyny, które spełniają i rezultaty, jakie osiągają i w ten sposób bezstronny opisuje to, co widział, wówczas tworzy on powieść lub dramat realistyczny".

W "Lalce" przedstawiona jest panorama społeczeństwa polskiego drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Jest ono porozdzierane na wiele grup, które bardzo rzadko współdziałają ze sobą, tworząc wymarzony pozytywistyczny "organizm". Polska jest pogrążona, można to chyba powiedzieć, w kryzysie, który przypomina nieskoordynowanymi działaniami konkretnych ludzi, wręcz wojnę domową. Prus dokonał tego przez opisanie przedstawicieli danej klasy socjalnej na tle motywów i działań, które nimi kierują. Najdokładniej scharakteryzowana została arystokracja, przedstawiona jako klasa wypalająca się już, niezdolna do żądnych przedsięwzięć. Krytyka jej zachowań została posunięta czasem aż do groteskowego przerysowania. Prawda jednak było to, ze arystokraci często hamowali poczynania rozwijającego się mieszczaństwa, co niekorzystnie wpływało na losy państwa. Na jej łonie zaczęła się degeneracja, poczucie braku odpowiedzialności za ojczyznę. Wokulski tak wyraża się o tej sferze: "Znam tych panów około dwudziestu, są to również znajomi pani. Cóż więc robią oni wszyscy począwszy od księcia, najzacniejszej w świecie osobistości, który wreszcie może tłomaczyć się wiekiem, a skończywszy... choćby na panu Starskim, który swoich wiecznie trwających wakacyj nie może tłomaczyć nawet położeniem majątkowym".

Możemy się dzięki Prusowi zapoznać z bardzo dokładnie przedstawionym, mimo iż w syntetycznym ujęciu, rozkładem dnia i materią wydarzeń, która zaprzątała głowami arystokratów. "Cała ta ludność, między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje, damy do towarzystwa, ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni, cała ta ludność obchodziła wieczne święto. Od południa składano sobie i oddawano wizyty i rewizyty albo zjeżdżano się w magazynach. Ku wieczorowi bawiono się przed obiadem, w czasie obiadu i po obiedzie. Potem jechano na koncert lub do teatru, ażeby tam zobaczyć inny sztuczny świat, gdzie bohaterowie rzadko kiedy jedzą i pracują, ale za to wciąż gadają sami do siebie gdzie niewierność kobiet staje się źródłem wielkich katastrof i gdzie kochanek, zabity przez męża w piątym akcie, na drugi dzień zmartwychwstaje w pierwszym akcie, ażeby popełniać te same błędy i gadać do siebie nie będąc słyszanym przez osoby obok stojące. Po wyjściu z teatru znowu zbierano się w salonach, zasiadano do kolacji, gdzie usta jadły, żołądki trawiły, a buciki rozmawiały o uczuciach lodowatych serc i marzeniach głów niezawrotnych. A potem - rozjeżdżano się, ażeby w śnie rzeczywistym nabrać sił do snu życia". Tak ukazana ta klasa jest wręcz zbieraniną bezwolnych duchów, żyjących w świecie ułudy, oddalonych od wszelkich problemów dnia powszedniego, leniwych i pogrążonych w marazmie. Co najbardziej przykre, właśnie w reprezentantce tak pojętego życia zakochał się potężną miłością Stanisław Wokulski, i walcząc jednocześnie z klasa, która uformowała jego ukochaną, nie mógł on poradzić sobie z nią samą.

W "Lalce" znajdziemy również wielowarstwowy i szczegółowy obraz mieszczaństwa, klasy chyba najbardziej niejednorodnej, czy to pod względem pochodzenia narodowego, czy zasobów majątkowych. W powieści mamy dorobkiewiczów, ale i ludzi spokojnie pracujących pochodzenia polskiego, niemieckiego, ale i żydowskiego. Każdego członka danej klasy charakteryzuje określony rys, budowany z zalet i przywar.

W powieści Prusa spotykamy się również z wyznawcami religii mojżeszowej. Jednak Żydzi w "Lalce" ukazani ą już w nowej dla nich roli - częściowo zasymilowanych i wyzwolonych z gett. Żydem jest stary doktor Szuman, postać cyniczna i sceptyczne, lecz bez wątpienia wartościowa. Jak i grono subiektów. Przoduje im Szlangbaum, nazywany przez Wokulskiego "tandeciarzem". Nie jest to pozytywna postać. Skupia się on głównie na dorobieniu się majątku, za wszelka cenę. Nie potrafi patrzeć na swoje życie szerzej, potraktować pieniędzy tylko jako środka do innych, wyższych celu, jakimi na przykład dla Wokulskiego była miłość, lecz są one dla niego spełnieniem wszelkich pragnień. W powieści znajdziemy jednak wiele niepochlebnych opinii o Żydach wygłaszanych przez nie znającą ich lepiej arystokracje, które bez wątpienia wpływały na ich ksenofobiczną postawę wobec Polaków. Słyszymy wiec, że "wszystko ci Żydzi zagarniają", choć najczęściej, gdy brakuje im samym pieniędzy, tylko do nich mogą się zwrócić o pożyczkę pieniężną. Jednak przez słowa Rzeckiego Prus obiektywnie pokazuje Żydów, to jak są traktowani przez społeczeństwo, jak nawet niekiedy na siłę muszą oni przyjmować polskie obyczaje, by cokolwiek osiągnąć w nim: "Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem, a mimo to wszyscy go nie lubią, gdyż - ma nieszczęście być starozakonnym...W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć; nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolności, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo. (...) Cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów, którzy dowodzą, że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni. Taki stan rzeczy w osobliwy sposób oddziaływa na Szlangbauma. Jeszcze w roku zeszłym człowiek ten nazywał się Szlangowskim, obchodził Wielkanoc i Boże Narodzenie, i z pewnością najwierniejszy katolik nie zjadał tyle kiełbasy co on".

W czasie spacerów Wokulskiego po Powiślu możemy również zobaczyć najbiedniejsze środowisko nędzy i brudu miejskiego, przez lepiej zarabiających spychanych do rynsztoka społecznego, wbrew wszelkim postulatom "pracy u podstaw". Jest to najczęściej zbiorowisko ludzi żyjących na granicy człowieczeństwa. "Na kilkumorgowej przestrzeni wznosił się tu pagórek najobrzydliwszych śmieci, cuchnących, nieomal ruszających się pod słońcem, a o kilkadziesiąt kroków dalej leżały zbiorniki wody, którą piła Warszawa.< O, tutaj - myślał - jest ognisko wszelkiej zarazy. Co człowiek dziś wyrzuci ze swego mieszkania, jutro wypije; później przenosi się na Powązki i z drugiej znowu strony miasta razi bliźnich pozostałych przy życiu. Bulwar tutaj, kanały i woda źródlana na górze i - można by ocalić rokrocznie kilka tysięcy ludzi od śmierci, a kilkadziesiąt tysięcy od chorób... Niewielka praca, a zysk nieobliczony; natura umie wynagradzać". To masa ludzi najczęściej bezwolnych i niesamodzielnych, dla których pomoc bogatszych jest nieodzowna, sami bowiem nie potrafią i nie maja szansy na wydźwignięcie się ze swojego upadku.

Zamiarem Bolesława Prusa było również to by "przedstawić polskich idealistów na tle społecznego rozkładu". Może być on pojęty w ten sposób "Rozkładem jest to, że ludzie dobrzy marnują się lub uciekają, a łotrom dzieje się dobrze. Że upadają przedsiębiorstwa polskie, a na ich gruzach wznoszą się fortuny żydowskie. Że kobiety dobre nie są szczęśliwe, a kobiety złe są ubóstwiane. Że ludzie niepospolici rozbijają się o tysiące przeszkód, że uczciwi nie mają energii, że człowieka czynu gnębi powszechna nieufność i podejrzenia".

Reprezentantem najdawniejszego pokolenia idealistów jest stary, choć w podobnym wieku, co Wokulski, subiekt Ignacy Rzecki. Nadal wierzy on w swojego Napoleona i możliwość, że na świecie zapanuje ład. Jednak i w jego myli wkrada się niejednokrotnie zwątpienie i jak w słynnej scenie, kiedy nakręca on lalki możemy poznać mroczne dno jego ideałów, które jak się wtedy okazuje są podszyte strachem i rezygnacją. Zabawki staja się obrazem dążeń i zachowań ludzkich: "Wszystkie figury pan Ignacy nakręcał i jednocześnie puszczał w ruch. A gdy kogut zaczął piać łopocząc sztywnymi skrzydłami, gdy tańczyły martwe pary, co chwilę potykając się i zatrzymując, gdy ołowiani pasażerowie pociągu, jadącego bez celu, zaczęli przypatrywać mu się ze zdziwieniem i gdy cały ten świat lalek, przy drgającym świetle gazu, nabrał jakiegoś fantastycznego życia, stary subiekt śmiał się i mruczał: - Hi! hi! hi! dokąd wy jedziecie, podróżni?... Dlaczego narażasz kark, akrobato?... Co wam po uściskach, tancerze?... Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko głupstwo!...Głupstwo handel... głupstwo polityka... głupstwo podróż do Turcji... głupstwo całe życie, którego początku nie pamiętamy, a końca nie znamy... Gdzież prawda?".

Idealizm Wokulskiego łączącego stare i nowe poglądy, jak wiemy polegnie w ruinie wraz z zamkiem, który wysadza, by wreszcie raz na zawsze wyzbyć się romantyzmu ze swojego życia. Młodzi idealiści, jak Ochoccy dopiero wchodzą w życie ze swoją wiarą w naukę, a jak niebezpieczna i pełna trudów może to być droga najlepiej pokazuje przykład profesora Geista, żyjącego w krajnej nędzy, byle tylko zdobyć jak najwięcej pieniędzy na swój wynalazek. Sam Prus z dużą krytyką patrzył na kulturę naukową w ojczyźnie, która dopiero zaczynała się rodzić w jego czasach: "Zaprawdę, uczeni tutejsi przypominają misjonarzy wśród dzikich ludów. Trzeba bowiem dodać, że społeczeństwo patrzy na nich krzywo, jako na ludzi nie mających pieniędzy i darwinistów".

Najlepszą chyba krytykę całego społeczeństwa wyraził w powieść jej główny bohater, w czasie wspomnianej przechadzki po Powiślu wypowiadając słowa, które jak mi się wydaje można odnieść do całego społeczeństwa ukazanego w "Lalce": "Oto miniatura kraju - myślał - w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. (...) Tu nie poradzi jednostka z inicjatywą, bo wszystko sprzysięgło się żeby ją spętać i zużyć w pustej walce - o nic".

Doceniając wielka prawdę wyrażona w powieści Prusa współczesny mu socjolog Krzywiki tak wyraził się o "Lalce": "Kiedyś powieści jego będą przyczynkami o charakterze naukowym. Jak Dickens w Anglii, Balzac we Francji, tak Prus u nas stanie się świadectwem natury historycznej, świadectwem, które dalekim pokoleniom opowie, jak ludzie żyli życiem powszednim w Polsce w drugiej połowie w. XIX. Bohaterzy powieści są zmyśleni, ale ich otoczenie codzienne i tryb życia, bieg myśli są plastyczną rzeczywistością".

Jednak recepcja powieść życia Prusa była dość niejednoznaczna w jego czasach. Głównie zwracano uwagę na watki miłosne oraz zaskakującą jak na tamte czasy konstrukcję narracji i otwarte zakończenie. Wiele nieprzychylnych Polakom i krytycznych wobec nich sądów zostało po prostu pominiętych w odbiorze lektury. Trudność i większe zaciekawienie sprawiał natomiast tytuł powieści. Sam autor tak to komentował: "Powieść, o której mówię, powinna by mieć tytuł . Może nawet byłaby lepiej zrozumiana pod takim nazwiskiem".

Ważnym wnioskiem, który wypływa z "Lalki" jest to, iż, jak pisał sam jej autor wszelkie rozłamy społeczne, walki i nieporozumienia klasowe: "doprowadzają tylko do niepotrzebnej agresji i odwracają uwagę od jedynej, prawdziwej walki, jaką toczyć warto: walki z nędzą, z ignorancją i z nieszczęściami".

Jak i się wydaje, żadna inna powieść okresu pozytywizmu nie dała równie głębokiej i pełnej obserwacji społeczeństwa jak "Lalka". Prus stworzył w niej obraz, którego elementy i motywy kształtujące wydarzenia możemy odnajdować po dziś dzień wokół siebie. Jak mówił sam pisarz: "każde dziś musi być wynikiem dnia wczorajszego i nosi w sobie zalążek jutra".