Warto na początku postawić sobie zasadnicze pytanie, mianowicie, czym tak naprawdę jest tolerancja? Słowo to oznacza wyrozumiałość, akceptację i poszanowanie innych ludzi bez względu na ich kolor skóry, wyznanie, poglądy polityczne i światopoglądowe. Każda istota ludzka pragnie być akceptowaną przez ludzi, z którymi się spotyka, pracuje. Wiele osób deklaruje, iż są tolerancyjni w stosunku do innych, więc dlaczego w świecie, w którym żyjemy, tak palącym problemem jest brak akceptacji dla jakiejkolwiek inności? Udzielić odpowiedzi na to pytanie jest bardzo ciężko. Człowiek ma prawo do samorealizacji, może mówić to, co myśli bez lęku, że za swoja opinię może być zlinczowany. Nikt z nas nie ma prawa do tego, by kogokolwiek potępiać, dlatego, że kolor jego skóry bądź religia, w którą wierzy jest inna od naszej. Brak tolerancji jest obecny w naszym codziennym życiu, lecz ludzie tak są zaprzątnięci swoimi zajęciami, iż brakuje im czasu, by zastanowić się przez moment, dlaczego wciąż żywym problemem jest brak akceptacji dla inności. Często brakuje też nam odwagi, by jawnie powiedzieć ,,nie, nie zgadzam się" z tym, co widzę, co dzieje się wokół mnie, z tym brakiem tolerancji. Być może obawiamy się, że i my staniemy się obiektem drwin, ze pod naszym adresem padną słowa obelgi. Pamiętajmy jednak, iż nie wolno nam przejść obojętnie obok niesprawiedliwości, krzywdy innych. Akceptacja nietolerancji można potraktować jako przyzwolenie. Chyba najwyższy czas wyrazić swój protest, sprzeciwić się ogarniającej nas nietolerancji. Przede wszystkim zauważmy, że wokół nas są ludzie, którzy potrzebują naszego wstawiennictwa, pomocy, by i oni poczuli, że są ważni.

Literatura obfituje w przykłady braku tolerancji i walki z falą nienawiści. Jednym z takich utworów może być nowela Marii Konopnickiej pt. ,,Mendel Gdański". Jeden z bohaterów utworu pisarki miał w sobie tyle odwagi, by powiedzieć ,,nie" w obliczu agresywnej bandy antysemitów. Był to wysoki i szczupły ,, student z facjatki".

Swoim własnym ciałem zasłonił Mendla przed ciosami szalejącego tłumu. Nie mógł bezczynnie patrzeć na krzywdę, cierpienie wyrządzane bezbronnej ludności żydowskiej. I ,,Kiedy pierwsi z tłumu pod okno dopadli; znaleźli tam wszakże niespodziewaną przeszkodę [...]. Z wzburzoną czupryną, w rozpiętym mundurze stał on pod oknem Żyda, rozkrzyżował ręce zacisnąwszy pięści i rozstawiwszy nogi jak otwarty cyrkiel. Był tak wysoki, że zasłaniał sobą okno niemal w połowie [...]. - Wara mi od tego Żyda! - warknął jak brytan na pierwszych którzy nadbiegli [...] a skoczywszy przez niskie okno do izby, odepchnął Żyda, a sam w oknie stanął. Tłum przeciągnął mimo tego okna z głuchą wrzawą. Szyderstwa, pogróżki, wrzaski, złorzeczenia towarzyszyły pochodowi temu; po czym wrzawa oddalała się, cichła, aż przeszła w huk niewyraźny, daleki". Niesprawiedliwością byłoby stwierdzić, iż sojusznikiem starego Mendla okazał się być tylko odważny student, gdyż pomoc niosły introligatorowi: powróźniczka, stróżka i straganiarka. Bo to właśnie one uprzedziły starego Żyda o planowanej fali nienawiści. Starały się wpłynąć na Mendla, by w swoim oknie umieścił święty obrazek, który zapewniłby mu ochronę ze strony antysemitów. Żyd jednak odmówił, mówiąc, iż: ,,Dajta spokój! Ja wam dziękuję, bo wy mnie swoją świętość chcieli dać, mnie ratować, ale ja do moje okno krzyż nie chcę stawić! Ja się nie chcę wstydzić, co ja Żyd. Ja się nie chcę bać! Jak uny miłosierdzia w sobie nie mają, jak uny cudzej krzywdy chcą, nu to uny nie są chrześcijany, nu, to uny i na ten krzyż nie będą pytali i na ten obraz... Nu, to uny i nie ludzie są. To uny całkiem dzikie bestie są. A jak uny są ludzie, jak uny są chrześcijany, nu, to dla nich taka siwa głowa starego człowieka i takie dziecko niewinne też jak świętość będzie".

I czy ta fala nienawiści, wrogości wobec mniejszości religijnej miała jakikolwiek sens? Zdecydowanie nie, a przyczyniła się do pogłębienia jeszcze większej przepaści pomiędzy Polakami a Żydami.

Dlaczego tak właśnie się dzieje, że są ludzie tolerancyjni i wyrozumiali dla innych i tacy, którzy pałają nienawiścią do drugiego człowieka o innym kolorze skóry, wyznaniu religijnym? Na to pytanie chyba nie ma odpowiedzi…A przecież Bóg apelował do gatunku ludzkiego o miłość. Jaki ma sens podział na białych i czarnych obywateli globu ziemskiego? Porzućmy wszelkie podziały, bądźmy jednością. Wszelkie fale nienawiści niosą ze sobą przecież tylko ból, cierpienie i potęgują negatywne emocje. Nie możemy atakować drugiego człowieka tylko za to, że ma inny kolor skóry, inne preferencje seksualne. Historia ludzkości bogata jest w przykłady braku wyrozumiałości między państwami, a wcześniej plemionami. Jakże tragiczna była w skutkach nagonka antyżydowska prowadzona przez hitlerowców. Tyle niewinnych istot zginęło…dlaczego?

Powinniśmy wzajemnie uczyć się tolerancji wobec drugiego człowieka, przecież to nie jest takie trudne…Tak często zapominamy o podstawowej zasadzie, mianowicie ,,miłuj bliźniego swego jak siebie samego". Gdyby każdy człowiek był wierny tym słowom nie byłoby na świcie wojen, kłótni…Zatem już dzisiaj zacznijmy zmieniać świat, zaczynając od siebie.