W ,,Lalce" Bolesława Prusa spotykamy trzech można by rzecz idealistów, bohaterów, którzy swoje życie związali z ideą poświęcenia nauce o charakterze wręcz symbolicznym i mistycznym. Oczywiście chodzi o takie postacie jak: Wokulski, Ochocki i Geist. Nie należą do tych samych środowisk, różni ich przynależność do zupełnie innych kultur, jednak łączy ich wspólny cel, bowiem pragną swoje życie ofiarować na ołtarzu nauki. Co prawda, ich losy ułożyły się rozmaicie. Juliana Ochockiego można nazwać idealistą wciąż poszukującym swojej życiowej szansy, dla którego owe poszukiwania są najważniejsze w życiu. Geist wykorzystuje szansę, jaką dał mu los, lecz nie jest pewien, czy jego praca odniesie jakikolwiek sukces. I oczywiście Wokulski, który według mnie jest idealnym przykładem bohatera, korespondującego z tematem do moich rozważań. Stanisław był człowiekiem, który zrezygnował ze swoich idei, jakie wyznawał w czasach młodości. Wciąż w jego głowie rodził się pomysł, a raczej tęsknota za ideałami młodości. Na podstawie lektury sadzę, iż nauka w rozumieniu bohaterów stanowi swoistą wartość intelektualną, jest nienaruszonym pojęciem, które oznacza nieustanne poszukiwanie ideału między innymi drogą doskonalenia własnego rozumowania. Dlatego też na takiej podstawie można naukę uznać za symbol utylitaryzmu. Nauka kumuluje w sobie określony zbiór wartości ponad wiekowych. Czy podobnie jak Faust, który dążąc do poznania zaprzedał własną duszę diabłu, Wokulski oddał się całkowicie pragnieniu zdobywania jak największych pokładów wiedzy oraz jej spożytkowania dla polepszenia doli współobywateli?

Wokulski należał do tego typu ludzi, których życie w dużej mierze zależało od układów, jakie panowały w realnej rzeczywistości, dlatego nie potrafiłby sprostać takiemu zadaniu. Tak bardzo jego dojrzały żywot różnił się zdecydowanie od losów takich postaci jak: Ochocki, bądź też Geist, które były odzwierciedleniem niezrealizowanych marzeń młodzieńczych Wokulskiego. Stanisław jest więc zarówno człowiekiem, który ściśle wyznaje idee scjentyzmu, natomiast z drugiej strony jest istotą opanowaną przez romantyczne żądze, które popychają Wokulskiego do misji zdobywania jak największej ilości pieniędzy. Miłość do Izabeli okazała się być mocniejsza niż słuszność i wiara w scjentyzm. Do zerwania z przekonaniami, jakże charakterystycznymi dla czasów jego młodości w znacznym stopniu przyczyniła się chęć zrobienia kariery, której sprawcą są niewątpliwie pieniądze. Ideałem młodzieńczych lat Wokulskiego, a zarazem sensem jego życia była nauka. To właśnie jej pragnął podporządkować wszystko, jednak los zechciał inaczej. Bo oto nie nauka i jej owoce miały wywołać chwile przepełnione szczęściem Stanisława, ale owe szczęście w mniemaniu bohatera miała zagwarantować miłość do kobiety. W początkowej fazie dojrzałego już życia Wokulskiego, na pierwszym planie pojawiło się całkowicie materialistyczne pragnienie, by posiadać stabilną sytuację majątkową. To założenie udało mu się zrealizować, poniekąd dzięki małżeństwu z Minclową.

Z czasem jego młodzieńcze ideały znów odchodzą, a ich miejsce zajmuje chęć robienia kariery, bo tylko ona umożliwi mu awans społeczny i w konsekwencji zdobycie ręki Izabeli. Wokulski wielokrotnie powracał wówczas myślami do swoich pragnień młodzieńczych, związanych z realizacją siebie w świecie nauki. Było to jednak nie naturalne i stanowiło raczej tylko próbę zerwania wręcz toksycznego układu z Łęcką, w jakim tkwił. Właśnie taki przebieg miały zdarzenia, jakie zaszły podczas jego pobytu w Paryżu. Dla Izabeli zrobiłby wszystko, skoro jakże dla niego wartościowy a zarazem cenny metal Geista, który według naukowca był najwspanialszym odkryciem, w efekcie znalazł się w posiadaniu Łeckiej. Miał być talizmanem, który z miłości został podarowany kobiecie przez zakochanego Wokulskiego. Właściwie w starciu natury romantycznej z umysłowością scjentysty, wygrała miłość. Czy słusznym jest stwierdzenie, że Stanisław był dorobkiewiczem, który popadł w manię gromadzenia pieniędzy? Sądzę, iż wielką niesprawiedliwością byłoby uznać go za osobę, która ponad wszystko kocha pieniądze i gotową jest dla ich posiadania uczynić właściwie wszystko. Tezę tą potwierdzają doskonale obrazy, które ilustrowały jego działalność prospołeczną. Bo oto Wokulski pomagał ludziom najuboższym, dla których nie było już żadnej szansy na odbicie się od dna nędzy. Otwarta kompozycja powieści umożliwia nam snuć pewne przypuszczenia, co do jego dalszych perypetii życiowych. Warto zadać sobie pytanie, mianowicie, czy istniała nadzieja na to, iż Wokulski rzeczywiście powrócił do dalszych badań ściśle naukowych? Myślę, że nie. Z tej tez przyczyny życie Wokulskiego nie umożliwia udzielenia pełnej odpowiedzi na pytanie, jakie pojawiło się w temacie mojej pisemnej wypowiedzi, natomiast wyraźniej wyszczególnia, a zarazem podkreśla jego znaczenie i sens. Zatem mamy bohatera, którego postępowanie można porównać z wahadełkiem poruszanym przez liczne upadki, porażki i rozczarowania zwłaszcza w związku z płcią przeciwną. Bo oto raz dąży w kierunku materialnych wartości i zaciekłej bitwy o finansowy kapitał, gwarantujące społeczne uznanie, a innym razem powraca do koncepcji przesyconej wzniosłymi ideami, jaką niewątpliwie była nauka, a którą wykorzystuje w procesie postrzegania świata. Wybory życiowe Wokulskiego były zdeterminowane przez jego słabość. Był człowiekiem, w którym ustawicznie ścierały się dwie przeciwstawne sobie siły, mianowicie: egoizm i utylitaryzm. Wokulskiemu przyszło żyć w stosunkowo ciężkich czasach, jakie przypadły na koniec wieku. Prawdopodobnie w jego sercu pojawiał się co jakiś czas niepokój, który był związany z postępem technicznym i naukowym. To zjawisko nie straciło na aktualności w czasach nam współczesnych. Schyłek XIX stulecia był w pewnej mierze dosyć zaskakujący w dziejach ludzkości.

Społeczne protesty i powstania z lat 40-60 odchodziły już w zapomnienie. W owym czasie zostają skonstruowane przedmioty, o których kiedyś jedynie marzono. Istotne było również to, że stały się one rzeczami dostępnymi nie tylko dla elity, ale również dla zwykłych zjadaczy chleba, którzy stanowili większość ówczesnego społeczeństwa. Ludzie bogaci mieli możliwość podniesienia jeszcze wyżej swojego standardu życiowego. Stąd też wypływa ogromne zainteresowanie tematyką naukową i najnowszymi wynalazkami w gronie ludzi majętnych. To dopiero wtedy nauka skomercjalizowała się i tak już pozostało do dnia dzisiejszego. Zatem nowości techniczne nie tylko pełniły służebną rolę w życiu człowieka, lecz stawały się również źródłem dochodu dużego kapitału. Za mit należy uznać stwierdzenie, iż w tamtych czasach ludzie pracowali nadal przede wszystkim po to, by polepszyć dolę najuboższych. To właśnie w tej epoce nastąpiła zmiana mentalności ludzi, bowiem wówczas zaczyna dużą rolę odgrywać nie tylko pozycja społeczna, urodzenie, ale także i intelekt, a przecież sięgając pamięcią, jeszcze kilkadziesiąt lat wstecz za ,,rozum" można było być ekskomunikowany. Obecnie główny problem "Lalki" zaczyna być już nieczytelny. Wokulski, Ochocki, postacie, które pragnęły oddać się badaniom naukowym, by tylko ulepszyć życiowy standard jednostek społecznych zostali zdecydowanie za bardzo idealistycznie skreśleni przez Prusa. Zaś postać Geista, jest już całkowicie przesiąknięta materialistycznym widzeniem nauki, które podpowiada, iż niesie ze sobą korzystne profity przeznaczone zarówno dla społeczeństwa, ale i również jednostki.

Osobiście uważam, iż reguły związane z funkcjonowaniem nauki, a przede wszystkim jej rola, jaką odgrywa w dziejach ludzkości czytelniej wykłada nam historia niż literatura. Należy pamiętać, iż w latach 70. XIX stulecia rodzą się największe niemieckie fortuny przemysłowe, takie jak: Krupp, Bayer, Simens. Byli to ludzie, których działalność bez dyskusyjnie miała spory udział w rozwoju nauki, a co niewątpliwie miał przełożenie na polepszenie warunków bytowych ludzkości. Pomogli innym, a zarazem zgromadzili też ogromne majątki. Warto by było przytoczyć tu nazwiska jeszcze wielu innych konstruktorów - wynalazców, mających zupełnie inny stosunek do nauki, w którym nie zawsze centralne miejsce zajmowały szczytne cele. W wielu przypadkach dokonane spostrzeżenia naukowe, czy też wynalazki były dziełem przypadku, jednak w większości stanowiły owoc żmudnych czasochłonnych poszukiwań. Trudno byłoby mi uwierzyć, że Daimler, Benz i Maybach głowili się nad konstrukcją silnika benzynowego jedynie z pobudek czysto filantropijnych, dla dobra społecznego. A czy wynalazek Samuela Colta służył temu celowi? Mimo iż miał on istotne znaczenie w dalszej ewolucji mechaniki, a co gorsze nadal pozostaje w użyciu, to niewątpliwie nie służył dobru istot ludzkich. Zatem może warto zastanowić się, czy funkcjonujące w języku wyolbrzymione i nie przyczyniają się do niewłaściwego oceniania dziejów ludzkości. Oczywiście nie neguję wartości wynalazców i idei, jakie przyświecały ich pracom. Nie wątpię, iż w swoich działaniach konstrukcyjnych często myśleli o tym, iż ich dzieła znajdą zastosowanie w życiu człowieka, a przez to stanie się ono wygodniejsze i prostsze.

Alfred Nobel miał świadomość, jakie skutki niesie ze sobą działanie dynamitu i w ramach rekompensaty za to, swój majątek ofiarował fundacji, która po dziś dzień rozdaje nagrody Nobla za wybitne naukowe osiągnięcia.

Wynalazcę, nie można traktować tak samo jak zwykłego człowieka, bowiem osoba tego pokroju niewątpliwie cechuje się przede wszystkim wielką indywidualnością. W czasach nam współczesnych nie wolno utożsamiać nauki z ideą służebną, a traktowanie tej ostatniej jako nadrzędnego celu nie stanowi w pełni wystarczającego pretekstu dla tego, by zajmować się wyłącznie dziedzinami naukowymi. Twierdzę, iż wiedzę powinno się odizolować od jakiejkolwiek ideologii, nawet jeśli ona jest słuszna. Myślę, że naukę można uznać za motor postępu, który powiązany jest ściśle z polepszeniem standardu życiowego całego społeczeństwa. Pamiętać trzeba, iż nie wolno dążyć do niego po trupach, bez oglądania się wokół i liczenia się z innymi. Aktualnie nauka traktowana jest jako odrębna dziedzina życia ludzkiego i w opozycji do wcześniejszych okresów literackich, nie ma człowieka, który potrafiłby przyswoić w sposób pełny wszelką, istniejącą wiedzę naukową. Założenia scjentyzmu, będące swoistym kultem nauki, w dzisiejszej rzeczywistości są właściwie tylko przeżytą już ideologią, dla której nie ma miejsca we współczesnym świecie. Rzec można, iż prędzej stanowią pewien rodzaj marzenia niż rzeczywistą ideologię. Scjentyzm nie ma możliwości zaistnieć, gdyż nauka nie funkcjonuje w wewnętrznej sferze życia człowieka, a jej miejsce powinno znajdować się jak najdalej od tejże warstwy duchowej. Ta granica bezpieczeństwa jest istotna, gdyż rozwój techniki prowadzi do dehumanizacji, wytwarza przekonanie, iż człowieka można traktować jak machinę, nawet jeśli jest to urządzenie wręcz doskonałe, zawsze istnieje niebezpieczeństwo zbłądzenia, porzucenia zasad moralnych i wyrzeczenia się duchowej strony życia człowieka. Scjentyzm stanowi pewnego rodzaju niebezpieczeństwo, ale to stwierdzenie nie jest równoznaczne z opinią, iż powinno się nie interesować nauką. Jednak zawsze należy widzieć człowieka, jako obiekt prymarny w świetle tego, co on wytworzył i ukształtował. Jestem głęboko przekonana, iż nauka może doprowadzić do tego, że każdy człowiek będzie szczęśliwy.

Pieniądz jest dla wielu ludzi obiektem pożądania. Stanowi on cel, zarówno dla osób, które posiadają go w nadmiarze i dla jednostek, które go nie posiadają wcale. W naszym codziennym wyścigu po ,,szczęście doczesne" wielokrotnie nie pamiętamy o fakcie, iż pieniądz tylko pełni funkcję ekwiwalentu za zrealizowanie odgórnego zadania. Szczególne zagrożenie, jakie niesie ze sobą pieniądz ma miejsce wówczas, gdy ludzie zaczynają czuć jego siłę. Wystarczy przyglądnąć się bacznie rzeczywistości biznesu. Ilu można spotkać ludzi, którzy dali się owładnąć papierowej mamonie, a ilu jest takich, którzy robią wszystko, byleby mieć jak najwięcej pieniędzy. Dla mnie osobiście pieniądz funkcjonuje tylko właściwie po to, aby móc dzięki niemu zaspokajać swoje elementarne potrzeby, a czasem pomagać w realizacji własnych marzeń. Bo przecież bardziej cieszę się z kupiony za pieniądze rzeczy, niż z papierowych banknotów. W moim przekonaniu właśnie o to chodzi w życiu człowieka. Przedmiot może mieć duszę, nawet jeśli jest ona wyimaginowana, a tymczasem pieniądz tak naprawdę nigdy nie będzie w stanie posiadania tegoż tworu, gdyż jest tylko abstrakcyjnym terminem z dziedziny matematycznej. To tylko pokreślona sekwencja liczb…

Reasumując, sytuacja społeczna u schyłku XIX stulecia zasadniczo stała w opozycji do aktualnej, bowiem ludzkość wchodziła dopiero w okres, w którym dominować miał liberalizm i kapitalizm. Dużo większe znaczenie miały określone ideały w okresie pozytywizmu dla ówczesnej jednostki ludzkiej. Myślę, że współczesny człowiek zatracił cząstkę tej duchowej głębi. Zaledwie jeden wiek tak znacznie zmienił ludzi, ich postrzeganie świata, który dla nich ograniczył się do małego tworu, a zarazem lepiej poznany. Aktualnie nie spędzają nam snu z powiek komplikacje związane z problemami związanymi z dziedziną techniczną, nie pragniemy stworzyć metalu lżejszego od powietrza, ponieważ byłyby dla nas nieużyteczne, a poza tym wiemy, iż jest to po prostu nierealne.

W XIX stuleciu wszystko było możliwe. Współcześnie ciągle w pewnym stopniu pozostajemy pod naciskiem duchowego dorobku minionych lat, a zwłaszcza pozytywizmu. Co prawda mamy inne problemy, które poruszają zdecydowanie w szerszym wymiarze zagadnienia związane z życiem psychicznym człowieka. Zatem czy człowiek powinien wybrać w swoim życiu ideę pieniądza, ideę nauki?

Myślę, że "Lalka" nie ułatwi nam poszukiwań jednoznacznej odpowiedzi na postawione wyżej pytanie, a wręcz przeciwnie, gdyż ona sama poddaje dyskusji ów problem. Otwarta kompozycja utworu w pewien sposób świadczy, iż Bolesław właśnie o to pyta czytelnika.

Sądzę, że w naszym stuleciu świadome wybranie opcji, mającej na celu jak największe gromadzenie finansowego kapitału, nie eliminuje automatycznie koncepcji poświęcenia się zarazem idei, która skierowana jest pod adresem ludzkości. Nie może przecież mieć miejsca sytuacja, w której jednostka ludzka bezinteresownie ofiaruje to, co ma na rzecz nauki, a w konsekwencji nie ma później środków do życia. Źródło ludzkiej satysfakcji stanowi pełna realizacja obranego przez nas celu życiowego. Zatem, jeśli ktoś wybrał zdobywanie pieniędzy, powinniśmy to zaakceptować, mając świadomość, iż jest to osoba o niewątpliwie niewielkich horyzontach i ograniczonym intelekcie. ,,Pieniądze rzecz nabyta" tak podpowiada nam stare porzekadło. Oddać swoje życie na rzecz nauki być może nie jest kiepskim pomysłem, jednak nie jest on wcale tożsamy z faktem, iż należy uszczęśliwić ludzkość. Moje ostatnie słowa być może mają wydźwięk egoistyczny, ale uważam, iż najważniejsza jest realizacja własnych marzeń, podczas której nie przeszkadzam innym, a czasem im pomagam w dążeniu do ich marzeń.