Na pytanie, które pojawiło się w temacie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. W poszukiwaniu odpowiedzi pomocna może okazać się postać, występująca na kartach ,,Lalki". Mowa oczywiście o Stanisławie Wokulski, bowiem i on został postawiony przed identycznym dylematem. Czy gromadzić bogactwo, dzięki któremu można zdobyć kobietę swoich marzeń, czy ten sam kapitał przeznaczyć na pomoc potrzebującym, a może poświęcić je na rozwój prac naukowych?

Stanisław nie mógł się zdecydować przez długi czas. Raz wyjeżdżał do Paryża, zaraz potem powracał do Izabeli, to pomagał biednym lub też zbankrutowanej arystokracji m.in. poprze wykupywanie weksli Łęckiego. Ostateczną decyzję właściwie podjął za niego los. Wstępnie zdecydował się na miłość, dla której pozbył się cząstki samego siebie, ale później ostatecznie wybrał naukę. Bo oto kupiec z dnia na dzień stał się bywalcem arystokratycznych spotkań. Nie miał spokoju psychicznego, gdyż wciąż bił się z tą myślą, iż pozycja, jaką teraz zajmuje, osiągnął kosztem najbiedniejszych. Miał świadomość, iż każda próba zbliżenia się do Izabeli wiąże się z marnowaniem kilku tysięcy rubli, za które mógłby pomóc może i tysiącom ludzi wyjść z nędzy. Wokulski męczył się w roli kupca, gdyż tak naprawdę kochał naukę. Naukę rozumianą jako rodzaj modlitwy, pokarm dla duszy, a zarazem i sztukę. Nauka pociągała go między innymi dlatego, iż dzięki niej mógł doskonalić otaczający go świat pełen zła. To nauka stała się po niepowodzeniach miłosnych sensem jego życia, nie kobieta, za którą niegdyś bez pamięci szalał, nie działalność dobroczynna. Tylko oddawanie się zajęciom techniczno-konstrukcyjnym przynieść mu mogło pewien rodzaj absolutnego szczęścia, które ściśle związane jest ze spełnieniem własnego przeznaczenia.

Współcześnie ten problem wygląda zupełnie inaczej. Po pierwsze trzeba się zastanowić, czy w naszych czasach określenie "idea służebna" , które odnosi się do nauki nie jest wyolbrzymione? Wynalazcy XXI w. Za swoje osiągnięcia są sowicie wynagradzani, więc chyba trudno w tym miejscu mówić większość bezinteresownym działaniu. Za sukcesy spotykają ich zaszczyty, nagrody, także ideały charakterystyczne dla XIX stulecia w naszej erze nie są już czytelne.

Człowiek może służyć drugiemu na rozmaite sposoby. Jednak nadal ogromnym problemem jest brak wolontariuszy, a więc osób, które bezinteresownie, tylko z potrzeby serca niosłyby pomoc potrzebującym ludziom z całego świata. W dzisiejszej rzeczywistości nie zobaczymy już na ulicy harcerz, którzy niegdyś pomagali starszym ludziom przejść przez jezdnię. By przekonać uczniów do jakiejkolwiek akcji charytatywnej trzeba obiecać im dzień wolny od zajęć szkolnych. Do akcji dobroczynnych trzeba ludzi zachęcać i namawiać nawet poprzez agresywna reklamę. Nie można oczywiste generalizować, twierdząc, iż polskie społeczeństwo jest niezdolne do jakiegokolwiek poświęcenia na rzecz potrzebujących, jedna nadal są to tylko jednostki. Warto więc przypomnieć działalność Matki Teresy z Kalkuty, która ze swoją pomocną dłonią docierała do zapomnianych, cierpiących ludzi. Robiła to przecież całkowicie bezinteresownie, tylko dla ludzkości, a nie dla osiągnięcia jakiś finansowych profitów, czy sławy. Na naszym polskim gruncie żyją również osoby, dla których pomoc bliźniemu jest celem ich życiowych dążeń, są to między innymi Jurek Owsiak i Janina Ochojska. Są to postacie powszechnie znane społeczeństwu i które potrafią czasami obudzić w człowieku miłosierdzie. Szkoda, że takich ludzi nadal jest znikoma ilość…

Jak już wcześniej wspomniałam, trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy człowiek powinien pracować tylko dla siebie, czy też dla innych? Postać Wokulskiego wcale nie rozjaśniła moich rozważań, bo właściwie o jego wyborze zdecydował sam los. Idea miłości upadła, więc poświęcił się nauce. A jak to przebiega w przypadku innych ludzi?

Sądzę, iż pomagając innym, tak naprawdę w ogromnym stopniu pomagam sam sobie. Realizację tej tezy często można spotkać w przypadkach terapii grupowych, czy resocjalizacji, by uświadomić jednostce jej miejsce w społeczeństwie oraz potencjał, jaki ona nosi w sobie. Człowiek niewątpliwie czuje się znacznie lepiej, jeśli każdy jego czyn, słowo w pełni jest zgodne z głosem sumienia. Ten komfort postępowania zgodnie z przyjętymi przez siebie zasadami prowadzi do szczęścia, a ono jest niewątpliwie najważniejsze w życiu każdego z nas. Co prawda ludzie szukają różnych dróg, które mogą doprowadzić do szczęścia, często te ścieżki są sprzeczne z zasadami moralnymi.

Trudno jednoznacznie stwierdzić, co jest lepszym rozwiązaniem, czy praca na rzecz drugiego w samotności, czy wraz z innymi. Zatem nie mamy prawa oceniać kogoś, iż w swojej działalności jest egoistą, tylko dlatego, że zmaga się z przeciwnościami samotnie.

Pamiętajmy, iż dzieląc się posiadanymi przez siebie wartościami materialnymi i potencjałem wiedzy, pomnażamy swoje szczęście, a przecież do tego stanu dążymy…