Poprzez wprowadzenie wątku scjentycznego do powieści pt. "Lalka" Bolesław Prus chciał upowszechnić pozytywistyczne postulaty, które głosiły nieograniczone możliwości nauki i jej wpływu na ludzką kondycję. To zagadnienie wyraźnie koresponduje z naukowymi zapędami Stanisława Wokulskiego, będącego główną postacią ,,Lalki".
Wokulski niewątpliwe jest interesującym bohaterem powieści, gdyż jego osobowość jest bardzo złożona i niejednoznaczna. Bo oto w ciele jednego mężczyzny ukryta jest zarówno natura romantycznego kochanka, jak i pozytywistycznego naukowca. Korzenie rodowe owej postaci sięgały warstwy szlacheckiej, jednak z posiadanego niegdyś majątku nic nie pozostało. Wokulski musiał więc pracować fizycznie. Początkowo znalazł zatrudnienie w winiarni Hopfera jako sprzedawca. Tam też nawiązał pierwsze znajomości z bractwem studenckim pod wpływem, których zainteresował się nauką. Doszedł do wniosku, że dzięki nauce i pracy może zmienić swoje położenia społeczne. I dlatego też "W dzień służył gościom przy bufecie i prowadził rachunki, a w nocy uczył się". Marzył o skonstruowaniu perpetuum mobile, "ale gdy poznał, że taka machina jest niedorzecznością wówczas jego pragnieniem było - wynaleźć sposób kierowania balonami". W jego głowie rodziły się coraz to nowsze pomysły. W końcu porzucił winiarnię i rozpoczął edukację w Szkole Przygotowawczej, a następnie zaczął studia w Szkole Głównej, dzięki znacznej pomocy Rzeckiego. Wokulski każdą wolną chwile poświęcał na czytanie prac naukowych, ponieważ z dnia na dzień chciał wiedzieć więcej. Jego zapał do wiedzy wywoływał żałośliwe komentarze. Właściwie "wszyscy szydzili z niego". Nadszedł rok 1863, kiedy to wybuchło powstanie styczniowe. Stanisław nie pozostał bierny na hasła wzywające do walki. Porzucił studia i przyłączył się do walczących powstańców. Po klęsce styczniowego zrywu w ramach represji carskich został zesłany na Syberię. Na wygnaniu spotkał wielu życzliwych ludzi, z którymi połączyła go nić głębokiej przyjaźni. "Wrócił do kraju prawie uczonym, lecz gdy w tym kierunku szukał zajęcia, zakrzyczano go i odesłano do handlu...". Początkowo nie mógł odnaleźć się w Warszawie, lecz dzięki życzliwej pomocy Rzeckiego znalazł zatrudnienie w sklepie. Właścicielką owego interesu była wdowa po Minclu, z którą też po upływie roku ożenił się Wokulski. Tak rozpoczęła się jego kariera kupiecka. Jednym z ulubionych zajęć bohatera ,,Lalki" było obserwowanie ludzkich zachowań, bo wówczas porównywał innych ze swoją osobą, lecz "gdziekolwiek był, wszędzie widział się trochę lepszym od innych...", ponieważ "zawsze miał w duszy ideę, sięgającą poza kilka lat naprzód - naukę".
W swoim życiu Wokulski poznał kilka interesujących osób m.in. młodego wynalazcę. Był to Julian Ochocki, który mimo młodego wieku miał już na swoim koncie znaczne osiągnięcia. I gdy Stanisław myślał o Ochockim, to w jego sercu pojawiała się nutka żalu i zazdrości, bo ten młody naukowiec "(...) W dwudziesto ósmym roku życia skończył dwa fakultety (ja w tym wieku ledwo zacząłem się uczyć...) i już zrobił trzy wynalazki (ja żadnego!)".
Nietuzinkową osobą, jaką Wokulski spotkał w Paryżu był profesor Geista. To niestrudzony poszukiwacz metalu lżejszego od powietrza. Profesor namawiał Stanisława, by przyłączył się do jego badań. Pod wpływem propozycji Geista w mężczyźnie na nowo odżyły marzenia z lat młodości. Do niedawna uważał siebie za człowieka "zmarnowanego", bowiem posiadał "ogromne zdolności i energię, lecz - nie zrobił nic dla cywilizacji". A poza tym, rozmyślając o mentalności ludności, zamieszkującej Paryż stwierdził, że "ci znakomici ludzie, jakich tu spotyka nie mają nawet połowy jego sił i mimo to zostawiają po sobie machiny, gmachy, nowe poglądy". To dodało mu wewnętrznej siły do działania. Wokulski miał przyjemność zobaczyć od środka królestwo Geista, jakim było jego prywatne laboratorium. Mimo, iż był wyznawcą ciągłego postępu nauki, to jednak z pewnym dystansem przyglądał się efektom pracy profesora. Bo oto "oglądał po kolei ów metal cięższy od platyny (...). Dopóki trzymał je w rękach wydawały mu się rzeczami najnormalniejszymi pod słońcem (...) lecz gdy oddał próbki Geistowi, ogarnęło go zdziwienie i niezadowolenie, zdziwienie i obawa".
Ta niezwykła wizyta u profesora głęboko zapadła w pamięci Wokulskiego. Przez pewien czas myślał nad tym, czy nie zostać w Paryżu, a wówczas przyłączyłby się do badań Geista. I w końcu mógłby zrealizować swoje młodzieńcze marzenia. Łudził się, że dzięki temu jego życie miałoby cel "wyższy nad wszystkie do jakichkolwiek rwał się duch ludzki". Zostawiłby wszystkie swoje problemy i zmartwienia, byłby nareszcie wolnym człowiekiem i kto wie, czy za kilka lat nie stałby się słynnym naukowcem?
Wokulski był na rozstaju, długo nie mógł podjąć ostatecznej decyzji, bowiem "rozum ciągnął go do Geista, a serce do Warszawy". Ostatecznie wybrał miłość i powrócił do Warszawy, by ponowić starania o rękę swojej wybranki Izabeli Łęckiej. Nie był to właściwy wybór, gdyż oddając inicjatywę romantycznej naturze, poniósł klęskę. Zgubiła go destruktywna moc miłości… Zniknęły też jego naukowe ideały wraz ze zgubionym przez wybrankę medalionem. Od tego momentu życie Wokulskiego straciło swój koloryt, aż do czasu, gdy w jego progi zawitał ponownie Ochocki.
Dzięki jego obecności "poczuł nie tylko chęć, ale żądzę przypomnienia sobie doświadczeń chemicznych". Znów rozmyślał o wyjeździe do Paryża, do profesora. Szukał jakiegoś mocnego argumentu, który zmotywowałby go do podjęcia słusznej decyzji. Powtarzał, że skoro "Geist stwierdził, że odkrycie zależy od wypróbowania kilku tysięcy kombinacji; jest to więc loteria, a ja mam szczęście".
Jeszcze przed ostatecznym zejściem z powieściowej sceny Wokulski spisał testament, w którym znaczną część swojej fortuny przeznaczył Ochockiemu, którego traktował jako swojego duchowego następcę. Twierdził, iż młody naukowiec "jest naczyniem, w którym wylęga się wielka idea". I dlatego też postanowił mu pomów finansowo.
W konsekwencji Wokulski wyjechał z Warszawy, całkiem możliwe, że do Geista. Jest to dosyć śmiałe przypuszczenie, które zasugerował sam Bolesław Prus, bowiem planował napisać następną część powieści pt. "Sława", opowiadającej o dalszych dziejach Wokulskiego już jako naukowca.
Czy zatem wygrała racjonalność działania, jakże typowa dla pozytywizmu nad romantyczną sferą bohatera? Nie można zapominać o tym, iż Stanisław był wielkim entuzjastą rozwoju nauki, która jako jedyna może poprawić warunki współczesnego społeczeństwa.