Powieść "Lalka" Bolesława Prusa, zaczęła ukazywać się w roku 1890, a wiec już w czasach, gdy pozytywizm z wolna ustępował nowym, modernistycznym, prądom. Była ona podsumowaniem epoki, kontestacją jej dumnych założeń, jak "praca ogranicza", "praca u podstaw", "trójlojalizm", które z czasem okazały się nierealne i przynoszące niejednokrotnie dużo więcej frustracji wśród chcących dobrze, niż korzyści. Zawarła się w niej krytyka arystokracji, przeżytej i pozostającej w marazmie klasy społecznej. Do rangi jej symbolu urasta postać Izabeli Łęckiej, ukochanej Wokulskiego.

W chwili, gdy ją poznajemy jest to już posunięta, jak na tamte czasy, bo dwudziesto- pięcioletnia panna. Piękna i dumna, jednak nie posiadająca posagu, przez co i konkurentów do jej ręki. Jej dusza targana jest sprzecznościami, raz potrafi zachowywać się jak anioł, w innych przypadkach twardo zaznaczyć swoje zdanie chłodem. Żyje jakby w złotej klatce, do której problemy finansowe jej ojca dopiero powoli docierają. Nie jest jednak w stanie sama sobie z nimi poradzić, skupiając się głównie na balach, kwestach i najnowszych wyznacznikach mody. Świat jest dla niej wspaniale uformowany i skupiający się głównie wokół niej i dla niej: "Woalka chroniła ją od wiatru, kareta od deszczu, sobole od zimna, parasolka i rękawiczki od słońca. I tak żyła z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, wyższa nad ludzi, a nawet nad prawa natury. Ten świat wiecznej wiosny, gdzie szeleściły jedwabie, rosły tylko rzeźbione drzewa, a glina pokrywała się artystycznymi malowidłami, ten świat miał swoją specjalną ludność. Właściwymi jego mieszkańcami były księżniczki i książęta, hrabianki i hrabiowie tudzież bardzo stara i majętna szlachta obojej płci. Znajdowały się tam jeszcze damy zamężne i panowie żonaci w charakterze gospodarzy domów, matrony strzegące wykwintnego obejścia i dobrych obyczajów".

Czasami owszem dostrzegała istnienie innego świata niż ten jej bliski. "Jeszcze wiedziała panna Izabela, że na tamtym, zwyczajnym świecie trafiają się ludzie nieszczęśliwi. Więc każdemu ubogiemu, o ile spotkał ją, kazała dawać po kilka złotych; raz spotkawszy mizerną matkę z bladym jak wosk dzieckiem przy piersi oddała jej bransoletę, a brudne, żebrzące dzieci obdarzała cukierkami i całowała z pobożnym uczuciem". Nie można powiedzieć by była samolubna, czy wybitnie egoistyczna, nie miała jednak poczucia realności. Postrzegała świat poprzez swoje sentymentalne wychowanie. Wizytę w odlewni żelaza odebrała jak zstąpienie do piekła. "Wtedy zdało się jej, że z wyżyn szczęśliwego Olimpu zstąpiła do beznadziejnej otchłani Wulkana, gdzie cyklopowie kują pioruny mogące zdruzgotać sam Olimp".

Można powiedzieć, że Łęcka została przedstawiona w "Lalce" jako żyjąca we własnym, hermetycznym świecie istota. Rzeczywistość była tylko nieudolnym często odbiciem jej własnej wizji świata. Nie potrafiła odnaleźć się nawet w miłości, jaka miał do niej Stanisław Wokulski. Dopiero, gdy została przez niego porzucona, zrozumiała swoje błędne życie i jedyną droga było dla niej wstąpienie do klasztoru. Ochocki znacząco ją podsumował, że była to "dziwna kobieta", nieodparcie smutna.