Stary subiekt urodził się w niezbyt zamożnej rodzinie o patriotycznych tradycjach. Patriotyzm zaszczepił w nim od najmłodszych lat ojciec, który był zagorzałym zwolennikiem sprawiedliwego oraz zbawiającego narody Napoleona. Jako młody chłopak został oddany do sklepu Minclów, by uczył się zawodu subiekta. Szybko okazało się, że jest doskonałym materiałem na przyszłego sprzedawcę. Uwielbiał swoją pracę, a Minclów uważał za swą rodzinę.

Rzecki nie zawahał się, gdy nadarzyła się okazja wcielenia młodzieńczych ideałów w czyn i razem z Augustem Katzem wyruszył na Węgry, by walczyć pod wspólnymi sztandarami o wolność narodów. Za swą odwagę został nawet doceniony. Niestety, powstanie nie przyniosło spodziewanych rezultatów. Przyjaciel Rzeckiego, nie mogąc pogodzić się z klęską targnął się na własne życie. Również Ignacy boleśnie przeżył klęskę. Przez dwa lata krążył bez celu po Europie aż zatrzymano go, gdy chciał przekroczyć granicę i został osadzony w więzieniu. Udało mu się po roku wrócić do sklepu Minclów.

Ignacy Rzecki żył bardzo skromnie. Wiódł spokojne życie starego kawalera, który żył jedynie problemami sklepu. Zajmował mały pokoik sąsiadujący przez ścianę ze sklepem. Dzięki temu cały czas mógł wszystko doglądać. Pierwszy był w pracy i jako ostatni zamykał sklep. Nie narzekał na monotonię, chociaż jego dni były do siebie bardzo podobne. W pełni rolę drugiego narratora, to z jego pamiętnika poznajemy przeszłość Stacha Wokulskiego - głównego bohatera "Lalki". Właściwie Rzecki zarządza sklepem sam, bo Stach pochłonięty jest zdobywaniem serca lodowatej Izabeli Łęckiej. Za to oddanie nie spotyka go jednak żadna nagroda. Umiera nie zobaczywszy Stacha u boku ukochanej kobiety i nie doczekawszy zbawcy Napoleona.

Rzecki był jakby z innego świata, bo jego poglądy nie pasowały do nowych czasów, ale nie robił nic, by się przystosować. Konserwatywny w poglądach politycznych liczył wciąż na nadejście nowego Napoleona i w walce zbrojnej wciąż dostrzegał metodę na odzyskanie niepodległości. To trwanie w światopoglądzie przeszłości, hołdowanie starym ideałom, nawet tym tak mocno skrytykowanym przez pozytywistów, jak zbrojna walka o wolność sprawiają, że Rzecki uchodzi w swym otoczeniu za dziwaka i konserwatystę. Do tego przyczynił się tez specyficzny tryb życia Ignacego, którego świat ograniczał się jedynie do sklepu i problemów ukochanego Stacha. Subiekt uważany jest za niegroźnego dziwaka. Wokulski zastępuje mi syna. Rzecki przeżywa jego porażki, stara się wyręczać go w prowadzeniu sklepu, co zresztą robi doskonale. Ignacy chciałby przekazać Wokulskiemu swe ideały, ten jednak, mimo że ma dusze romantyka, nie jest zainteresowany bonapartyzmem, zbyt dobrze zna polityczną rzeczywistość. Szczytem szczęścia dla starego subiekta byłoby ujrzenie u boku Stacha odpowiedniej wybranki. Kobiety, która szanowałaby go i kochała za to jaki jest, a nie za jego pieniądze.

Ponadto Rzecki w "Lalce" jest drugim narratorem, subiektywnie komentuje wydarzenia, ocenia je. Scena zabawy Rzeckiego lalkami w sklepie zamyka i otwiera wątek Rzeckiego subiekta. Zabawa ma charakter symboliczny, bo przypomina układy społeczne panujące w państwie. Arystokraci niemrawo pociągają za sznurki, a pozostali członkowie społeczeństwa to marionetki, niezdolne do samodzielnego działania. Czekają na objecie przywództwa przez arystokrację, ale ona zbyt zajęta jest własnym wygodnictwem. Można też sceny te odczytywać jako aluzję do ślepego zakochania się Wokulskiego w Izabeli. Ona pociąga za sznurki, a on jest marionetka w jej rękach, bezkrytycznie, ponosząc ofiary realizuje jej kaprysy. Wszystko to czyni przecież nadaremnie, bo Izabela nigdy nie będzie do niego należała. Taka właśnie jest miniatura czasów, w jakich żyje Rzeckie. Jego wizja otaczających go problemów społecznych, politycznych, i tych najbliższych jego sercu, kłopotów Stacha Wokulskiego.

Zatem Rzecki to człowiek samotny w swych poglądach. Reprezentant ostatniego ogniwa romantyków, ale też ostatni z grona doskonałych, profesjonalnych i uczciwych subiektów. Jego postać może wzbudzać sympatie czytelników. Tak wiernego przyjaciela wielu mogłoby pozazdrościć Wokulskiemu. Szkoda, że Stach tego nie doceniał i dopiero po śmierci Rzeckiego przyszła zbyt późno tragiczna refleksja.