Zdanie z Kandyda Voltaire'a zawarte w temacie pracy niewątpliwie może być początkiem zastanowienia się nad jego przekazem i znaczeniem rzeczywistym. Jakie ono jest, zwłaszcza w odniesieniu do naszych czasów? Czy w ogóle możemy je rozpatrywać w takim kontekście, skoro powstało tak dawno? Odpowiedź można znaleźć tylko poddając to zdanie gruntownej analizie.

Prawda zawarta w zdaniu Voltaire'a wydaje się straszna i okrutna. Mówi o tym, że człowiek ma szansę osiągnąć spokój w życiu tylko wtedy, gdy założy sobie, że nie będzie wychylał się poza sprawy i problemy, które dotyczą tylko o wyłącznie jego samego. Człowiek w jakikolwiek aktywny, który zajmuje się różnymi sprawami, interesuje się życiem innych ludzi (społeczeństwem), tym, co dzieje się wokół niego - naraża się. Polacy wiedzą o tym bardzo dobrze, także mieszkańcy innych krajów, w których przez długi czas panował system totalitarny. Każdy zna sytuację rodaków, którzy żyli w takich warunkach przez 50 lat. Jednak ten okres się skończył, demokracja jest powszechna i akceptowana, wydaje się więc, że i zdanie z Kandyda traci na swej aktualności. Czy tak?

Nie.

Choć w Polsce mamy demokrację, to nie znaczy, że na świecie nie ma krajów totalitarnych, gdzie ukróca się podstawowe prawa człowieka. Obywatele państw takich cierpią tam prześladowania ze strony władzy, jeśli tylko zauważy się u nich samodzielne myślenie (na jakikolwiek temat), trzeźwe osądy panującej sytuacji. Ucieczką od prześladowań i represji dla takiego obywatela może być tylko cofnięcie się, stopienie z ogółem, milczenie. Tylko wyjątkowo odważni i pewni swoich racji maja siłę sprzeciwić się systemowi.

Nawet w krajach demokratycznych, gdzie wolność słowa jest przestrzegana, zdanie Voltaire'a jednak jest aktualne. Widoczne jest to na przykład w polityce, i u tych, którzy ją uprawiają. Politycy nieustannie narażeni są na ostrą krytykę słów, działań, decyzji. Skutki owych decyzji, działań ciążą na nich czasem do końca życia. Czy nie byłoby dla nich łatwiej, gdyby w milczeniu uprawiali własny tylko ogródek?

Taka interpretacja słów oświeceniowego pisarza nasuwa kolejne pytanie - co kierowało tymi ludźmi, którzy jednak mięli odwagę krzyczeć, mówić prawdę o otoczeniu, którzy nie stosowali się do zasady Voltaire'a?

Idąc dalej tym samym torem interpretacji (w nawiązaniu do współczesnej sytuacji politycznej i doświadczenia historii) można powiedzieć, że w systemach totalitarnych, represyjnych, obywatele godzili się na istniejącą sytuację, na takie siebie traktowanie, milczeli, nie mówili o swoich "ale". Powodował nimi strach. Wypowiedzenie swoich wątpliwości zwykle pociągało za sobą ciężkie represje - konfiskatę majątku, zapracowanej pozycji, czasem i życia... Z wszechogarniającego milczenia byli zdolni wyłamać się tylko ci, najodważniejsi, najlepiej przekonani o swych racjach. Świadomi byli tego, że ich krok jest dla nich śmiertelnym zagrożeniem, ale także tego, że być może jest to szansa na polepszenie się życia krajowej społeczności. Z historii wiadomo, że wystąpienie tych ludzi i to, co zrobili, było owocne, miało swoje bardzo dobre skutki. Jak wyglądałaby ta historia, gdyby wszyscy, co do jednego, milczeli i w pokornej ciszy uprawiali swój ogródek?

W systemie demokratycznym nie ma ograniczeń i część ludzi działa dla dobra społeczeństwa. Tak wygląda to w teorii, bo wielu z nich, to działacze dla własnego tylko dobra i korzyści. Zdecydowanie mniej jest tych szczerych, poświęcających się dla dobra reszty, pracujących nad reformami itd. Oni właśnie często są narażeni na krytykę, niesprawiedliwe oskarżenia. Spotkają się ze sprzeciwem społeczeństwa, z niezrozumieniem z jego strony. Największe trudności i przykrości spotykają ich jednak ze strony tych ludzi, którzy "pracują" razem z nimi, ale dla swojej korzyści i prywatnego zysku. I tu powtarza się zapytanie - czy nie lepiej byłoby dla nich i dla nas - społeczeństwa, gdyby milczeli?

Ta prosta interpretacja słów Voltaire'a nawiązuje bardzo ściśle do innego zdania z dzieła pt. Kandyd: "Praca oddala od nas trzy wielkie niedole: nudę, występek i ubóstwo". Praca jest tu lekarstwem dla człowieka na ubóstwo - w końcu jest to dla niego źródło utrzymania. Żądna praca nie hańbi, ale szczególne znaczenie ma tu na pewno praca twórcza, umysłowa. Wybawia ona od występku, ponieważ człowiek pracujący otrzymuje wynagrodzenie - ma z czego żyć i nie musi szukać go inną drogą - przestępczą. Praca chroni także od nudy. Wypełnia ona czas w ciągu dnia, często jest też związana z zainteresowaniami, fascynacjami człowieka, jest droga do rozwoju. W takim rozumieniu oba te zdania z Voltaire'a łączą się nierozerwalnie - człowiek sukcesu to dziś człowiek pewien siebie, odważny, pracowity i ciągle nad sobą pracujący.

Dzisiaj, w codziennym życiu społeczeństwa, mało jest takich sytuacji, w których stwierdzenie oświeceniowego pisarza miałoby jakieś zastosowanie. Zasadę przytaczaną przez autora łamią zasady systemu demokratycznego. Ludziom aktywnym, otwarcie dążącym do założonego celu jest o wiele lepiej, łatwiej. Łatwiej, niż tym, którzy milczą, i kryją się z własnymi poglądami, celami... Nie milcząc, ale mówiąc, będąc otwartym na innych często narażamy się na nieprzyjemności - jednak jest to tylko rzecz uboczna. Dzięki głośnemu wypowiadaniu własnych myśli człowiek szczęśliwie doszedł do tego, co ma teraz.