Gatunki, których używał mistrz Krasicki do budowania swojego dzieła, nasyconego walorami dydaktycznymi i moralizatorskimi, już same w sobie niosą wymóg posługiwania się humorem. Tak na przykład w bajkach należało przedstawić jakieś zagadnienie moralne na podstawie scenki rodzajowej, w której brały udział najczęściej zwierzęta. Pozwalało to autorowi na żywe i wesołe przedstawianie, zawsze jasno wyłożonych morałów, odkrywających sensy alegoryczne bajek. Kolejne zwierzęta stały się alegoriami: Żółw - powolności, osioł - upartości, wół - głupoty, lis - chytrości. I tak bajka "Szczur i kot" gani ludzką zarozumiałość i głupotę. Inna "Ptaszki w klatce" niesie sobą ważne treści patriotyczno - społeczne, powstałą już po zaborach i mówiła o niemożliwości przyzwyczajania się do ego stanu. W "Jagnięciu i wilkach" zobrazowane zostają twarde prawa rządzące światem, zaś w "Dewotce" powierzchowna pobożność, pozwalająca na czynienie złą innym ludziom.

Satyry, jako gatunek pojemniejsze i szersze, pokazywały przywary i błędy ludzki w bardziej ogólnym i dosłownym ujęciu, tworząc obrazy zgniłego i upadającego społeczeństwa. Tak bowiem wygląda ono w "Świecie zepsutym", poeta pisze w niej:

"Wolno szaleć młodzieży, wolno starym zwodzić,

Wolno się na czas żenić, wolno i rozwodzić,

Godzi się kraść ojczyznę, łatwą i powolną".

W innej, pt. "Pijaństwo" Krasicki tworzy portret szlachcica, pogrążonego już bez krztyny wstydu w nałogu alkoholu. Człowiek ten pije tylko po to by zapomnieć, że to czyni i znajduje sobie ku temu każdą nadarzającą się okazje za stosowną. "Żona modna" to wykpienie bezmyślnej mody na wszystko co jest obce. Pazerny na cztery wsie przyszłej żony, szlachcic Piotr bierze ją sobie za żonę tylko z tego powodu. Modna dama szybko jednak, dzięki przeróbkom pałacu, zatrudnianiu francuskiej służby i wielkim balom, podczas których płoną zabudowania gospodarskie, doprowadza majątek męża do ruiny. Najlepszą pod względem zagadnień politycznych jest satyra "Do króla", w której Krasicki przy jednoczesnej, choć pośredniej pochwale władcy, obnażą głupotę konserwatywnych stronnictw szlacheckich.

Jak pisał autor w "Monachomachii, czyli wojnie mnichów":

"I śmiech niekiedy może być nauką,

Kiedy się z przywar, nie z osób natrząsa;

I żart dowcipną przyprawiony sztuką

Zbawienny, kiedy szczypie, a nie kąsa, (...)

Szanujmy mądrych, przykładnych, chwalebnych,

Śmiejmy się z głupich, choć i przewielebnych".