Koń trojański nie był zwierzęciem, lecz drewnianą konstrukcją. W "Odysei" Homera znaleźć można zwięzłe wytłumaczenie jego przeznaczenia: "Było bowiem przeznaczone zginąć miastu, gdy ukryje u siebie wielkiego, drewnianego konia, w którym siedzieli najlepsi z Argiwów, gotowi nieść Trojanom śmierć i kres". Podobnie pisze zresztą Wergiliusz w swej "Eneidzie". Zbudowany został w greckim obozie i wypełniony najlepszymi spośród wojowników. Pozostawiono go w takim stanie przed wrotami oblężonego miasta. Mieszkańcy wprowadzili go za mury i to właśnie stało się przyczyną ich zguby.
Koń trojański oznacza przynoszącą katastrofę zdobycz, podarunek niewinny, choć niebezpieczny. Zaprzecza także staremu przysłowiu, mówiącemu, że "darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby". Koń trojański jest symbolem zdradzieckiego podstępu. To właśnie na jego widok Laokoon wypowiedział słowa, które również stały się przysłowiowe: "Czymkolwiek to jest, lękam się Danajów, chociaż niosą dary" ( cytat z "Eneidy"). Dokładny opis całej historii przedstawił w swym zbiorze historii mitologicznych pod tytułem "Mity greckie" Robert Graves (rozdział 167 zatytułowany "Drewniany koń").
Według niektórych wersji podstęp z drewnianym koniem w roli głównej wymyśliła sama bogini Atena, która podczas wojny sprzyjała Grekom. Prawdopodobnie to ona doradziła Prylisowi, który z kolei przedstawił ten plan wtargnięcia do miasta za pomocą konia z drewna greckiemu dowództwu. Głównym konstruktorem konia został woziwoda o imieniu Epejos, znakomity rzemieślnik, doskonały bokser, lecz… straszliwy tchórz. Jego tchórzostwo już wówczas było przysłowiowe. Nadzór nad pracami objęła oczywiście sama bogini. Epejos wyciosał jodłowe deski a z nich uformował olbrzymią, pustą w środku skorupę w kształcie konia. Na jednym boku znajdował się ukryty właz zamknięty podnoszoną pokrywą. Na drugim pracowicie wyrzeźbiono słowa modlitwy poświęcające dzieło Atenie: "Przewidując bezpieczny powrót do swych domów, Grecy z wdzięcznością poświęcają ten dar bogini". Najlepsi spośród achajskich wojowników, namówieni i zebrani przez Odyseusza, ubrali pełne zbroje i po sznurowej drabince weszli do środka. Za pomocą łapówki oraz groźby namówiono także o uczestnictwa w niebezpiecznym przedsięwzięciu Epejosa, który wszedł "na pokład" jako ostatni, wciągnął do środka drabinę i zajął miejsce przy skoblu blokującym pokrywę wejścia.
Gdy zapadł zmrok, Grecy pod dowództwem Agamemnona spalili doszczętnie obóz, wsiedli na statki i odpłynęli. Nie udali się jednak daleko - rzucili kotwice w pobliżu Tenedos. Jeden z nich, zwiadowca imieniem Sinon, pozostał na lądzie by obserwować postępowanie Trojan i w odpowiedniej chwili dać sygnał reszcie armii przy pomocy rozpalonego ogniska. Zwiadowcy z Troi zanieśli swym przełożonym wieść, że obozowisko wrogów zniknęło, pozostała jedynie ogromna figura konia. Król Priam wraz z synami poszedł obejrzeć zdumiewający obiekt. Tymojtes stwierdził, że skoro posąg jest darem dla Ateny, to powinno zabrać się go do miasta i ustawić w cytadeli. Kapys z kolei sprzeciwiał się - uważał, że bogini zawsze sprzyjała właśnie Grekom, a figurę należy spalić lub przynajmniej rozbić na kawałki by zobaczyć, co kryje się wewnątrz.
Monarcha zdecydował, ze nie wolno zbezcześcić ofiary dla bogini mądrości i rozkazał dostarczyć konia do miasta. Rzeźbę ustawiono na drewnianych wałkach i przepchnięto przez cały dystans. Brama była zbyt mała, by posąg się przez nią przecisnął, więc musiano zrobić dodatkowy wyłom w murach. I tak jednak w ciągu drogi transport utykał aż cztery razy. W końcu, dzięki ogromnemu wysiłkowi Trojan, koń znalazł się w cytadeli. Spory rozgorzały na nowo - Kasandra przewidziała, że wewnątrz statuy mogą być ukryci wojownicy. Laokoon rzucił się na "grecki dar" z włócznią i wbił ja w drewno. Inni wołali, żeby spalić konia lub zrzucić go z murów. Priam pozostał jednak niewzruszony. Wkrótce przyprowadzono przed oblicze monarchy schwytanego szpiega Greków… Sinona. Król nakazał rozkuć go z kajdan i zażądał wyjaśnienia, w jakim celu Achajowie zbudowali drewnianego konia. Sinon stwierdził, że armia grecka utraciła względy i wsparcie Ateny, Aten koń jako dar miał ją przebłagać. Priam zapytał także, dlaczego koń jest tak ogromny. Na to Sinon, pouczony przedtem przez samego Odyseusza, odrzekł, że przede wszystkim miało to zapobiec przetransportowaniu konia do miasta. Grecy obawiali się, że tak wspaniała "relikwia" wpadła w ręce Troi, to miasto mogłoby zebrać pod swymi sztandarami wszystkie wojska Azji i uderzyć na Grecję oraz podbić nawet Mykeny. Laokoon oskarżył Silona o kłamstwo, podejrzewając, że jego zeznania są w istocie bajką wymyśloną przez podstępnego Odyseusza. Zabronił królowi wierzyć w tę historię.
Wzburzony Laokoon poszedł wówczas do świątyni, by złożyć byka w ofierze Posejdonowi. Zupełnie przypadkiem właśnie wtedy Apollo postanowił ostrzec Troję przed możliwością zagłady. Bóg wysłał dwa węże morskie w kierunku miasta. Niestety zwierzęta nie zrozumiały wszystkich szczegółów swojej misji, gdyż zamiast na konia… rzuciły się na dwóch bliźniaków - synów Laokoona. Ojciec zbliżył się, i zginął zaduszony wraz ze swymi potomkami. Oba gady udały się następnie na cytadelę i do posągu Ateny. Jeden oplótł jej stopy, drugi ukrył się za tarczą. To wydarzenie zostało odebrane przez mieszkańców Troi jako ostateczne potwierdzenie opowieści Sinona. Sam król Priam uważał, że Laokoona spotkała kara za uszkodzenie świętego posągu włócznią. Natychmiast poświęcił Atenie drewnianą figurę oraz wydał polecenie zorganizowania święta zwycięstwa. Rozpoczęły się uczty, śpiewy i zabawa, a kobiety obrzucały konia płatkami kwiatów.
Tymczasem ukryci w koniu wojownicy przeżywali ciężkie chwile. Epejos zaczął wręcz płakać ze strachu. Żadnych uczuć nie zdradzał natomiast Neoptolemos, tuż obok głowy którego ostrze włóczni przebiło deski. Pałał żądzą walki i nie mógł się jedynie doczekać rozkazów Odyseusza do rozpoczęcia walki. Dowódca jednak nie wydał go. Wieczorem Helena, która domyśliła się, że Kasandra miała rację, urządziła niebezpieczną prowokację. Wyszła z pałacu i trzykrotnie okrążyła statuę. W czasie tego spaceru szeptała do ukrytych w środku Greków naśladując głosy ich dawno niewidzianych żon. Diomedes i Menelaos o mało co nie wyskoczyli słysząc swe imiona, Odyseusz jednak zdołał ich powstrzymać. Udało mu się także uciszyć Antielosa, który także chciał odpowiedzieć na wołanie.
Zmęczeni i znużeni ucztowaniem i zabawą Trojanie zasnęli tej nocy bardzo mocno. Ciszy nie zakłócało nawet szczekanie psa. Jedynie Helena czuwała i podtrzymywała w swoim oknie silne światło jako znak dla wojowników. Tuż przed wzejściem księżyca, o północy, wykradł się z miasta Sinon, który rozpalił na grobie Achillesa sygnalizacyjne ognisko. Antenor, nie zważając na niebezpieczeństwo, wymachiwał pochodnia stojąc na murach Troi. Agamemnon zobaczył sygnały i przekazał je pozostałym okrętom. Na jego znak cała grecka flota pożeglowała w stronę brzegu. Antenor cicho zbliżył się do konia i doniósł ukrytym w środku wojownikom o tym, że plan jest realizowany. Wówczas Odyseusz pozwolił nareszcie otworzyć zamaskowany właz. Echion wyskoczył z brzucha konia jako pierwszy, ale upadł nieszczęśliwie i skręcił kark. Pozostali zeszli ostrożnie po sznurowej drabince - część udała się w stronę bram miasta, inni zajmowali się "uciszaniem" śpiących lub ledwo przytomnych wartowników.
Odyseusz obiecał niegdyś, że oszczędzeni będą wszyscy, którzy powstrzymają się od oporu. Teraz jednak nie darowano życia nikomu. Greccy "komandosi" bezszelestnie krążyli po uśpionym mieście i podrzynali gardła śpiącym obywatelom. Samego Priama znaleziono w świątyni, u stóp ołtarza. Zaciągnięto go na próg jego pałacu i tam zabito. Rzeź nie trwała długo, ponieważ do nielicznych wojowników z konia przyłączyły się także główne siły. Troja została splądrowana a łupy wywiezione, złożono bogom całopalne ofiary. Mury miasta zburzono a wszystkie budynki spalono do gołej ziemi. Czasem słyszy się twierdzenie, jakoby Antenor próbował odbudować Troję. Nawet, jeśli mu się to udało, miasto nigdy ostatecznie nie poddźwignęło się z upadku.
Wspaniale, stare przedstawienie konia trojańskiego znajduje się w tak zwanym Domu Liwii w Pompejach. Jest to malowidło wzorowane prawdopodobnie na greckim oryginale. Dziś w miejscu w północno - wschodniej turcji, gdzie Heinrich Schliemann odnalazł pozostałości antycznego miasta, można zobaczyć współczesną replikę ogromnego, drewnianego konia.
Historia o koniu trojańskim była traktowana przez badaczy i komentatorów, zawartego w "Iliadzie", "Odysei" i "Eneidzie" oraz innych przekazach mitu trojańskiego, traktowana była z nieufnością. Badacze proponowali wiele innych wytłumaczeń i interpretacji tej opowieści. Niektórzy sądzili, że koń był po prostu taranem do rozbijania bram i murów, lub pokrytą końskimi skórami wieżą oblężniczą. Inni podawali, że pod symbolem konia kryje się Góra Hippios, czyli Końska. Pewne jest jednak, że Troja istniała i została zniszczona mniej więcej 1200 lat przed naszą erą. Miasto mityczne było tylko tak potężne, jak jego mieszkańcy, a ci okazali się słabi i lekkomyślni. Nawet, gdyby nie było tysiąca okrętów i drewnianego konia, miasto i tak zniknęło by w pomroce dziejów tak, jak zresztą stało się i z Mykenami.