Chcecie wiedzieć jak wygląda mój cały dzień? Nic nadzwyczajnego, ale postaram się przybliżyć jego przebieg.

Zaczyna się codziennie tak samo, pobudką o szóstej rano. Niemniej jednak, zdarza mi się niekiedy przeciągnąć ten przykry obowiązek nawet o trzydzieści minut. Niestety kończy się to wówczas spóźnieniem na pierwszą lekcję. Następnie pobyt w łazience, a potem przyrządzam sobie nieduże śniadanko. Na koniec pakuję książki i zeszyty i wyruszam do szkoły. To co najgorsze, to już za mną. Jeszcze wątpliwie "miła" jazda "gimbusem", aby w końcu, z niezwykłym zapałem wchodzić do szkoły.

Szkoła, gimnazjum, zajęcia, lekcje, chwila wytchnienia podczas przerwy i z powrotem to samo. Lekcje interesujące w miarę szybko mijają. Natomiast te najbardziej nudne dłużą się niemiłosiernie i wówczas marzę tylko o tym, aby w końcu rozległ się upragniony dzwonek. Jeszcze kilka takich lekcji, na początku, można jakoś przetrzymać, problem zaczyna się w momencie, jak trzeba zmagać się z ośmioma, a czasami jeszcze więcej, lekcjami. Często się dziwię sobie, że jestem w stanie to przetrwać.

Prawdę powiedziawszy, autentyczny wigor szkolny ma miejsce na przerwach. Jakby ich nie było, to z pewnością szkoła byłaby dużo nudniejsza. Wtenczas, całą paczką, zajmujemy, najczęściej w szatni, jakąś fajną ławkę i spędzamy czas na miłych pogaduchach. Problem w tym, że ławka, na której siadamy jest niewielka i zawsze trzeba walczyć o jakieś miejsce. Ma to również swoje dobre strony, gdyż siadając gdzie popadnie, mogę wtedy porozmawiać z różnymi osobami.

Jak się kończy ostatnia lekcja, z tych długich i wykańczających, to nareszcie można odetchnąć i pójść do domu. Przeważnie wracamy w kilka osób, a więc te chwile też należą do przyjemnych. W domu, po krótkim odpoczynku staram się odrobić wszystkie lekcje. Robię to w miarę szybko, aby mieć jeszcze trochę czasu na rozrywkę. Najczęściej wtedy czytam lub rysuję, lubię też posiedzieć przy komputerze. Czasem dobrze mi robią przemyślenia, kiedy odpoczywam na łóżku. Potem już tylko kolacja, wizyta w łazience i jeszcze przed jedenastą idę spać.