Wakacje w zasadzie już się kończyły i nic nie zapowiadało tego, że uda mi się przeżyć jakąś niezwykłą przygodę. Razem z mamą i tatą spędziłem dwa tygodnie nad morzem. Było miło. Jadłem lody, chodziliśmy na plażę i na wycieczki. Byliśmy nawet na latarni morskiej. Jednak wakacje z rodzicami, mimo iż bardzo udane nie były spełnieniem moich marzeń. Wolałem spędzić trochę czasu z moimi kolegami, poczuć się dorosłym i samodzielnym. Nic jednak nie zapowiadało, żeby udało się to w te wakacje.

Wtedy zadzwonił Piotrek. Namawiał mnie, żebym wyjechał z nim na weekend za miasto. Chciał urządzić sobie taki mały biwak jeszcze przed początkiem roku. Mieliśmy wziąć namiot, dmuchany ponton, śpiwory i trochę jedzenia i rozbić się na dwa dni nad pobliskim jeziorem. Miejsce o którym mówił nie było daleko od naszego miasteczka. Znałem to jezioro, bo czasem jeździłem tam z tata na ryby. Od jakiegoś czasu tata nie miał jednak czasu na łowienie, a ja nigdy nie byłem tam sam. Nie miałem w planach już żadnego wyjazdu wakacyjnego ale zgodziłem się na propozycję Piotrka. Umówiliśmy się, że popołudniu przyjedzie po mnie ze swoim tatą, który miał zawieźć nas na miejsce.

Zadzwoniłem do taty, żeby omówić z nim wyjazd. On zgodził się bez problemu, prosił tylko żebyśmy uważali. Mama też nie miała nic przeciwko. Przygotowała mi jedzenie, które miałem zabrać. Między innymi kanapki, pomidory, jajka, kiełbaski do pieczenia na grillu i słodycze. Zabrałem się więc do pakowania. Musiałem jeszcze znaleźć w szafie kąpielówki i ręcznik a z pawlacza wyciągnąć swój śpiwór. Włożyłem go tam po powrocie znad morza.

Gdy skończyłem się pakować i już miałem wyjść z plecakiem na werandę, żeby czekać na Piotrka i jego tatę, kiedy znów zadzwonił telefon. Ponownie Piotrek, tym razem miał złe wieści. Jego ojciec nagle musiał gdzieś wyjechać i nie mógł nas zawieźć nas na biwak. Postanowiliśmy jednak, że mimo wszystko pojedziemy. Umówiłem się, że Piotrek przyjdzie do mnie i razem coś wymyślimy. Gdy siedzieliśmy na podwórku bardzo strapieni przyszedł nasz wspólny kolega Michał. Wracał właśnie z siłowni i wstąpił do mnie na chwilę. Piotrek wyjaśnił mu o czy rozmawiamy. Michał powiedział, że faktycznie szkoda, że nie możemy pojechać. Powiedział też, że to mogłaby być bardzo udana wycieczka i że sam chętnie wyruszyłby nad jezioro. Wówczas Piotrek powiedział, że nie ma problemu i Michał mógłby pojechać z nami, zapytał go też czy może jego tata jest w domu i mógłby nas zawieźć nad jezioro. Michał zastanowił się chwilę i powiedział, że z tatę można łatwo przekonać. Tatę Michała faktycznie łatwo dało się uprosić, żeby zabrał nas na biwak. Mama poprosiła jednak, żeby jechał z nami także Marek młodszy brat Michała. Przystaliśmy na to chętnie zwłaszcza, że dostaliśmy od taty Michała namiot większy niż ten, który mieliśmy i super długie wędki.

Na miejsce dojechaliśmy już pod wieczór, rozbiliśmy namiot i rozpaliliśmy ognisko, żeby upiec kiełbasę na kolację. Obok nas był już inny namiot w którym biwakowały cztery dziewczyny. Poznaliśmy je, były bardzo miłe. Wieczorem postanowiliśmy razem pójść do pobliskiej dyskoteki. Bawiliśmy się świetnie, a ponieważ wróciliśmy późno więc kolejny dzień zaczęliśmy dopiero około dwunastej. Było bardzo ładnie, postanowiliśmy więc wykąpać się nad jeziorem. Piotrek nadmuchał ponton i pływaliśmy po jeziorze. Wieczorem jednak niebo zasnuło się chmurami i zaczęło bardzo padać. Ledwo zdążyliśmy schować się w namiocie. Pomogliśmy też naszym sąsiadkom bo ich tropik trochę przeciekał i trzeba go było załatać. Gdy trochę się rozpogodziło znów rozpaliliśmy ognisko, żeby się ogrzać i zrobić coś do jedzenia. Michałowi udało się nawet złapać kilka ryb, które upiekliśmy razem z dziewczynami. Po wspólnej kolacji i pożegnaliśmy się i poszli spać. Nazajutrz rano miał przyjechać tata Michała i zabrać nas z powrotem do miasta.

Rano wstaliśmy i zaczęliśmy od składania namiotu, dobrze jednak, że się nie spieszyliśmy bo tata Michała napisał, że może przyjechać po nas dopiero popołudniu. Mieliśmy wiec znów cały dzień na łowienie ryb, pływanie pontonem i odpoczynek na plaży. To był tylko weekend ale tę wycieczkę wspominam najmilej z całych wakacji.