Pewnego dnia pojechałem z kolegami na obóz nad morze. Mieszkaliśmy w pensjonacie Tuż nad brzegiem.

Pierwszy dzień zapowiadał się zwyczajnie. Rano się rozpakowaliśmy, później poszliśmy na plażę. Gdy bawiłem się z Wojtkiem dojrzałem na morzu coś dziwnego

- Ty Wojtek tam coś jest! - krzyknąłem wskazując palcem kierunek.

- Rzeczywiście - odpowiedział kolega.

Postanowiliśmy powiedzieć o tym ratownikowi:

- Proszę pana tam coś dryfuje! - powiedzieliśmy chórem.

- Zajmę się tym - odrzekł.

Po chwili wypłynęła w tamte miejsce motorówka. Okazało się, że zobaczyliśmy tratwę, z ludżmi, którym udało się uciec z utopionego statku. Gdy wywieziono ich na brzeg podziękowali nam i opowiedzieli całą historię:

- Wczoraj podczas sztormu uderzyliśmy o skałę w pobliżu wyspy - zaczął jeden - zaczęliśmy uciekać. Ci którzy umieli pływać -w tym także my dopłynęli na ląd. Nie wszyscy mieli jednak takie szczęście i prawdopodobnie utopili się. Ratownicy już ich szukają. My jednak przespaliśmy się. Dzisiaj wyznaczyli nas czterech byśmy spróbowali zawołać pomoc. Nie mieliśmy wioseł, więc płynęliśmy z wiatrem. Zrobiliśmy się głodni.

- Na szczęście my was zobaczyliśmy - dokończyłem.

- Dokładnie. Jeszcze ras bardzo dziękujemy – odrzekli.

- Ale przygoda! - zwrócił się do mnie Wojtek - dzięki nam z dobrym zakończeniem.

Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

Gdy wróciliśmy do pensjonatu i włączyliśmy telewizję trwały akurat wiadomości. Mówili:

- Dzisiaj dwaj chłopcy zauważyli na morzu rozbitków. Byli to ludzie z zaginionego statku -Pantery, który zatopił się podczas nocnej burzy. 23 osobom udało się uratować dopływając na wyspę. WOPR przewiózł ich na brzeg. 6 ciał topiącej się załogi znaleziono. Poszukują dalej dwóch pozostałych. Marek Rak wiadomości.

Uśmiechnęliśmy się porozumiewawczo. W końcu to nasza zasługa.

Kolejne dni upłynęły spokojnie, jednak i tak nigdy tego nie zapomnę!