Mijał pierwszy miesiąc wakacji, w którym niewiele się działo i szczerze mówiąc troszkę się nudziłem. Nadszedł wreszcie dzień wyjazdu na wczasy nad morze . Wyruszyliśmy wcześnie rano i początkowo jazda mi się podobała, ale po pewnym czasie byłem już znużony długą i monotonną drogą. Za szybą samochodu powtarzały się te same widoki, a drzewa, które mijaliśmy hipnotycznie wprowadzały mnie w senny nastrój.

Było to dziwne uczucie, zacząłem widzieć  śmiesznie ubranych ludzi, mężczyźni i kobiety chodzili po rynku w różnych sukienkach i wyglądali w tych strojach naprawdę dostojnie. Pomyślałem sobie, że są to tradycyjne kimona wykonane z delikatnego jedwabiu. Na początku nie rozumiałem co się stało, ale miejsce, w którym się znalazłem  świadczyło, że przeniosłem  się w czasie i była to XV wieczna Japonia. Ucieszyłem się, ponieważ fascynowała mnie kultura dalekiego wschodu ,a zwłaszcza kraju „kwitnącej wiśni”.

Nie wiem skąd ,ale miałem przy sobie sakiewkę , a w niej pieniądze - jeny, za które mogłem kupić na targu ubranie, bo moje wyglądało niestosownie w tym otoczeniu. W nowym stroju czułem się trochę jak pajac, ale większym zdziwieniem było dla mnie umiejętność porozumiewania się ich językiem.

Na rynku spotkałem chłopca, mniej więcej w moim wieku, z którym się zaprzyjaźniłem. Zaprosił mnie do swojego domu, pokazał mi jak mieszka. Wszystko wydawało mi się ciekawe i egzotyczne. Gdy weszliśmy do pokoju jego taty widok zaparł mi dech w piersiach. To była prawdziwa zbrojownia, na stojakach leżały pięknie ozdobione miecze, włócznie i inna broń przekazywana z pokolenia na pokolenie. Imponująco wyglądała też Kirys- tradycyjna zbroja samurajska.

Mój kolega Katuno Sata opowiadał mi o swojej rodzinie. Jego tata był samurajem ,dużo ćwiczył i pełnił służbę na dworze cesarskim. Mama zajmowała się domem, opiekowała się nim i jego młodszym bratem.

Nagle usłyszałem  jakieś głosy i do pokoju wszedł groźnie wyglądający mężczyzna. Troszkę się wystraszyłem, ale Katuna  uspokoił mnie i powiedział, że to jego ojciec. Pan Jaimoto zabrał nas ze sobą do sali ćwiczeń, gdzie doskonalono rzemiosło wojenne. Tata Katuny pokazał mi kilka zasłon i form ataku, było to fascynujące doświadczenie. Miałem okazję trzymać w ręce prawdziwy miecz samurajski. Następnego dnia bardzo chcieliśmy nadal bawić się , ale był problem ,gdyż nie mieliśmy  dostępu do pokoju wodza. Wtedy Katuno Sata powiedział:

- Chwyćmy się za ręce. W ten sposób podwoimy moc naszych umysłów, co pozwoli  nam przenieść wymarzone szable ze zbrojowni do naszej kwatery.

Moje zdziwienie było ogromne ,gdy przed nami pojawiły się  dwa lśniące miecze. Pomyślałem sobie, że jest okazja sprawdzić ich legendarną ostrość. Ustawiliśmy z kumplem na stołku arbuza, wziąłem do ręki broń ,uniosłem ją do góry robiąc duży zamach i w tym momencie usłyszałem głos:

- Synku nie przeciągaj się, wstawaj bo dojechaliśmy na miejsce. Otworzyłem oczy i ujrzałem uśmiechniętą twarz mamy.

W jednej sekundzie zniknął z mojej wyobraźni ten cały, magiczny świat samurai. Żałowałem troszkę, że tak szybko dotarliśmy do celu, gdyż we śnie przeżyłem niesamowitą przygodę. Opowiedziałem rodzicom wszystko ze szczegółami, a oni słuchali mnie z ciekawością. Zdarzenie to skłoniło mnie by w świecie rzeczywistym dowiedzieć się jeszcze więcej o kulturze i historii Japonii.