Temat szlachetności w życiu człowieka to wątek, który znajdujemy w różnych utworach literackich. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, iż szlachetność to wartość zaliczana do najważniejszych w światopoglądzie wielu bohaterów literatury - porównywana może być co najwyżej z honorem człowieka i wiarą w Boga. Szlachetnością charakteryzowali się prawie wszyscy wielcy herosi od starożytności, poprzez średniowiecze, aż do epoki dziewiętnastowiecznych powstańców walczących o wyzwolenie własnego narodu. Z drugiej jednak strony trzeba zauważyć, że od czasu opowieści o Winkelriedzie zmieniło się trochę spojrzenie społeczeństwa na hierarchię poszczególnych wartości. Coraz częściej zaczęły pojawiać się nowe cele, marzenia związane na ogół z dążeniem do stabilizacji ekonomicznej, zabezpieczenia bytu najbliższych, uzyskania odpowiedniego miejsca na drabinie społecznej. Szlachetność zaczęto nawet porównywać z naiwnością, tak pogardzaną w kapitalistycznym świecie nieufności i konkurencji.
W takim właśnie klimacie społecznym industrialnego świata główni bohaterowie utworów Stefana Żeromskiego "Doktor Piotr" oraz "Ludzie bezdomni" próbują wybrać odpowiedni system wartości, odpowiedni sposób na życie. Muszą znaleźć odpowiedź na trudne pytanie: czy dać pierwszeństwo osobistym pragnieniom, czy raczej wypełnić przede wszystkim obowiązki wynikające z moralności i zasad etycznych.
Jednak aby dobrze zrozumieć wagę tego problemu należy zastanowić się nad znaczeniem terminu "szlachetność". Ogólnie można scharakteryzować pojęcie szlachetności jako sposób działania, oparty na sprawiedliwości, prawości, wielkoduszności, przestrzeganiu ustalonych zasad moralnych. Dopiero po przeanalizowaniu tej definicji, dopiero po próbie zrozumienia wagi pojęcia "szlachetność" w życiu bohaterów autora "Przedwiośnia", możemy zrozumieć, co musiałby czuć jakiś realny odpowiednik Tomasza Judyma, który musiałby zdecydować, czy wybiera swoje osobiste szczęście, a więc związek z Joasią, czy też wybierze realizację "szlachetnych celów", wielkich zamierzeń, związanych z osiąganiem idealistycznych pragnień.
Ten wybór był o tyle trudniejszy, iż Judym doskonale zdawał sobie sprawę z sytuacji, w jakiej znajduje się najniższa klasa społeczna, bo przecież sam z niej pochodził. Doskonale pamiętał o krzywdach doznanych ze strony swojej ciotki, która co prawda finansowała jego edukację, ale nieustannie poniżała go i wypominała jego "niskie urodzenie". Po ukończeniu nauki mógłby bez żadnego problemu zająć dobre miejsce w hierarchii społecznej jako mieszczanin, szanowany lekarz, ale jednak cały czas pamiętał o biednych i opuszczonych, interesował się ich losem. Według Judyma to, że mógł ukończyć medycynę nie należąc do warstwy uprzywilejowanej, to dar od losu, za który trzeba "zapłacić" bezinteresowną opieką nad ubogimi robotnikami, ludźmi z marginesu.
W osiągnięciu tych celów staje na przeszkodzie postać Joanny, którą młody doktor obdarza uczuciem. Judym nie umie jednak rozwiązać tego problemu, nie potrafi znaleźć miejsca w swoim życiu na jednoczesne przeżywanie miłości i pomoc bliźnim, wynikającą z jego przekonań. Dobitną ilustracją rozterek bohatera jest obraz sosny, która jest stoi nad skarpą rozdarta i osamotniona. Judym uważa, iż nie ma prawa nakładać na Joannę ciężarów związanych z realizacją swoich ideałów. Jest zdania, że młoda kobieta nie podoła niedogodnościom życia "outsidera" ze względu na swoją delikatność i kruchość. Najlepiej Judymowe dylematy charakteryzuje cytat z powieści: "Nie mogę mieć ani ojca, ani matki, ani jednej rzeczy, którą bym przycisnął do serca z miłością, dopóki z oblicza ziemi nie znikną te podłe zmory. Muszę wyrzec się szczęścia, muszę być. Sam jeden, żeby obok mnie nikt nie był, nikt mnie nie trzymał."
Jednakże niepodobna nie zauważyć, że problem wyboru Judyma jest przez niego sztucznie wyostrzony. Bycie z Joasią wcale nie musiało wykluczać pomocy ubogim, realizacja jego idealistycznych celów nie musi wiązać się z samotnością. Poza tym Judym zakłada błędnie prawdziwość kilku twierdzeń, jak choćby tego, iż samotna walka z niesprawiedliwym systemem społecznym da wspaniałe efekty, a związek z ukochaną kobietą nie dość, że ograniczy jego możliwości, to przyniesie im obojgu w życiu prywatnym uczucie zawodu i zgorzknienia. Kreśląc swoje plany, Judym nie był w stanie zrozumieć, jak konsekwencje ewentualnego rozstania z Joasią wpłyną na życie dziewczyny. Pomoc, którą proponowała młodemu doktorowi, a którą ten odrzucił, miała swe źródła nie tylko w uczuciu miłości, jakim darzyła Judyma, ale i w chęci współdziałania z nim w osiąganiu szlachetnych celów.
Czy doktor wykazał się szlachetnością względem Joasi? Z chłodnego spojrzenia na sprawę wynika, że niezupełnie. Swoje zasady i sposoby ich realizowania traktował jako aksjomat niepodlegający krytyce. Bezkompromisowe podejście do problemu pomocy ubogim zamiast pomagać szkodziło tej idei i zniechęcało potencjalnych ochotników do jej realizacji. Swoisty infantylizm i bezkrytyczność w myśleniu dały w efekcie podwójne cierpienie: Joasi, która nie mogła realizować swojej miłości, oraz Judyma, któremu na pewno doskwierało poczucie samotności. Idealista w lekarskim kitlu nie potrafił przewidywać i szukać takich rozwiązań, które pozwalają działać bardziej racjonalnie.
Należy teraz postawić dość mocne pytanie: czy poświęcenie osobistego szczęścia i radości, na rzecz realizowania wzniosłych, ale nazbyt ogólnych celów było w ogóle konieczne? Czy Tomasz Judym nie mógł walczyć z biedą i nędza mając u swego boku Joasię? Każdy czytelnik "Ludzi bezdomnych" musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie.
Główny bohater opowiadania "Doktor Piotr" przeżywa podobne rozterki. Ojciec bohatera - Dominik wszelkimi środkami chce pomóc swemu dziecku w osiągnięciu naukowego, a przez to zawodowego sukcesu. Aby syn mógł bez kłopotów studiować na uniwersytecie, posuwa się nawet do oszukiwania robotników i okradania ich z części należnego wynagrodzenia. Tymczasem działania kochającego rodzica nie spotykają się ze zrozumieniem Piotra. Uważa on, iż Dominik winien jest wynagrodzić jak najszybciej szkody wyrządzone robotnikom. Nie znając rzeczywistych przyczyn postępowania swego ojca Piotr wyrusza w świat, aby jak najszybciej zdobyć pieniądze i wynagrodzić pracownikom ich straty.
Z jednej strony nie można nie odmówić młodemu idealiście uczciwości w działaniu i stałości w wyznawaniu pewnych podstawowych wartości życiowych, ale z drugiej niepodobna zauważyć, że decyzje o opuszczeniu Dominika podjął w wybuchu gniewu i złości, a więc nieracjonalnie. Piotr nie jest w stanie wyobrazić sobie bowiem, jak jego decyzja może wpłynąć na zdrowie i życie jego ojca. Nie bierze pod uwagę motywacji, jaką kierował się kochający go Dominik. Nawet nie potrafi wysłuchać starego człowieka i pojąć jego postępowania. Nazywając swego ojca złodziejem bardzo go rani i faktycznie niszczy jego dalsze życie. O niesamowitej miłości do swego syna Piotra może świadczyć choćby fragment opowiadania opisujący czytanie przez Dominika starych listów od Piotra czy też dotykanie laską śladów ukochanego syna, zostawionych przez niego na śniegu. Na końcu należy, tak jak w przypadku Judyma, zadać pytanie: czy takie postępowanie Piotra było konieczne? Czy zranienie starego, kochającego ojca i zafundowanie mu morza cierpień było czymś niezbędnym? Czy broniąc jednej wartości moralnej nie podeptał innej, może ważniejszej?
Najlepszym podsumowaniem przedstawionych tutaj rozważań jest przytoczenie słów, które Stefan Żeromski włożył w usta jednego ze swoich bohaterów, a które mógłby wypowiedzieć na swoje usprawiedliwienie zarówno Judym, jak i Doktor Piotr: "człowiek jest to rzecz święta, której nikomu krzywdzić nie wolno". Każde działanie krzywdzące istotę ludzką, choćby najbardziej wzniosłe i szlachetne, jest złe, jeśli przy okazji jego realizowania cierpi zwyczajny, prosty człowiek. Podobnie myślał zapewne A. Behdi, gdy pisał: "Ludzie, którzy kochają, potrafią zadać najboleśniejsze ciosy. Potrafią uśmiercać nie pozbawiając życia."
Jednakże nie wolno zapominać i o ewangelicznej zasadzie, o słowach Chrystusa: "cokolwiek coście uczynili jednemu z tych najmniejszych, mnieście uczynili", które każą bardzo roztropnie realizować wielkie, odległe cele pomocy bliźnim, bowiem pomagając jednym potrafimy krzywdzić drugich. Porzucenie kochającej kobiety czy też pozostawienie samemu sobie schorowanego ojca nie może być potraktowane jako "koszt" osiągania najpiękniejszych choćby celów. Zatem można stwierdzić, iż szlachetności zawsze powinien towarzyszyć rozsądek.