Każdy człowiek ma wpisaną do swojej natury potrzebę odrobiny ryzyka. Ale tylko niektórzy z nas słuchają czasem tego głosu i ci, którzy tak robią, grają w pokera, na giełdach, uprawiają wspinaczkę górską i inne rzeczy, podczas których wzrasta poziom adrenaliny. Jednak przeciętna osoba boi się podejmować ryzyko z obawy przed utratą tego, co do tej pory zdobyła. Boi się zawierzyć obcej osobie, która może chcieć ją oszukać czy wykorzystać. Wszak nigdy nie wiemy, z kim mamy do czynienia. Wiadomo przecież, że niektórzy ludzie umieją być dwulicowi - będą oszukiwać i kłamać i jednocześnie uśmiechać się do nas. Wszystko to, aby samemu uzyskać jak najwięcej - w sensie materialnym. Nie wszyscy ludzie potrafią się bronić przed takimi osobami. Nie każdy ma też odwagę odpowiednio określić takie osoby. A wypadałoby. Tych pierwszych nazwałabym hipokrytami, a tych drugich naiwnymi bądź, jak kto woli łatwowiernymi. Człowiek hipokryta zazwyczaj wykazuje zerowe współczucie dla swojej ofiary, jest samolubny i dwulicowy. Człowiek naiwny odznacza się dobrodusznością i łatwowiernością. Nikt z nas nie chciałby być tym drugim prawda? Niestety nikt tego nie wie. Nie wiedzieli tego także bohaterowie literaccy, których za chwilkę wam przedstawię. Poznamy i przyjrzymy się z bliska obu tym typom. Najpierw sięgniemy po pisarza, który już w swoich czasach krytykował ludzkie wady i niegodne postawy. Sięgniemy po Moliera.
Jego prawdziwe imię i nazwisko brzmiało Jan Baptiste Paquelin. Jego dzieło, które pragnę tutaj przytoczyć jako przykład to komedia pod tytułem "Świętoszek". Po premierze tego utworu nazwano Moliera czartem obleczonym w ciało i przebranym za człowieka. Dlaczego? Ponieważ Molier w swojej komedii zaatakował hipokryzję, fałszywą pobożność i bezgraniczną naiwność. Akcja utworu toczy się w stolicy Francji - Paryżu. Bohaterem jest rodzina mieszczańska, o całkiem niezłym statusie materialnym, dosyć bogata, której spokój zostaje zakłócony przez tytułowego Świętoszka, czyli Tartuffe'a. Wkrada się w łaski pana domu - Orgona - udając człowieka niezwykle religijnego. Konstułuje misternie całą mistyfikację - przyłącza się do żebraków przed świątynią, w kościele pada na klęczki przed krzyżem. W ten sposób wkrada się w łaski Orgona, który rychło zaprasza go do swojego domu. Po pewnym czasie Orogon całkowicie uzależnia się od Świętoszka. Każe wyprowadzić się swojemu pierworodnemu synowi z domu, bezgranicznie ufa Tatruff'owi, aż do tego stopnia, że odpiera wszelkie zarzuty pod jego adresem. Po upływie krótkiego czasu Świętoszek-oszust otrzymuje rękę córki pana domu z obietnicą rychłego małżeństwa. W prezencie otrzymuje też pudełeczko wraz z drogą biżuterią oraz ważnymi dokumentami. Kiedy jednak Taruffe zaczyna kokietować żonę Orogona - Elmirę miarka się przebiera. Zostaje on zdemaskowany, a Orogon wreszcie ma okazję przejrzeć na oczy. Fałszywy Świętoszek zostaje aresztowany.
W swojej komedii Molier poddał surowej ocenie nie tylko hipokrytów, ale też i ludzi łatwowiernych. Ośmieszył dwulicowość i zaściankowy dewocja. Stąd wymowa molierowskiego "Świętoszka" ma wymiar uniwersalny i ponadczasowy. Ukazany tutaj został doskonale schemat działania zwykłego oszusta, który pod pozorem wyrozumiałości i współczucia wykorzystuje dobro i łaskę mu okazaną.
W czasach, w których żyjemy można mnożyć i mnożyć przykłady takich dwulicowych zachowań. Jednym z nich jest wydarzenie, jakie zaszło przed paru laty w Texasie w Stanach Zjednoczonych. Mężczyzna przekonywał ludzi, że jest człowiekiem przysłanym przez Boga, dzięki czemu zdobył wśród swoich wyznawców oddanie i posłuszeństwo. Wszyscy zamieszkali na wielkim ranczo. Wyznawcy jego religii płacili horrendalne sumy za spotkania z "wybranym". Zmuszono ich także do zerwania kontaktu z rodzinami oraz ze znajomymi i przyjaciółmi. Gdy wykryto nielegalny proceder mężczyzna zmusił swoich "wiernych" do popełnienia zbiorowego samobójstwa. Jego udało się schwytać. Skazano go na dożywotnie więzienie. Z przypadków bliższych nam pod względem geograficznym mogę przytoczyć chociażby niedawny protest mieszkańców wsi Laski, mający na celu nie doprowadzić do budowy w ich wsi domu Monar czyli ośrodka pomocy dla narkomanów i chorych na AIDS. Pomimo, że deklarowali się jako ludzie wierzący sprzeniewierzyli się przykazaniu miłości pozostawionemu przez Chrystusa: "miłuj bliźniego, jak siebie samego". Jeszcze innym przypadkiem było zdarzanie w wakacji sprzed kilku lat. Biuro podróży o nazwie "Centrum Turystyki Dziecięcej" było organizatorem kolonii dla dzieci w Grecji. Gdy dzieciaki dotarły na miejsce okazało się, że kolonia to pomyłka - nie było zarezerwowanego hotelu, nikt nie został poinformowany o ich przyjeździe. Właściciel biura wraz z pieniędzmi rodziców zniknął. Takim ludziom powinno być wstyd za to, że z premedytacją i zimną krwią oszukują inne osoby.
Jednak jak uczy literatura nie tylko w świecie ludzi zdarzają się takie przypadki. Wśród takich bajek Krasickiego jak: "Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły", "Miłe złego początki, lecz koniec żałosny" - odnajdujemy podobne sytuacje jak ta wyżej opisana, ale rozgrywające się tym razem w świecie zwierząt. Morał tych bajek jest tak prawdziwy, że wiele z nich stało się przysłowiami. Przytoczone tutaj dwa tytuły to tylko kropla w morzu twórczości polskiego bajkopisarza wśród których każda posiada lapidarną i trafnie wyrażoną pointę. Naczelnym zadaniem bajki było bowiem (i nadal jest) nauczenie na prostych przykładach prostych życiowych mądrości, moralności oraz odróżniania dobra od zła. Jeśli pod tym kątem spojrzymy na cały zbiór "Bajek" Ignacego Krasickiego to z pewnością uznamy o za wybitne osiągnięcie poety. Bajki z kart jego książki przedstawiają różne typy ludzkich charakterów często jednak ukrytych pod postaciami zwierząt. Dla tego typu bajki charakterystyczne jest skonwencjonalizowanie postaci, co jest równoznaczne z przypisaniem konkretnemu zwierzęciu konkretnej cechy charakteru. Na przykład bajka "Niedźwiedź i liszka" posłużyła Krasickiemu do uwypuklenia ludzkiej hipokryzji:
"Gniewał się wilk na liszkę, że niedźwiedzia chwali.
Rzekła liszka: "Mnie idzie o ochronę skóry:
Niezgrabną ma wymowę, lecz ostre pazury."
Podany wyżej przykład to świetne przedstawienie hipokryzji. Liszka schlebia niedźwiedziowi ponieważ w razie kłopotów liczy na jego "ostre pazury". W innej bajce pod tytułem "Dewotka" poeta ubolewa nad dwulicowością i fałszywym rozumieniem religii. Krasicki potępił tutaj osoby, które rozmijają się w czynach i w tym co mówią:
"Dewotce służebnica w czymś przewiniła
Właśnie natenczas, kiedy pacierze kończyła.
Obróciwszy się przeto z gniewem do dziewczyny,
Mówiąc właśnie te słowa: "... i odpuść nam winy,
Jako i my odpuszczamy" - biła bez litości."
Tytułowa dewotka bohaterka, którą jest Dewotka uchodzi za wierzącą katoliczkę ale nie przeszkadza jej to podczas odmawiania pacierza bić służącej. Taka fałszywą religijność nazywamy bigoterią.
Krasicki krytykuje także postawę odznaczającą się nadmierną pewnością siebie. Bowiem okazuje się, że zawsze znajdzie się ktoś kto nas może brzydko mówiąc "wykiwać". O tym właśnie jest bajka "Czapla, ryby i rak". To historia czapli, która była tak wielką egoistką, że chciała mieć dla siebie wszystkie ryby w stawie. Aby je zjeść wmówiła im, że rybacy będą osuszać staw. Zaoferowała więc swą pozorną pomoc przy przeprowadzce do drugiego stawu. Niestety łatwowierne ryby uwierzyły czapli i zostały przez nią zjedzone. Następnie podobny fortel chciała czapla zastosować do raka. Ten jednak nie dał się zwieść tak łatwo i sprytnie odwdzięczył się jej za propozycję:
"jeden z nich widząc, iż go czapla niesie w krzaki,
Postrzegł zdradę, o zemstę zaraz się pokusił,
tak dobrze za kark ujął, iż czaple udusił".
Inna bajka pod tytułem "Bywa często zwiedzionym, kto lubi być chwalonym" to doskonała ilustracja dla kolejnej - "Kruk i lis". Mowa w niej o kurku, łasym na pochlebstwa, który to siedział na drzewie trzymając w dziobie kawałek sera oraz o sprytnym lisie, który ser ten chciał zjeść. Wiedział, że kruk lubi być chwalony, dlatego też zastosował pochlebstwa:
"Miły bracie,
Nie mogę się nacieszyć, kiedy patrzę na cię!
Cóż to za oczy!
Ich blask aż mroczy!
Czyż można dostać
Takową postać?
A pióra jakie!
Szklniące, jednakie.
A jeśli nie jestem w błędzie,
Pewnie i głos śliczny będzie."
I to przepełniło szalę! Kruk był tak dumny z siebie i ze swojego wyglądu, że:
"...kruk w kantaty; skoro pysk rozdziawił,
Ser wypadł, lis go porwał i kruka zostawił."
Z ewidętnym przejawem hipokryzji spotykamy się także w "Lalce" Bolesława Prusa. Uczucie Wokulskiego, jakiem obdarzył arystokratkę Izabelę Łęcką, jest niestety nieodwzajemnione. Jego miłość jest skrępowana konwenansami i uprzedzeniami. Bohater świadomy powyższego próbuje walczyć z uczuciem, nie chce popaść w konflikt z własnym sumieniem, zmienić się. Odczuwa zazdrość, wątpliwości i upokorzenia, a te wszystkie uczucia dostarcza mu Izabela. Naprawdę ją kochał ale niestety kiedy w końcu przejrzał na oczy zobaczył całą prawdę o tej zimnej i egoistycznej lalce. Wcześniej były momenty, w których zdawało się już, że ocenia ją obiektywnie ale niestety siła uczucia była silniejsza od zdrowego rozsądku. Chciał aby wyszła za mąż za niego ale nie z powodu jej pozycji społeczną ale pchany prawdziwym uczuciem. Nie umizgiwał się, nie chciał jej "kupić" prezentami. Jego największym marzeniem było tylko aby i ona pokochała go równie mocno jak on ją. Z kolei ona była zimna, przyzwyczajona do pozycji jaką zajmowała w swojej sferze więc małżeństwo z kupcem byłoby dla niej upokorzeniem. Jedynymi jej umiejętnościami były rozmówki i ploteczki na salonach, dobre maniery i umiejętność flirtowania z mężczyznami. Niestety zabrakło jej najważniejszego - serca. Nie ceniła ludzi za to kim byli ale za to ile pieniędzy mieli w portfelu. Obdarzyła przelotnym uczuciem Rossiego i Molinarima, którzy nie przedstawiali sobą żadnych wartości. Utrzymywała także dosyć bliskie stosunki ze Starskim. Bawiła ją adoracja ze strony mężczyzn. Na ślub z Wokulskim zdecydowała się dopiero gdy okazało się, że jej rodzinie grozi bankructwo. Myślała, że będzie mogła oszukiwać i na boku prowadzić drugie życie. Mino tego Wokulski kochał ją wbrew wołającego o pomstę do nieba zdrowemu rozsądkowi. Jego uczucie było idealne - ogromne i szczere, a Izabela zniszczyła go upokarzając i wyśmiewając się z jego pochodzenia. Mimo, że Wokulski nie myślał w ten sposób jestem pewna, że związek z Izabelą byłby dla niego bardziej tragiczny w skutkach niż ich zerwanie. W ich osobach spotkały się dwie przeciwstawne postawy życiowe - hipokryty i naiwnego. Smutne jest tylko to, że ten dwulicowy osobnik, zawsze krzywdzi i rani naiwnego.
Podobną sytuację w zachowaniu obliczonym na zwrócenie uwagi publiczności. Fałszywa dobroczynność jest niestety zjawiskiem bardzo powszechnym, nie tylko w literaturze ale i życiu. Literackie przykłady takiego fałszywego postępowania to chociażby nowelka Elizy Orzeszkowej pod tytułem "Dobra pani". Główna bohaterka - Pani Ewelina - jest spadkobierczynią sporego majątku i samotną wdową. Jest kobietą zimną, pozbawioną jakichkolwiek uczuć, egoistką. Dla urozmaicenia sobie czasu i zapewnienia rozrywki zapisuje się do Towarzystwa Dam Dobroczynnych co w konsekwencji doprowadza do tego, że "adoptuje" dziewczynkę - Helenkę. Dziewczynka jest sierotą, a jej obecność w domu zaspokaja egoistyczną potrzebę czynienia dobrych uczynków. Zachwycił ją wygląd dziewczynki dlatego zapragnęła ją mieć u siebie w domu. Traktowała jak lalkę - kupowała śliczne ubranka ale gdy Helenka urosła i zaczęła sprawiać kłopoty Dobra Pani pozbyła się jej odsyłając ją do garderoby. Mówiła małej, że jej widok razi jej zmysły estetyczne. Nie miała pojęcia jak wielką przykrość wyrządza dziewczynce. Okazało się, że dziecko było jej kolejnym kaprysem - zachcianką bogatej damy przyzwyczajonej, że zawsze dostaje to co chce. Kiedy zabawki się już jej znudziły to wszystkie bez wyjątku lądowały w garderobie.
Dobra Pani chciała uchodzić za łaskawą filantropkę ale swoim zachowaniem tylko wyrządzała krzywdę ludziom. Traktowała ludzi jak zabawki, a gdy się nimi nacieszyła odrzucała je do kąta jak stare lalki. Paradoksalnie to im przypisuje winę za "wystygnięcie" sowich uczuć.
Eliza Orzeszkowa w tej nowelce ukazała z całą bezwzględnością okrucieństwo fałszywej filantropii. Człowiek, który spełnia dobre uczynki z nudów i na pokaz nigdy nie włoży serca w sprawę, którą musi się zająć. Dzieje się tak dlatego, że arystokraci (bo to głównie oni zajmowali się filantropia) są ludźmi zapatrzonymi w siebie, egoistami nieczułymi na ludzką krzywdę. Biorą na przykład biedne dzieci z ulicy na wychowanie, a kiedy im się znudzą to wyrzucają je z powrotem na ulicę, powodując głębokie urazy w ich psychice. Takie zachowanie jest doskonałą ilustracją przysłowia "łaska pańska na pstrym koniu jeździ".
"Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział." To s1.owa głównej bohaterki "Moralności Pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Tytułowa bohaterka - Pani Dulska - to przedstawicielka mieszczaństwa, kobieta obłudna i dwulicowa. To ona rządzi całym domem, podejmuje wszelkie decyzje i decyduje o tym jak mają żyć inni. To co najbardziej rzuca się w oczy kiedy oceniamy tą postać to jej hipokryzja. Ta kobieta bowiem miała dwie twarze - jedną dla świata, drugą dla najbliższych. Kiedy przybiera pierwszą maskę widzimy ją jaki dobrze wychowaną i pobożną kobietę. Ona troszczy się o swoją rodzinę, dom, pilnuje niedzielnej mszy, żyje według zasad moralnych. Słowem - kobieta ideał. Oddana matka i żona, dobra sąsiadka. Jednak gdy maskę zdejmuje widzimy prawdziwą Anielę Dulską - jest ona tyranką i terroryzuje życie najbliższych jej osób. Jej rodzina poddawana jest milionom zakazów i nakazów, skazani są na łaskę lub niełaskę tej demonicznej kobiety. Rządziła bowiem domem niepodzielnie. W prywatnym życiu jej maksymą było przytoczone przeze mnie na samem początku zdanie - "Na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział." Według Dulskiej każda sprawa powinna być załatwiona w swoich własnych ścianach, a każdy konflikt powinien być załagodzony "łapówką". Nawet jeśli w domu nie układa się pomyślnie przed całym światem należy udawać szczęśliwą rodzinę. Całe swoje życie kierowała się tą zasadą. W trakcie opowiadania Zapolska przedstawia wiele sytuacji, w których podkreśla dwulicowość kobiety. Przykładem jest wyrzucenie z domu mieszkanki, która usiłowała popełnić samobójstwo czym spowodował przyjazd karetki pod kamienice. Dulska nie chciała skandalu i wyrzuciła kobietę. Jednak w tym samym czasie brała pieniądze za czynsz od prostytutki, która była po prostu dyskretna więc nie wzbudzała niczyjego zainteresowania. Smutne jest to, że bohaterka zawsze stara się znaleźć dla siebie jakieś usprawiedliwienie. Biorąc pieniądze mówiła, że nie ma z tego żadnych korzyści bo płaci podatki oraz reperuje uszkodzenia w kamienicy. Zepsuta i dwulicowa, była zakłamanym tyranem. Lecz nie tylko ona jedna.
Przykładem jawnej hipokryzji naszych czasów są politycy. Na wiecach przedwyborczych składają piękne obietnice, poparte tak zwaną "kiełbasą wyborczą". Kreują się na dobrych i uczciwych obywateli. Kiedy jednak przychodzi do rządzenia okazuje się, że ważniejsze są dla niech osobiste interesy i układy, znajomości. Dodatkowo jeszcze często okazuje się, że biorą milionowe łapówki co jest już całkowitym zaprzeczeniem jakiejkolwiek moralności.
Innym przykładem amoralności i fałszerstwa są dzisiejsze reklamy. Otaczają nas z każdej strony - na ulicach, w gazetach. Słyszymy je także w radio. Producenci reklamowanych produktów tak konstruują reklamy aby wpłynąć na naszą podświadomość i zmusić nas do kupienia tego co nam oferują. Przecież każdy z nas przynajmniej raz w życiu rozczarował się kupując reklamowany produkt. Jednak myślę, że reklamując jakiś produkt producenci nie powinni kierować się fałszerstwem. Wiadomo bowiem nie od dzisiaj, że reklamy kłamią i prześcigają się sposobach na wpłynięcie na kupującego.
Podsumowując stwierdzam, że żyjemy w czasach "świętoszków". Ale świętoszków fałszywych. Ludzie nie mówią prawdy, kłamią bez mrugnięcia okiem, nie mają wyrzutów sumienia. Świetnie i bez skrupułów potrafią wykorzystać łatwowierność innych ludzi. Niestety człowiek jest wiąż narażony na ataki ze strony takich świętoszków. Jak świat światem hipokryci zawsze byli i będą. Negatywne cechy charakteru posiada każdy z nas i niestety nie da się ich do końca pozbyć. Nie możemy jednak pozwolić aby to one przezwyciężyły to co jest w nas dobrego. Jednak zawsze warto uważać. Ostrożności nigdy za wiele.