Najsłynniejszą parą kochanków Średniowiecza są niewątpliwie Tristan i Izolda, bohaterowie średniowiecznego romansu miłosnego. Często nazywa się ich "kochankami wszechczasów".
Miłość, która w sposób magiczny połączyła tych dwoje na zawsze, nie dała im jednak prawdziwego szczęścia lecz przyniosła ze sobą niezmierne cierpienie, rozgoryczenie i ból. Izolda przeznaczona na żonę królowi Markowi, miała zostać przywieziona przez Tristana do swojego przyszłego męża. W wyniku pomyłki miłosny napój przeznaczony dla Izoldy i króla, zostaje wypity przez Izoldę i Tristana. Młodzi zostają połączeni uczuciem wiecznej miłości. Miłości trudnej i nieakceptowanej przez otoczenie, miłości skazanej na ucieczkę i nieustającą tajemnicę. Nam, czytelnikom towarzyszą różne uczucia. Z jednej strony głównym bohaterom towarzyszy nasza sympatia i podziwiamy ich odwagę, i determinację, ale z drugiej strony jest nam trudno zaakceptować ten rodzaj męczącej miłości.
Podziwiam Tristana, jego odwagę, jego rezygnację z ideału wspaniałego rycerza, bo przecież oszukuje swego pana, króla Marka a to nie przystoi idealnemu rycerzowi. Podziwiam go za to, że miłość jest dla niego ważniejsza niż posłuszeństwo królowi. Postawa Izoldy również budzi mój zachwyt. Szczególnie podoba mi się odwaga i spryt Izoldy. Najbardziej widoczne stały się te cechy w scenie z rozpalonym żelazem, kiedy to Izolda staje przed sądem. Sytuacja, w której znalazła się Królowa wymagała od niej ogromnego trudu i sprytu jednocześnie.
Miłość młodych kochanków połączyła ich aż po grób, z którego wyrósł widoczny owoc ich miłości - dwa drzewa, splecione ze sobą gałęziami. Wyraźny znak, że ich miłość przetrwała nawet śmierć.
Współczesne historie miłosne znane są nam przede wszystkim z filmów, często telenowel telewizyjnych. Na szczęście główni bohaterowie zwykle nie tracą swego życia w tragiczny sposób i ich miłosne historie maja szczęśliwe zakończenie. Widzów przyciągają takie filmy dlatego, że sami są spragnieni wielkiej, pięknej miłości. Sama jestem wielką romantyczką i często oddaję się marzeniom o wielkiej i spełnionej miłości.
Otaczająca mnie rzeczywistość jest jednak inna, więc przestaję marzyć, "schodzę na ziemię" i już twardo po niej stąpam, bo wiem, że szczęśliwa miłość obecna jest tylko w filmach. Takiej miłości jak miłość Tristana i Izoldy też nikomu nie życzę, bo przyniosła im tak naprawdę krótkotrwałe szczęście, a znacznie więcej smutku i bólu. A miłość powinna każdemu człowiekowi dawać jak najwięcej szczęścia.