Ernest Hemingway w swoim opowiadaniu zatytułowanym "Stary człowiek i morze" pokazał jak wiele człowiek może znieść i jak wiele słabości pokonać, dążąc do upragnionego celu. Losy starego rybaka Santiago doskonale ilustrują tezę, że "Człowiek nie jest stworzony do klęski" i że może przetrzymać bardzo wiele. Santiago wprawdzie w wymiarze fizycznym ponosi klęskę i wychodzi z "walki" zniszczony , ale jednak niepokonany. O wiele ważniejsze jest przecież to moralne zwycięstwo, które odniósł walcząc z żywiołem, z rekinami ale przede wszystkim ze swoimi słabościami.

Santiago był już starym, schorowanym rybakiem. Coraz trudniej było mu wyruszać na dalekie połowy, mimo to nie rezygnował i wciąż liczył na to, że uda się mu jeszcze złowić wspaniałą rybę, której wszyscy będą mu zazdrościć. Nie przestał wierzyć w swoje zdolności i siłę. Wybrał się więc samotnie na morze. W czasie tej wyprawy dowiódł jak silnym jest człowiekiem. Udowodnił, że jego najbliższy przyjaciel, mały chłopiec Manolin, który jako jedyny wierzył w możliwości starego rybaka, miał rację przekonując go, że "Jest wielu dobrych rybaków i kilku wspaniałych. Ale nie ma takiego jak ty".

Santiago udało się złowić wspaniałą rybę-ogromnego marlina. Kosztowało go to bardzo wiele trudu i wysiłku. Kiedy szczęśliwy wracał na wyspę, jego zdobycz zaatakowały rekiny. Stary robak stoczył z nimi morderczą walkę broniąc złowionej z takim poświęceniem ryby. Nie poddał się i walczył do końca, chociaż wydawało się, że w tej nierównej walce jest bez szans. Kiedy dotarł do brzegu, był wykończony, miał poranione ręce był wyczerpany fizycznie, a z marlina został tylko szkielet. Odniósł jednak moralne zwycięstwo, przezwyciężył własne słabości, nie poddał się, nie skapitulował, udowodnił, że: "Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać". Dlatego Santiago wyruszy na kolejną wyprawę.