Rozdział 13

Jak zaplanowano, tak zrobiono. Kryjąc się w ciemnościach nocy, Sudańczycy pędzili wielbłądy, by pokonywały jak największe odległości. Za Asuanem zwolnili tempo. Uzupełnili zapasy wody i napoili wielbłądy. Brakowało żywności, zwierzęta wyraźnie słabły. Saba, którego przestano karmić, znikał gdzieś wśród piasków w poszukiwaniu pożywienia. Pies wyglądał teraz groźnie. Boki mu się zapadły, a wzrok nabrał dzikiego wyrazu. Dla dzieci nadal był łagodny i bawił się z nimi, ale na widok Beduinów i Sudańczyków agresywnie warczał. Gdy minęli Asuan, porywacze nabrali otuchy. Zaczynały się tereny, gdzie rząd angielski nie miał tak dużych wpływów i możliwości. Staś gorączkowo myślał, jak zdobyć broń. Na razie udało mu się ukryć siedem ładunków do sztucera. Tymczasem za Wadi-Halfa skończyła im się żywność. Staś wykorzystał sytuację i w rozmowie z Idrysem dał mu do zrozumienia, że powinien nauczyć się strzelać, by móc zabić jakieś zwierzę lub obronić się przed niespodziewanymi napastnikami. Po namyśle Sudańczyk zgodził się i rozpoczęły się lekcje posługiwania się bronią. W pewnym momencie nadarzyła się okazja, żeby zabić Idrysa. Staś jednak nie potrafił strzelić człowiekowi w plecy. Nagle dał się słyszeć okrzyk kilkunastu jeźdźców. Była to grupa Arabów, którzy radośnie poinformowali o zwycięstwie Mahdiego nad angielskim generałem Gordonem i zdobyciu Chartumu. Staś poczuł, że serce zamiera mu w piersi…