Jan Kochanowski, najwybitniejszy polski twórca doby odrodzenia, do czasów Ignacego Krasickiego praktycznie nieprześcigniony jako poeta, przyszedł na świat w Sycynie na sandomierszczyźnie około roku 1530, gdyż prawdopodobne są daty zarówno o rok wcześniejsze jak i późniejsze. Niewiele wiemy o samym jego życiu poza kilkoma zachowanymi listami, niewieloma wpisami w księgach skarbowych, oraz informacjach włączonymi w twórczości. Przy czym co do dokumentów historycznych należy mieć świadomość, że w okolicy Kochanowskiego mieszkało kilku obywateli o tym samym co on imieniu i nazwisku.. Jego rodzina należała do średniej szlachty. Ojciec Piotr sprawował urząd komornika granicznego w radomskiem oraz był sędzią ziemskim w Sandomierzu. Anna z Białaczowskich została zapamiętana zaś przez współczesnych, wspomina o niej Łukasz Górnicki w swoim "Dworzaninie polskim" jako osoba bardzo aktywna w życiu, uparta i stateczna. Należy tez wspomnieć o rodzeństwie Jana, które również zapisało się pochlebnie w literaturze polskiej: Michał Kochanowski tłumaczył między innymi Plutarcha, a przed śmiercią napisał "Rotuły" przeznaczone do swoich potomków jako porady i wyznaczniki moralnego życia. Z kolei Andrzej Kochanowski tłumaczył "Eneidę" Wergiliusza. Co do przyszłego poety, już jako czternastoletni młodzieniec rozpoczął studia na Akademii Krakowskiej. W księgach uniwersyteckich znajduje się jego wpis z roku 1544. Nie można jednak dzisiaj dokładnie określić dokładnej daty jego pobytu w stolicy, możliwe że opuścił ja po trzech latach, kiedy w Krakowie panowała zaraza, bądź po pięciu wraz z wieloma innymi studentami, buntującymi się przeciwko przestarzałym już wtedy sposobami nauczania. Wtedy, jak sądzą niektórzy badacze jego biografii, mógł popierać przez krótki czas nauki we Wrocławiu, bądź nawet Lipsku. Na początku lat pięćdziesiątych, dzięki protekcji księcia w Królewcu Albrechta przebywał w tym mieście i kontynuował swoje studia na tamtejszym uniwersytecie. Ówczesny Królewiec, lenno rzeczpospolitej, gdzie panowali spokrewnieni z polskimi królami Hohenzollernowie, stanowiło bardzo ważny ośrodek kultury i nauki w ówczesnej Europie. Kolejnym państwem na etapie edukacji Jana Kochanowskiego były Włochy gdzie udał się w roku 1552. Studia padewskie choć nie przyniosły mu stopni akademickich zapewniły jednak świetna znajomość greki, łaciny, starożytnej i nowoczesnej poetyki i retoryki, oraz wprowadziły go w kulturę europejską. Stał się wówczas specjalista od mitologii i filozofii antycznej, co zaprocentowało w jego późniejszej twórczości. W Padwie, przez pięć lat pobierał nauki u najwybitniejszych uczonych humanistów okresu renesansu w Europie. Kolejne lata znów spędził w Królewcu, z którego to czasu zachowała się jego korespondencja z księciem Albrechtem. Można uznać ich stosunki za prawie przyjacielskie. To właśnie ten władca finansował jego kolejne lata w Padwie, które przyszły poeta ukoronował tytułem doktora nauk filozoficznych. Wracając z Włoch do rzeczpospolitej odwiedził Kochanowski Paryż, gdzie najprawdopodobniej widział, jeżeli nie dłużej kontaktował się z Ronsardem, ówczesnym wybitnym poeta, czołowym twórca paryskiej Plejady, głoszącym powrót do języków ojczystych w utworach literackich. Nie było to wtedy tak oczywiste jak dzisiaj i stanowiło duże novum, gdyż nawet tak wspaniały humanista jak Erazm z Rotterdamu wolał używać w swoich traktatach łaciny.

Po powrocie z wojaży młody człowiek stanął przed dylematem, jakie życie wybrać. Posiadał niewielki odziedziczony po ojcu majątek, w którym znajdował się słynny Czarnolas, lecz nie zapewniłby mu on właściwego utrzymania. Wybrał wiec przynajmniej na pierwsze lata życia karierę dworską. W ten sposób trafił na dwory ówczesnych magnatów, jak Firlejowie, Radziwiłłowie, a prawdopodobnie i Tęczyńscy. Jego najważniejszymi protektorami pozostali jednak na długo poznani na początku lat sześćdziesiątych Piotr Myszkowski i Filip Padniewski. Pierwszym pismem Kochanowskiego jaki ukazał się drukiem był poemat o treści biblijnej "Zuzanna" z włączonym do niej hymnem "Czego chcesz od nas Panie". Dedykował ten tomik żonie Mikołaja Radziwiłła, zwanego "czarnym", który był znanym wówczas w rzeczpospolitej protektorem kalwinizmu. Taka dedykacja świadczy tez o związkach młodego Kochanowskiego z protestantami, mimo że poeta do końca życia był gorliwym katolikiem, w przeciwieństwie do Mikołaja Reja, który wybrał protestantyzm. Kolejne poematy jak "Zgoda" i "Satyr albo dziki mąż" należy rozpatrywać w kontekście ówczesnych wydarzeń politycznych w Polsce. Pierwszy z nich miał związek z sejmem w Piotrkowie, drugi zaś łączył się z Myszkowskim i jego mowami dotyczącymi wyboru króla. Wtedy tez Kochanowski zaczął coraz częściej przebywać na dworze króla Zygmunta Augusta. Od roku 1563 nosił tez najprawdopodobniej honorowy tytuł królewskiego sekretarza. W połowie lat sześćdziesiątych Kochanowski ogłasza tez drobne utwory proza mówiące o astrologii i wiedzy tajemnej. Powstaje też wtedy jego ważny utwór "Pamiątka ... Janowi Babtyście hrabi na Tęczynie", który zmarł w duńskim wiezieniu w czasie wyprawy w jaka się udał do Szwecji, po narzeczona, która była królewną Cecylią. Wtedy też Kochanowski zostaje proboszczem poznańskim, a niedługo później osiada w Zwoleniu jako proboszcz tamtejszej parafii. Ważny jest powstały wówczas poemat wzorowany na starożytnych wzorach heroikomicznych "Szachy". Co do godności kościelnych były one jednak głównie tytularne i stanowiły nagrody za osiągnięcia w dziedzinie literackiej. Kochanowskiemu zapewniały duże względnie pieniądze i umożliwiały liczne podróże, oraz finansowanie życia dworskiego, gdzie z dworzanami odwiedzał, Litwę i jej miasta i Koronę. W tych latach powstały jego wspaniałe fraszki o tematyce dworskiej i kolejne pieśni. Jednak już po czterdziestce poeta coraz częściej i dłużej mieszkał i odpoczywał w Czarnolesie. W roku 1569 uczestniczył najprawdopodobniej poeta w uroczystości podpisania aktu unii lubelskiej, zaś później w ponowionej i przypomnianej uroczystości hołdu pruskiego, który tym razem Zygmuntowi Augustowi składał Książe Albrecht. Ten właśnie hołd z roku 1569, a nie z 1525 przyjmowany przez Zygmunta starego, opisał poeta w "Proporcu albo Hołdzie Pruskim". Zaraz po tych wydarzeniach Kochanowski na stałe osiedlił się w Czarnolesie. Zaczął pracować, nie rezygnując jednak całkowicie z podróży i zachowując kontakt z dworem, tłumaczenie "Psałterza dawidowego", która to parafraza jest jego największym ilościowo i najważniejszym poetycko, osiągnął w nim bowiem nieporównywalne, chyba jedynie z pieśniami i trenami, mistrzostwo języka, który w dużej części sam stworzył dla tej okazji. W roku 1572 zakończyła się ważna dla rzeczpospolitej epoka panowania królów dziedzicznych i odbyła elekcja Henryka Walezego. Przeciwko temu wyborowi i późniejszej ucieczce elekta Kochanowski napisał słynny wiersz łaciński, który należy tłumaczyć wieloznacznie jako "Skrzeczącemu kogutowi / Francuzowi/ Kastratowi". W połowie lat siedemdziesiątych Kochanowski zrzekł się wszelkich dóbr i godności kościelnych, by móc pojąć za żonę Dorotę Podlodowską, której ojciec notabene był jedną z głównych postaci we wspomnianym "Dworzaninie Polskim". W tym tez roku wziął udział w kolejnym sejmie elekcyjnym, gdzie starał się przeforsować kandydaturę księcia Maksymiliana Habsburga, albo syna cara Iwana Groźnego. W końcu jednak, nawet po chwilach walki dwóch elektów, królem został Stefan Batory, któremu jako gwaranta korony i strażnika przed ucieczka, przyznano za żonę Annę Jagiellonkę, ostatnią bezpośrednio związana z tym wspaniałym rodem, od której jak plotka głosi Walezjusz głównie uciekał do Francji. Batory szybko okazał się mądrym i rozważnym królem, wzmacniający i broniącym państwo, a Kochanowski jednym z najbardziej oddanych mu ludzi. To czasy jego przyjaźni z drga najważniejszą osobą w państwie, Janem Zamoyskim. Na jego właśnie ślub (podwójny bo za maż wychodziła i jego siostra) poeta ukończył pisaną wcześniej tragedie antyczną "Odprawa posłów greckich". W latach panowania Batorego poeta znów powrócił do poezji łacińskiej, gdyż król nie władał językiem polskim i za mistrzostwo twórcze i w tym języku władca ustanowił go Wojskim sandomierskim. Rok 1580 przynosi publikację "Trenów", ostatniego wielkiego dzieła poety, napisanego jako rozliczenie całego życia, czego motywem prawdopodobnie, bo nie ostatecznie, była śmierć jego córeczki Urszulki. Od tego czasu poeta starał się jak najlepiej wydać swoja dotychczasowa rozproszona częściowo twórczość. W środku gorącego lata 1584 roku poeta udał się do Lublina z prośbami do króla Stefana Batorego. W drodze najprawdopodobniej zabił go udar mózgu. Jego zgon odbił się szerokim echem w całej rzeczpospolitej, a Sebastian Klonowic napisał na jego cześć "Żale nagrobne na ślachetnie urodzonego i znacznie uczonego męża, nieboszczyka Pana Jana Kochanowskiego...". Wiele w twórczości Kochanowskiego jest utworów dotyczących śmierci. Jednym z mniej znanych jest warta przypomnienia fraszka nosząca tytuł "o tymże", mówiąca o kruchości i znikomości ludzkiego życia, cały czas zagrożonego przez cierpienie i choroby. W niej pojawiają się słowa, przywołujące średniowieczny danse macabre, gdzie i król i biedak łączenie przez śmierć w jedno koło tańczyli ostatni taniec życia: "Śmierć nie zna złota ni drogiej purpury, mknie po jednemu jako z kojca kury". Warto zaznaczyć że renesansie śmierć rzadko była antropomorfizowana, tak ukazywało ją raczej średniowiecze, a później barok. Kochanowski w sposób bardziej abstrakcyjny w bezpośredni sposób mówił o niej we fraszce "Do snu". W sposób spokojny i godny poeta mówi o tej straszliwej sile. Porównuje ja jednak nie do złych rzeczy ale do snu:

"Śnie, który uczysz umierać człowieka

I okazujesz smak przyszłego wieka,

Uśpi na chwilę to śmiertelne ciało,

A dusza sobie niech pobuja mało!".

Mówi o tym, że śmierć jest bramą do świata niebiańskiego, w którym panuje szczęśliwość. Sen jest jakby przygotowaniem do tego stanu, a śmierć tym się różni od niego że z jej snu już się człowiek aż do Sadu Ostatecznego nie obudzi. Kochanowski przy tym, co warto zaznaczyć, kreśli zaświaty wedle arystotelesowskiej wykładni sfer niebiańskich, których miało być pięćdziesiąt cztery, a poruszane i utrzymywane były przez wzajemna miłość., to właśnie z tego ruchu rodziła się niebiańska muzyka o której mowa w tej fraszce:

"Wolno jej w niebie gwiazdom sie dziwować

I spornym biegom z bliska przypatrować,

A jako koła w społecznym mijaniu

Czynią dźwięk barzo wdzięczny ku słuchaniu

Niech sie nacieszy nieboga do woli,

A ciało, które odpoczynek woli,

Niechaj tym czasem tesknice nie czuje,

A co to nie żyć, w czas się przypatruje".