Odwieczne pytanie o prawa rządzące światem i człowiekiem spędza niejednemu pisarzowi sen z oczu. Niegdyś prawdy o bycie i osobie poszukiwali filozofowie, dzisiaj już niemal każdy poszukuje własnego sensu życia. Od momentu narodzin człowiek wprowadzany zostaje w świat wartości najpierw własnej rodziny, rówieśników, szkoły i całej ludzkości, aż do momentu, gdy dojrzewa, dorasta i sam próbuje odkryć własną tożsamość, sam kształtuje swój indywidualny światopogląd. Niestety nie wszyscy obierają za cel i podstawę istnienia te powszechnie uznawane wartości jak np. przyjaźń, uczciwość, miłość. Dla niektórych życie w zgodzie z samym sobą to życie przepełnione wszechogarniającą miłością. Uczucie to stało się inspiracją dla wielu twórców, bo towarzyszy ono ludzkości od początków i będzie trwać aż do skończenia świata.
Kiedy zaczynamy myśleć o miłości, za każdym razem zadajemy sobie pytania: Czym ona jest? Co wniesie do naszego życia, a czego nas pozbawi? Co zrobić, by nasze uczucie było spełnione i dawało nam szczęście? Mówi się, że "miłość niejedno ma imię", gdyż jej siła i rodzaj kształtują się w zależności od obiektu, którego obdarzamy uczuciem. Miłość to jeden z głównych wymiarów ludzkiego istnienia, wyznacznik człowieczeństwa, który nas uszlachetnia. Dlatego problem miłości obecny jest w literaturze i sztuce wszystkich epok, niezależnie od panującej mody.
W epoce staropolskiej, która wydaje się być tak odległą, tematyka miłosna zajmuje znaczące miejsce. Potrzeba obdarzenia drugiego człowieka tym cudownym uczuciem wspaniale i oryginalnie wyraża się w utworach barokowych. Jan Andrzej Morsztyn, przedstawiciel polskiego marinizmu, w charakterystyczny i sobie właściwy sposób za pomocą kunsztownej poetyckiej formy próbował wyrazić potrzebę miłości w ludzkim współistnieniu. Doskonałego polityka i dworzanina, obdarzonego nieprzeciętnym talentem pisarskim, inspirowała twórczość włoskiego poety Giambattisty Mariniego.
Cechy poezji marynistycznej wyraźnie widoczne są w wierszu pt. "Cuda miłości". Utwór rozpoczyna się od znanego w okresie baroku zestawienia życia i śmierci. Oto podmiot liryczny pyta:
"Jak żyję, serca już nie mając?
Nie żyjąc, jak ogień w sobie czuję?"
Miłość ukazana zostaje jako śmierć za życia, która przynosi destrukcyjne cierpienia. Zakochany nadawca poetyckiego komunikatu jest bezradny, osaczony przez potrzeby serca, a jednak woli żyć czując "ogień" i nie gasić go łzami. Nagromadzenie pytań retorycznych w trzech początkowych strofach sonetu wskazuje na rozpacz i niepewność osoby mówiącej w wierszu, stan ten oddaje także rozpaczliwe i ekspresywne zawołanie otwierające rozważania: "Przebóg!" Miłość ukazuje nam się jako uczucie skomplikowane, które prowadzi do wewnętrznego rozdarcia człowieka. Złożoność tej paradoksalnej siły przekłada się na formalne ukształtowanie wiersza, który staje się głośnym wołaniem, poszukiwaniem odpowiedzi, ratunku. Oryginalny koncept przedstawienia miłości jako z jednej strony ognia, a z drugiej płaczu, który owego ognia nie potrafi zagasić, rządzi całą konstrukcją wiersza. Wszystko to co wiąże się z ogniem, czyli siłą miłości i jej pozytywnym ciepłem, nie może być ugaszone przez cierpienia i łzy jakie niesie ta sama miłość.
"Czemu wysuszyć ogniem nie próbuję
Płaczu? Czemu tak z ogniem postępuję,
Że go nie gaszę, w płaczu opływając."
Zestawienie kontrastowych żywiołów: wody (łez) i ognia świetnie obrazuje wewnętrzną walką jaką toczy zakochany człowiek. Jaka musi być potęga targających ludzką duszą namiętności, skoro autor dokonał tak wymownego zestawienia dwóch odwiecznie ścierających się sfer. Zadane na początku pytania, jako wyraz rozpaczy i zwątpienia, doczekują ostatecznego spuentowania:
"Cuda te czyni miłość, jej to czyny,
Który kto by chciał rozumem się bronić,
Tym prędzej w sidła z rozumem swym wskoczy."
W tej dobitnej puencie zawiera się rada. Otóż nie warto próbować pojąć miłości rozumem, zbędne są więc wszelkie pytania, próby poszukiwania odpowiedzi, ponieważ można zagubić się w tych racjonalnych staraniach odszukania prawdy o miłości i jej sensie. Należy więc kochać i o nic nie pytać. Kochanek, ujawniający się w wierszu (liryka bezpośrednia), wie co jest źródłem jego zguby. Piękne dziewczęce oczy doprowadziły go do tego obłąkańczego stanu, z którego nie sposób się wyzwolić. O dziwo, sam zakochany upaja się miłością, która przecież wydaje się być niespełnioną. Tytułowe cuda miłości to czary, którym poddany jest kochający człowiek. Nawet największa ludzka broń - rozum, nie jest w stanie uwolnić człowieka z tego oczarowania.
Morsztyna, jako mężczyznę i poetę, bardzo interesowały kobiety, którym wiele miejsca poświęcił na kartach swej twórczości, uwieczniając tym samym ich zalety, wady, a także zachowania. W swych utworach ów przedstawiciel poezji dworskiej nie omieszkał zjadliwie skrytykować przedstawicielek płci pięknej. Owa kąśliwość wyraźnie uwidoczniona jest w wierszu pt. "Niestatek". Jak sam tytuł wskazuje, głównym tematem utworu będzie niestałość uczuciowa, którą podmiot liryczny przypisuje właśnie kobietom. Autor znowu daje popis kunsztu poetyckiego. W szesnastowersowym wierszu pojawia się dziesięć anafor, które rozpoczynają paralelicznie skonstruowane frazy wiersza. Osoba mówiąca w utworze wylicza wszystko, co będzie miało miejsce wcześniej niż…
"Prędzej kto wiatr w wór zmknie…
Prędzej morze burzliwe groźbą uspokoi…
Prędzej płacząc nad Etną łzami ją zalej…"
No właśnie, po 15 wersach wyliczania następuje zaskakująca i krótka puenta: prędzej dojdzie do tych wszystkich niemożliwych sytuacji, "niźli będzie stateczna która białogłowa". Podmiot liryczny zakłada więc, że stałość uczuciowa kobiety graniczy z cudem, praktycznie nie ma możliwości zaistnienia.
Czym dalej zagłębiamy się w poezję Morsztyna, tym bardziej widzimy jego niesamowity kunszt twórczy. Coraz to nowe ujęcia artystyczne i coraz to świeższe spojrzenie na temat miłości. W sonecie "Do trupa" zaskakuje nas oryginalny koncept, który przejawia się w zestawieniu trupa z kochankiem. Relacje miedzy śmiercią i miłością już wcześniej zostały zaakcentowane w "Cudach miłości", tutaj jednak ta niespotykana analogia sięga zenitu. Monolog zakochanego to lista zestawiająca warunki położenia jego i trupa, do którego się porównuje: obaj nie żyją, jeden zabity "strzałą miłości", a drugi "strzałą śmierci", jeden jest pozbawiony rumieńca, a drugi krwi, jeden nie ma wolności, drugi ma związane ręce itd. Po anaforycznym wyliczeniu różnic i podobieństw miedzy autentycznie martwym człowiekiem, a zakochanym mężczyzną znowu dochodzi do zadziwiającej puenty:
"Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili,
ja się nie mogę, stawszy się żywiołem
Wiecznym mych ogniów, rozsypać popiołem."
Zakochany okazuje się być w gorszej sytuacji niż umarły, ponieważ on musi nadal trwać w śmierci (miłości), która go pogrąża i przeszywa. Nieszczęśliwy kochanek cierpi ogromne męki za życia, czuje się jak w piekle, ogarnia go tęsknota za obiektem pożądania i pokochania, nie ma w sobie spokoju. Ta hiperbola miłosnych cierpień prowadzi do paradoksalnego wniosku: lepiej umrzeć niż nieszczęśliwie się zakochać.
Te i inne wspaniałe krótkie liryczne formy zapewniły Morsztynowi sławę, jako mistrzowi słowa i nietypowych konceptów. Nieliczni potrafili w tak piękny sposób pisać o miłości, która jest tajemnicą, nieodgadnioną wartością. "Barokowy cudotwórca" nie tylko wnikliwie potrafił obserwować pewne mechanizmy rządzące zakochanymi, ale także świetnie ubierał swoje spostrzeżenia w wyszukane formy i środki artystyczne. Wydawałoby się, że dworskie utwory Morsztyna traktują miłość bardziej jako flirt, lekkie uczucie i zabawę. Nic bardziej mylnego. Unikając patetyzmu, a stosując oryginalny sposób zestawiania pewnych treści, poeta ukazał uczucie z jego zmysłowymi i duchowymi przejawami w postaci oczarowania, obłędu, cierpienia itd. Treści znane i ponadczasowe przybrały niespotykany kształt barokowej gry ze słowem, zostały uwiecznione w sposób zaskakujący i nowy, bo tak jak miłość potrzebuje odkrywania, tak sposób jej opisu cały czas musi być udoskonalany.