"Bez litosnego relatywizmu, właściwego naszym czasom. Tak, jak chciał grecki mistrz. Bez litości." - Hanna Baltyn

Tymi słowami podsumowała sztukę Sofoklesa - "Król Edyp", w reżyserii Loco Adamika, Hanna Baltyn z Życia Warszawy. Kim był jej autor i dlaczego od starożytności wzbudza ona tak wielkie zainteresowanie wśród publiczności? Sofokles był jednym z trzech największych tragików greckich. W swoim słynnym "Królu Edypie" nawiązał do greckiej mitologii i uczynił z mitu o Edypie dramat, który do dnia dzisiejszego inspiruje twórców i reżyserów. Utwór ten to opowieść o ludzkim dramacie człowieka, który za wszelką cenę walczył z przeznaczeniem, które i tak go "dopadło". Sztukę tę wyreżyserował Loco Adamik i recenzję tego właśnie przedstawienia zamierzam napisać.

Do udziału w sztuce Adamik zaprosił wielu wybitnych aktorów nie tylko teatralnych, ale i także filmowych. W rolę tytułowego Króla Edypa wcielił się znakomity Jan Frycz. Swoją rolę zagrał bardzo dobrze ukazując cały ogrom rozpaczy człowieka, który najpierw z determinacją docierał do prawdy, by stopniowo odkrywać bolesną prawdę o swoim położeniu. W rolę Jokasty - matki i jednocześnie żony Edypa - wcieliła się Teresa Budzisz Krzyżanowska. Rola Kreona została powierzona Jerzemu Treli, aktora, który już wcześniej grał w produkcjach historycznych (grał w filmowej adaptacji "Quo Vadis" Henryka Sienkiewicza). Sługę Lajosa zagrał Jan Nowak, a rola posłańca korynckiego przypadła Edwardowi Linde Lubaszence.

Loco Adamik wyreżyserował "Króla Edypa" na zlecenie "teatru Telewizji". Skromna scenografia i stroje nie odwracały uwagi widza od przesłania dzieła - najważniejsze było opowiedzenie historii, z której przebłyskiwała wielka siła moralna.

Sztuka starożytnego dramaturga to historia dramatu tytułowego Edypa, króla Teb, któremu przepowiedziano, że zabije własnego ojca i poślubi matkę. I chociaż Edyp za wszelką cenę stara się uniknąć przeznaczenia, okazuje się, że nie może przed nim uciec.

Sztuka w reżyserii Loco Adamika nie odbiega daleko od swojego książkowego pierwowzoru. Jest to bowiem opowieść o bezlitosnym przeznaczeniu, przed którym nie ma ucieczki. Nie pomogą żadne fortele i ucieczki.

Przedstawienie w "Teatrze Telewizji" bardzo mi się podobało. Zostało wiernie zrealizowane na podstawie książki, gra aktorów była przekonywująca, a całość świetnie zgrana i dopasowana. Podobnie tak w pierwowzorze tak i we współczesnej adaptacji została zachowana zasada trzech jedności. Fabuła była jednowątkowa, wydarzenia działy się w jednym miejscu, a całość nie wychodziła poza 24 godzinne rany.

W trakcie rozwoju wydarzeń szczególną uwagę widza przyciągają dwa momenty, które mają funkcję katharsis czyli oczyszczenia. Mam na myśli dialog Edypa z Terezjaszem i samobójstwo popełnione przez Jokastę. Oba te wydarzenia zostały przedstawione z pełnym realizmem szczegółu przez co jeszcze wymowniej wpływają na widza.

Loco Adamik nie zapomniał także o symbolach pojawiających się w sztuce - król jest na przykład przepasany czerwona szarfą. O kolorze czerwonym wiemy, że jest symbolem władzy, ale jednocześnie symbolem krwi. To też symbol klątwy ciążącej nad rodem Edypa. Po nim, szarfę przejmuje następny władca Teb (bohater następnej tragedii - "Antygona") Kreon.

To co od razu rzuca się w oczy, a co może się nie podobać większości widzów to surowe dekoracje, drastycznie ograniczone do minimum. Stroje, w które ubrani są aktorzy też nie są "odpowiednie" do granych przez nie postaci - są szare i smutne. Jak już jednak wspomniałam wcześniej skromna scenografia i stroje zostały zastosowane po to aby nie odwracały uwagi widza od przesłania dzieła - najważniejsze było opowiedzenie historii, z której przebłyskiwała wielka siła moralna. Moim zdaniem opłaciło się. Oglądając spektakl skupiłam się na przesłaniu dzieła, a nie na dekoracjach.

Muzykę do sztuki Loco Adamika skomponował Jerzy Satanowski. Spisał się naprawdę dobrze. Stopniowe natężenie muzyki było równoległe do gradacji emocji jakie sztuka wzbudzała w widzach.

Podsumowując spektakl w reżyserii Adamika stwierdzam, że był naprawdę dobry. Dzięki oszczędnej scenografii reżyser uwypuklił główny problem sztuki, którym była tragedia człowieka, który nie mógł wygrać z przeznaczeniem. Aktorzy grający w spektaklu wykazali się pełnym profesjonalizmem. Jak dla mnie "Król Edyp" zasługuje na najwyższą notę i taką też mu wystawiam.