Kultura Grecji antycznej wypracowała sobie właściwy pogląd na życie ludzkie, na wszystko, co człowieka w życiu spotyka. Grecy wierzyli, że życiem każdego człowieka rządzi fatum, przepowiednia, zapisany dawno w gwiazdach los. Człowiek żyjąc podejmuje pewne decyzje, dokonuje wyborów, jednak tak naprawdę cała ścieżka jego życia jest już przesądzona. Człowiek dąży zmiany losu, lecz nieświadomie wpada w jego tryby. Człowiek robi wszystko, by nie dopuścić do realizacji straszliwych wyroków, los zaś jedynie śmieje się z jego nieporadnych poczynań. Tak dzieje się z życiem każdego człowieka. A pięknym i niezwykle sugestywnym tego zobrazowaniem jest los jednego z ludzi, zwykłego człowieka, który podjął trud walki z losem, walkę, której wynik z góry był przewidziany. W tym właśnie przejawia się cały tragizm postaci Edypa. W jego upartym dążeniu do zmiany przepowiedzianego mu losu, dążeniu, które zaprowadziło go wprost do jego realizacji. Człowiek jest zbyt słaby, by mierzyć się z losem, z wolą bogów, jednak ciągle na nowo podejmuje tę walkę. Te dwie sprzeczne idee- konieczność walki, próba odwrócenia losu i oczywista przegrana w walce z siłą przeznaczenia spotykają się w postaci króla Edypa- winowajcy, zabójcy ojca i winnego kazirodczego związku z matką, a jednocześnie niezwykłej ofiary wyroków losu, która cały czas, każdym swoim czynem chciała odwrócić nieuniknioną tragedię. Edyp rozpoznaje swój dopełniony los wiele lat po tym, jak postanowił mu przeciwdziałać, w momencie, kiedy pewny był, że jego wyroki dawno już zostały zażegnane. Edyp jest wówczas kochanym przez poddanych władcą Teb- mądrym i sprawiedliwym królem, kochającym mężem dla Jokasty i ojcem dla Eteoklesa, Polinejkesa, Antygony i Jokasty. Nie ma pojęcia, że Jokasta jest wdową po jego ojcu, którego niegdyś, również nieświadomie zabił i jego własną matką. Nie wie, że sam jest przyczyną straszliwych klęsk, jakie zaczynają spadać na jego królestwo. Pojawiają się kolejne zarazy dziesiątkujące ludność Teb. Kapłan tebański wysyła Edypa do wyroczni, aby dowiedział się, jakie są przyczyny gniewu bogów. Edyp bardzo chce pomóc swoim poddanym chętnie więc wyrusza w podróż. Wyrocznia wyjawia Edypowi, że klątwy są karą za niepomszczoną śmierć Lajosa, poprzedniego króla Teb. Edyp nie wie oczywiście, że sam jest jego zabójcą, przyrzeka więc Tebańczykom: "Z Wami ja wspólnie siły złączonymi spłacę dług Bogu i dług naszej ziemi" (...)"I tak złoczyńcy klnę, aby on w życiu czy ma wspólników, czyli sam w ukryciu nędzy pogardy doświadczył i sromu". Edyp nie wie, że w tych słowach przeklął samego siebie. Wkrótce jednak odkrywa straszliwą prawdę. Dociera do niego, że uciekając z Koryntu, myśląc, że tam właśnie żyją jego rodzice, z którymi łączyła go straszliwa przepowiednia, trafił wprost na ścieżkę wytyczoną mu przez fatum. Podróżny, którego w walce zabił wiele lat temu na drodze był jego rodzonym ojcem, zaś kobieta, której rękę i miłość otrzymał po pokonaniu nękającego Teby Sfinksa to jego własna matka. Wszelkie jego zabiegi okazały się bezowocne, wszystko co uczynił przyczyniło się jedynie do realizacji przepowiedni. Stał się igraszką w rękach losu. Okazuje się, że jest porzuconym niegdyś przez Lajosa i Jokastę dzieckiem, któremu wróżono straszliwy los- ojcobójstwo i kazirodczy związek z matką. Małżonkowie okaleczyli więc niemowlę i porzucili w lesie. Tam jednak znaleźli je pasterze z Koryntu i przekazali dziecko swojemu królowi. Edyp za młodu poznał przepowiednię, jednak sądził, że odnosi się ona do jego przybranych rodziców w Koryncie, postanawia więc opuścić dom, aby zażegnać groźbę jej spełnienia. Na drodze spotyka orszak i wdaje się w walkę, gdzie broniąc się przed atakiem zabija nieznanego sobie mężczyznę. Nie wie, że mężczyzna ten jest jego ojcem. Potem udaje się do okrytych żałobą Teb, które nęka potworny Sfinks. Edyp pokonuje potwora i w nagrodę poślubia wdowę po Lajosie- Jokastę. Edyp nie wie, że królowa jest jego matką. Żyją w tym związku wiele lat, mają czwórkę dzieci. Straszliwa prawda odkryta zostaje dopiero po latach, podczas poszukiwań dawnego mordercy Lajosa, które prowadzi sam Edyp. Uświadomiwszy swoją winę Edyp wyłupia sobie oczy krzycząc "Żebyście nigdy nie wiedziały tego, co zobaczyłyście!" i odchodzi z miasta, uznając w ten sposób swoją winę i biorąc pełną odpowiedzialność za dokonane przez siebie, choćby w pełnej nieświadomości, czyny. Jego żona i matka- Jokasta zabija się.

Edyp obciążony jest tragiczną winą, winą niezawinioną. Jego błędem jest tragiczne zrządzenie losu, zbłądzenie, w wyniku którego dokonuje najstraszliwszej ze zbrodni- zbrodni ojcobójstwa. Za taką, choćby nieświadomie dokonaną zbrodnię Edypa zaczyna ścigać straszliwa i nieunikniona kara. Kolejnym zbłądzeniem Edypa jest jego własna, królewska pycha. Przez nią właśnie sam porywa się na odszukanie mordercy Laojsa, pierwszy rzuca na niego klątwę. Uniesiony ambicją i honorem kłóci się z mądrym Tejrezjaszem, który zna przyszłe wyroki oraz z Kreonem- bratem Jokasty. Wszystko to składa się na straszliwy finał całej historii, na okrutną prawdę, która w całej swojej okazałości dociera wreszcie do dumnego Edypa. Sofokles tak właśnie rozumie tragizm ludzkiego losu rządzonego fatum. Nawet jeśli człowiek zna jego wyroki- tak jak Edyp, i podobnie jak on przedsięweźmie wszelkie możliwe środki dla zapobieżenia jemu, los zawsze człowieka przechytrzy. Edyp opuszczając Korynt, który uznawał za swoją ojczyznę był przekonany, że nic złego już się stać nie może. Podobnie jak jego prawdziwi rodzice- Lajos i Jokasta, którzy również znając przepowiednię postanowili porzucić go w lesie. Los zaśmiał im się w twarz, bo w tym momencie otworzyli mu drogę do spełnienia strasznego fatum, klątwy wiszącej nad rodem Labdakidów.