Po dłuższym zastanowieniu nad pytaniem postawionym w temacie przyznaję, że współczesny człowiek raczej nie zdołałby zaakceptować postawy, jaką prezentuje biblijny Hiob. Ludzie wierzący w Boga z pewnością ją podziwiają - absolutne oddanie Bogu, pokora w przyjmowaniu boskich wyroków, zgoda na wszystko, co pochodzi z ręki Boga - na szczęście i na cierpienie.

Ale czy zgodzilibyśmy się na takie cierpienie, nawet gdybyśmy wiedzieli, że taka jest wola Boga? Chyba nie byłoby nam łatwo. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że ludzie współcześni wciąż czegoś pragną, walczą o coś, chcą coraz więcej osiągnąć, chcą żeby było im coraz lepiej, żyło się coraz wygodnie, w większym luksusie. Hiob o nic nie walczył. Kiedy stracił wszystko, zgodził się z tym. Kiedy zachorował, nie próbował uśmierzać bólu i leczyć ran. Hiob był bierny, a współczesny człowiek wciąż chce działać, do końca walczy o osiągnięcie swojego celu.

Poza tym człowiek współczesny, w przeciwieństwie do Hioba, robi wszystko, by wyeliminować cierpienie ze swojego życia. Kiedy boli go ząb, lub głowa, natychmiast zażywa środek przeciwbólowy, kiedy jest chory robi wszystko, by się wyleczyć, gdy się starzeje, szuka środków na odzyskanie młodości, jak najdłuższe jej zachowanie. kiedy wreszcie jest umierający szuka środków, które uśmierzą bóle i pozwolą odejść bez cierpienia. My - ludzie XXI wieku - nie godzimy się na cierpienie. Uważamy je za zbędne, niepotrzebne, pozbawione sensu. Trudno nam patrzeć na nie tak, jak Hiob. On zresztą też nie od razu zrozumiał, dlaczego Bóg doświadcza właśnie jego - człowieka pobożnego i bogobojnego. w końcu jednak zrozumiał, jaką rangę nadaje mu cierpienie, jak go ono wywyższa spośród innych ludzi. Dzięki niemu lepiej zrozumiał mechanizmy rządzące światem.

A człowiek dzisiejszy? Myślę, że byłby w stanie nawet wyprzeć się Boga, bo wielu z nas ma uczucie, że nie jest to kochający władca świata, gdy na przykład patrzymy na cierpienie dzieci, na ból naszych ukochanych bliskich. Trudno nam wtedy zrozumieć, jak można skazywać kogoś na takie cierpienie, jak można doszukiwać się w nim sensu.

Hiob był w stanie postawić sobie pytanie: "czym jestem wobec Boga? Czym jestem ja, człowiek uczyniony z prochu? Z prochu mnie uczyniłeś i w proch się obrócę. [...] Czymże jest człowiek? [...] Życie człowieka jest krótkie, a sam Bóg zaznacza jego granicę." Uważam, że niewielu z nas byłoby na to stać. Nikt przecież nie żyje myślą o śmierci i nikt tak naprawdę nie jest na nią przygotowany. Budzi w nas ona lęk, myśl o konieczności rozstania z tym, co znamy i kochamy.

Uważam, że nie ma dziś ludzi podobnych do Hioba. Mimo to trudni mu odmówić szacunku, budzi w nas podziw swoją niezłomnością i siłą wewnętrzną, która nie pozwoliła mu się załamać.