Manicheizm był swoista mieszaniną różnych wierzeń, sformułowana ostatecznie przez myśliciela perskiego Maniego około III wieku naszej ery. Żył on w latach 216 - 276, i zginał w wyniku wyroku śmierci jaki został na niego wydany. Uważał się za głosiciela nowiny równego Buddzie, Krisznie, Mojżeszowi i Jezusowi, i zakładał rozwojowy charakter kolejnych religii, które jakby wypływały kolejno z siebie - buddyzmu judaizmu, zaroastryzmu i chrześcijaństwa. Świat w jego widzeniu opierał się o dualizm dobra i zła. Zło istniało, nie było jak u świętego Augustyna tylko brakiem dobra, pozbawionym przez to realności. Nakładało się to na opozycje światła i ciemności, gdzie najwyższym światłem był Bóg. Jego królestwo ukształtowane była na drodze emanacji, czyli kolejnego wyłaniania się światów. Również i zło formowało się w ten sposób. Te dwie dziedziny toczyły według Ma niego odwieczna walkę ze sobą. Początkowo, gdy demony wtargnęły w jasność Boga, ten emanował z siebie Pierwszego, różnego od Adama, Człowieka, którym miał walczyć z nimi. Jednak został on uwięziony przez demony wraz z częścią świata. Bóg stworzył więc eona, Ducha - Człowieka, który wyzwolił ze zła Pierwszego Człowieka. Z uwięzionej zaś materii powstał świat, jaki znamy - niebo, gwiazdy. Duch miał i na to jednak wpływ, przez co świat jest zbudowany w oparciu o dobro i zło. Kolejne fragmenty z niego są uwalniane w kierunku Królestwa Niebieskiego. W odpowiedzi na ten proces Szatan stworzył człowieka, który wierząc się z materią powoduje jej rozrzedzenie i przeciwdziała się jej uwalnianiu. Wtedy zstępuje Chrystus, dający ludziom szansę na uwolnienie od Szatana. Jego cierpienie jest jednak pozorne, jest tylko figurą odkupienia.
Uczniowie Maniego dzielili się na "wybranych" przeznaczonych do zbawienia, oraz na "zwykłych słuchaczy" zgłębiających dopiero nauki.
Wierzenia manichejskie poznane zostały stosunkowo niedawno, poprzez dwudziestowieczne odkrycia archeologiczne ich pism, gdyż wcześniej znaliśmy je tylko pośrednio. Między innymi z "Wyznań" i "Państwa Bożego" świętego Augustyna, który przez dziewięć lat był członkiem tej ówczesnej sekty. Chciał on bowiem poprzez te religię zdobyć utwierdzenie w najwyższej prawdzie. Jednak dopiero słuchając kazań biskupa Ambrożego, lepiej poznając wyznaczniki chrześcijaństwa jest w stanie porzucić dualistyczny manicheizm i poddając się woli bożej zostaje chrześcijaninem i jednym z największych Ojców Kościoła.
Temat: Motyw jaskini platońskiej, jako znak systemu idei rozwinięty później przez Plotyna i Pseudo-Dionizego Areopagitę
Przysłuchując się Sokratesowi, który opowiada Glaukonowi (w VII księdze Państwa Platona) o więźniach w jaskini może zastanawiać specyficzna obrazowość jego mowy. Choć porusza się on w świecie abstraktów, stara się wyłożyć je w sposób alegoryczny. Może to być znakiem tego, że odbiorcy wydawanych pisma Platona mieli jeszcze problemy z wzniesieniem się ponad świat znaczeń dosłownych i potrzebna im była ta plastyczność. Takie myślenie - mityczne - było właściwe ludziom w czasach poprzedzających pierwszych filozofów, Talesa czy Anaksymandra. W momencie pisania przez Platona dialogu Państwo nastąpiło przejście od mitu do logosu było już ugruntowane, jednak potrzeba tworzenia fabuły w dziele ściśle filozoficznym nadal została zachowana.
Rozpoczęłam od przywołania takiego terminu, jak "myślenie mityczne" ponieważ chciałabym zaznaczyć, że nowy sposób myślenia wyzwolił w filozofach dostrzeżenie pojęć niedostępnych dla twórców mitów, rozszerzając w ten sposób poznawanie świata. Dlatego też trzeba mieć świadomość, że mówiąc o "micie jaskini Platona" rozumiemy to pojęcie inaczej niż w odniesieniu do np. historii Demeter i Kory. W myśleniu filozoficznym pojawiała się świadomość odrębności bytu i myśli, zaczęto rozróżniać wyobrażenie i przedmiot, rzecz i jej obraz, zaczęto tworzyć wielowymiarowe światy istnienia jak najszerzej pojętej rzeczywistości.
Anaksymenes, Ksenofont i inni filozofowie przyrody próbowali określić z czego powstał świat, szukali arche - podstawy bytu - Platon począł zastanawiać się nad samym sposobem jego istnienia. Stworzył wielki system, który znalazł oddźwięk tak w jego późniejszej krytyce, jak i kontynuacji. Tę właśnie inspirację filozofią autora Państwa (opartą o Plotyna i o późniejszych filozofów już doby przedśredniowiecznej) chciałabym w dalszej części przedstawić, zaczynając jednak od zdefiniowania systemu samego Platona.
Najbardziej znany uczeń Sokratesa wywodził się z wpływowych ateńskich rodów. Ze strony ojca - Aristona genezę jego rodu prowadzono nawet od Posejdona, zaś już z historyczną pewnością od rodów królewskich. Poprzez matkę spokrewniony był z Krytiaszem - rządzącym Atenami w czasach oligarchicznej anarchii, a nawet i z Solonem. Sam Platon odnosił sukcesy na olimpiadach z racji czego znamy go dzisiaj pod tym pseudonimem - "plato" oznacza bowiem osobę mającą szerokie barki, jego właściwe imię brzmiało Arystokles. Urodził się najprawdopodobniej w 427 roku p.n.e., w rok po śmierci przyjaciela rodziny Peryklesa. W wieku "efeba", a wiec około osiemnastego roku życia został słuchaczem Sokratesa i pozostał pod jego bezpośrednim intelektualnym wpływem aż do śmierci mistrza w 399 roku. Po tym wydarzeniu podróżował do Cyreny, Italii i Egiptu, by w końcu po powrocie do Aten założyć swoją słynną Akademię. Własną wizję państwa opisał w Prawach, Polityku i Państwie, zaś starając się ją urzeczywistnić wyjeżdżał do Syrakuz, by edukować kolejnych władców tego polis, z nikłym zresztą powodzeniem. Zmarł jednak w wielkim poważaniu w Atenach, w 347 roku, w święto zjawienia się Apollona na ziemi.
Państwo będące doniosłym traktatem politycznym, stanowi w warstwie filozoficznej odbicie poglądów autora na trójdzielność duszy ludzkiej (każdy ze stanów ma być reprezentantem najsilniejszej jej części w człowieku) i opiera się na systemie idei opisanym właśnie w micie o jaskini. Historia tam przedstawiona mówi również w dużym stopniu o możliwości i sposobie poznania świata, o roli filozofii w życiu ludzkim. Oto mamy przedstawionych przez Platona ludzi skutych tak, iż mogą widzieć tylko ścianę jaskini, w której siedzą uwięzieni. Na skarpie ponad nimi pali się ogień oświetlający ludzi przechadzających się przed nim z różnymi rzeczami. Powoduje to, że przedmioty te rzucają cień na ścianę przed więźniami, co stanowi jedyny ich widok. Świat zaś poza jaskinią lśni w jasnych promieniach Słońca, którego marnym promieniem jest tylko ognisko u wejścia jaskini. Na bazie tak skonstruowanej sytuacji Platon dokonał doniosłego podziału na dwa światy: inteligibilny - ten oświecony Słońcem i zmysłowy, w którym człowiek widzi jedynie cienie tego pierwszego. W świecie inteligibilnym bytują idee - będące prawdziwym obrazem rzeczywistości, jedynym, który istnieje. To bowiem co człowiek poznaje za pomocą zmysłów jest tylko: niepewnym, nietrwałym, wciąż się zmieniającym, cieniem. Ten wariabilizm rzeczy wydaje się być odpryskiem filozofii Heraklita z Efezu, głoszącego zmienność ziemskiego świata. Idee stanowią swoiste formy, które możemy starać się wysyntetyzować poprzez znajdowanie w ich odbiciach, rzeczach materialnych, części wspólnych. Tym różnią się jednak one od przedmiotów, że nigdy się nie zmieniają i zawsze pozostają sobą, istnieją w sobie i przez siebie. Stanowią syntezę obecnych w każdym należącym do danej idei "gatunku" cech, są substytuującymi pojęciami ogólnymi. Układają się w ten sposób w hierarchię (osobnych, samoistnych bytów), której najwyższym zwieńczeniem jest idea Dobra (kalos kagathia) - symbolizowana u Platona przez Słońce. Ta najwyższa forma stanowi "przyczynę wszechrzeczy w dziedzinie prawości i piękna, źródło prawdy i rozumu". Ten cytat z Państwa stanowi jednocześnie ważny przyczynek do zastanowienia się jak idee egzystują w swoich własnych odbiciach. Jak dobro jest przyczyną świata idealnego, tak i idee będące "niecielesnymi esencjami" rzeczy muszą być i w nich i jednocześnie poza gdyż jako tak określone byty nie mogą zajmować miejsca. To jedno z wielu niedopracowanych miejsc w systemie Platona, tworzonego przez niego przez całe życie i wielokrotnie przeobrażanego. Może być i tak, że po prostu idee są tylko przyczyną i celem danej rzeczy, to już jednak pogląd zbliżający się do przyczynowego rozwoju formy i materii w filozofii Arystotelesa.
Arystoteles w Etyce Eudemejskiej mówi również o utożsamianiu przez Platona idei Dobra z I Jednego, lecz w większości swoich twierdzeń mówił on o Demiurgu - który zbudował świat w oparciu o idee. Nie chciałabym już jednak rozwijać tego tematu w tym miejscu, a jedynie go zasygnalizować, by później pokazać u Plotyna inne rozumienie "stawania się" świata będące pochodną, ale i ważnym przekształceniem platońskiego systemu.
Drogą poznania skomplikowanego świata inteligibilnego kroczy właśnie człowiek, opisany w dalszej części tego mitu, który zrywa kajdany by wyjść poza ciemna jaskinię. Takiego człowieka - filozofa nie powinny interesować rzeczy ziemskie, nie podlegające wiedzy, lecz tylko spostrzeżeniu (Ajsthesis) i mniemaniu (Doksa). Powinien on użyć rozumu dla doświadcza idei, zaś rozsądku dla poznania przedmiotów matematycznych, bo i one mieszczą się w świecie intelekcji. W ten sposób filozofia podąża po drodze wznoszącej - stanowi wyrwanie się człowieka ku jedynie rzeczywistemu bytowi (ontos on) pomieszczonemu w świecie idei.
Skoro już ustaliliśmy, że świat inteligibilny daje się poznać tylko rozumem, warto się zastanowić, co stanowi w takim ujęciu"zmysł" poznania. Platon widzi go w duszy, a przynajmniej w jej najwyższym pierwiastku. To dusza pochodząca ze świata idei nosi w sobie obrazy, przeczucia, wrodzone prawdy i zadaniem człowieka jest tylko odpowiednie jej odkrycie w sobie (natywizm). Dusza preegzystująca w świecie idei miała przecież bezpośredni wgląd w świat prawdy i poznanie może mieć formę "przypominania sobie". Trudnym, muszącym przezwyciężyć oślepiającą moc Słońca. Sumując ten wątek, właściwe poznanie u Platona było niejako a priori, (tego pojęcia używał Kant, lecz i w tym przypadku ma ono sens) i wyprzedzało postrzeganie. Wykraczało tez momentami poza rozum, stawało się irracjonalne w tym sensie, że mogło bazować na intuicji, czyli najwyższym spiętrzeniu myśli, oświeconej przez prawdę Dobra, zawartą w duszy.
Obraz jaskini Platona pokazuje więc trudną drogę wznoszenia się do poznania bytu, co wymaga niezwykłej umysłowej dyscypliny. Możemy tez zobaczyć człowieka, prawdziwego mędrca, który dostąpił wyzwolenia się z kajdan. Powoli przyzwyczaja się on do widzenia świata w promieniach Słońca i traci możliwość rozróżniania nikłych jego odblasków w jaskini. Nosi on jednak w sobie pamięć o dawnej niewoli i schodząc z powrotem do miejsca swego dawnego więzienia stara się z niego wyrwać innych ludzi. Ci jednak nie pragną jego pomocy, gdyż widząc wyłącznie ciemną ścianę i nie wierzą w istnienie innego świata. Chcą wiec zniszczyć człowieka, który zaburza, w ich rozumieniu, ich dotychczasowy spokój (nie wiedząc, że jest to tyko pusta wegetacja w marazmie). Ten moment może być aluzją do procesu i skazania na śmierć Sokratesa, czującego się w obowiązku kąsać swoim intelektem obywateli Aten, by w ten sposób zmusić ich do używania rozumu w poznawaniu świata a nie tylko pięciu niedoskonałych (a w ujęciu Platona nawet niewiele znaczących) zmysłów.
Platon był daleki od nadawania swojej filozofii zabarwienia religijnego. Zresztą w tzw. klasycznym jej okresie, w którym żył filozofia była raczej dziedziną wiedzy, a nie przedmiotem wierzeń religijnych, które spełniały się poprzez mitologię. Jednak czasy Plotyna, podejmującego wątek filozofii w duchu Platona to moment, gdy świat antyczny był już u schyłku swego istnienia. W III w. n.e. (Plotyn żył w latach 203-269/270) powoli traciła racje bytu coraz bardziej skostniała i niewzbudzająca już gorętszych odczuć religia Greków, dodatkowo dla której alternatywą stało się chrześcijaństwo. Stąd może u Plotyna obecne pierwiastki transcendentne, zaś jego system budowany jest na zasadzie gotowego do podjęcia sposobu życia i rozwijania się, tłumaczącego i czyniącego sensownym ludzką egzystencję.
Wykład swoich teorii umieścił w kilkudziesięciu pismach, które przetrwały w układzie uczynionym przez jego ucznia Porfiriusza, który pogrupował je w sześć części po dziewięć "rozdziałów" - stąd nazwa tego zbioru Enneady, czyli dziewiątki.
Plotyn przyjął system platońskich idei, lecz tłumaczył go w inny sposób, motywował zaś bytem najdoskonalszym - absolutem, który nazwał Jednią. To w nim widział szczyt świata pozazmysłowego, nie jak Platon w ideach, które w tym systemie stały na niższym poziomie. Był on - w przeciwieństwie do choć częściowo możliwego do poznania Dobra - poza wszelkim myśleniem, niewypowiedzianym i niepojętym rejonem, którego można określać co najwyżej poprzez mówienie jaki nie jest niż jaki jest w rzeczywistości. W ten sposób ciekawie został ujęty przez Plotyna proces stwarzania świata, czynił to bowiem sam przez siebie świat. Przy założeniu absolutnej doskonałości i jedności bytu najwyższego, tak pojęty Bóg musiał być bowiem niepodzielny, niezmienny, przez co nie mógł on stworzyć świata (jak platoński Demiurg). Każdy akt byłby w końcu działaniem, czyli zmianą w jego obrębie. Był wiec, co może wydać się paradoksalne, pozbawiony woli, działania i myśli, bo jakżeby np. miał myśleć nad czymś innymi przy założeniu, że stanowi jedność, a wiec nie wykracza poza siebie.
Z pomocą przyszła mu wiec teoria emanacji nie tak odległa od przemyśleń Filona, Żyda z Aleksandrii. W ujęciu Plotyna mówiła, że choć Bóg pozostaje w swoim spokoju i niewychodzeniu poza siebie, to świat niejako wypływa z niego powodowany siłą konieczności. Nie stwarza to jednak braku w istocie Boga, nadal jest on nietknięty i nieumniejszony. Zastanawiać może jedynie to, że przy nieodzownym pochodzeniu świata od Boga, ten pozostaje jednocześnie poza jego stworzeniem. Stwarzający się świat czyni to w sposób uporządkowany. Każda kolejna jego emanacja, na drodze niejako wyrodzenia się doskonałego pierwiastka najsilniejszego u początku tego procesu tworzy kolejną umiejscowiona w hierarchii hipostazę. Byt stanowi u Plotyna stawianie się a nie trwanie w określonej formie idei, jak to miało miejsce u Platona.
Pierwszą po absolucie hipostazą był świat ducha (Nous), który stanowił świat idealny, czyli najwyższy rejon u autora Państwa, a dopiero drugi u Neoplatończyka. Z Nous będącego pięknem, Dobrem, pochodzi dusza świata, w której umieszczone egzystowały pojedyncze dusze stanowiące jedyne ogniwo pomiędzy światem ponadzmysłowym a zmysłowym. Dusze te miały więc odpowiednik we wcześniejszych ideach. Najniższą hipostazą, najdalszą od pierwotnej jedności, była materia, której siłą twórcza jest przez to na wyczerpaniu i nie rozrasta się dalej. I to właśnie ona była u Plotyna realną, a jej ukształtowanie jest w niej odzwierciedleniem bytu idealnego.
Ważnym w filozofii Plotyna była dusza, mająca jednak inne "zadanie" niż u Platona. Kiedy u Ateńczyka miała ona na celu poznanie bytu, u Plotyna chodziło bardziej o bliskie wierze zbliżenie się do Boga. Dusza powodowała niejako powrót, nawrócenie człowieka do świata wyższego rzędu. Dokonać się to miało przez ekstazę, opierającą się już nie na rozumie czy zmysłach, lecz odpowiednio poczynionych aktach moralnych. W tym systemie gradualistycznym również niezwykle ważny i porządny jest ruch w górę, lecz inna już droga i inny cel.
System stworzony przez Platona i rozbudowany przez Plotyna nie zanikł i w wiekach późniejszych. Wykorzystał go Pseudo-Dionizy Areopagita. "Pseudo", gdyż przez długie wieki myślano, że takie działa jak O imionach bożych, O hierarchii niebieskiej, czy O teologii mistycznej wyszły spod pióra Dionizego, ucznia św. Pawła, dopiero w okresie renesansu uznano za pewnik, że stworzone zostały one około 500 r. n.e. przez anonimowego mnicha. Nie odbiera to jednak jego, już chrześcijańskiej, filozofii niczego z wartości.
I Pseudo-Dionizy widział w Bogu doskonała pełnię i jedność, zaś jego naturę wyprowadzał z jak najogólniejszych twierdzeń, które stosują się do stworzeń niższych rzędów tylko na zasadzie ich pochodzenia od Boga. Za najogólniejszą idee miał Dobroć, w której mieściły się Życie, Moc, Mądrość i inne podobne wartości. Tylko one odnosiły się do tego, co jest w Bogu naprawdę. Z nich pochodziła doskonałość formującą rzeczy materialne i na tej zasadzie zgodne z naturą Boga, który jednak mieści o tyle takie rzeczy, jak np. kamień czy koń, że jest ich przyczyną. Stwarzanie świata, autor O imionach bożych, rozumiał podobnie jak Plotyn i uznawał jego emanacyjny charakter, kiedy Bóg pozwalając na wypłynięcie z niego emanacji jednocześnie pozostawała niezmieniony i pełny. Nie mówił o woli Boga by uczynić świat, a jedynie o tym, że ten proces jest spontanicznym skutkiem Jego dobroci. Stworzenie było jednak ogarnięte przez Boga w ten sposób, że to w Jego umyśle istniały wieczne, archetypiczne idee, wcielające się w materię. Bóg był więc przyczyną (inicjującą bądź nie), był również celem, gdyż jednocześnie przyciągał świat do siebie jako Najwyższe Dobro.
Neoplatoński wpływ możemy również odnaleźć w doktrynie Trójcy Świętej ustalonej przez Pseudo-Dionzego. Autor godził się, że zróżnicowanie osób jest zróżnicowaniem wiecznym, ale istnieje ono tylko na płaszczyźnie manifestacji tych osób, czyli swoistych plotyńskich ich emanacji. Poza nią Bóg jest niezróżnicowaną jednością. To jednak tylko zasygnalizowanie teorii Pseudo-Dionizego Areopagity dotyczących już ściśle chrześcijańskich dogmatów, których powiązanie z neoplatońskimi zagadnieniami starał się zharmonizować. Próbował on wyrazić chrześcijańska teorię i mistykę w neoplatońskim układzie filozoficznym.
Już tylko na marginesie chciałabym przedstawić ciekawy podział świata (niebiańskiego i ziemskiego) przedstawiony przez Pseudo-Dionizego, który stanowi swoiste "zobrazowanie" idei i ich przełożenie na postaci aniołów i ludzi. Otóż widział on ich na zasadzie kolejnych, coraz niższych pięter rozszczepionych na trójki (co odbijało jednocześnie istotę boską - Ojca, Syna i Ducha Świętego). Na szczycie postawił Cherubinów, Serafinów i Trony, niżej od nich Moce, Opatrzności i Zwierzchności, zaś najniżej w niebieskiej kolejności stały Księstwa, Archaniołowie i Aniołowie. W hierarchii ziemskiej u szczytu stały Sakramenty (Chrzest, Eucharystia i Namaszczenie), zaś już w odniesieniu do ludzi czołowe miejsce zajęli biskupi, kapłani i diakoni, w kolejnej zaś trójce obok mnichów egzystował cały lud boży, od którego w oddzieleniu pozostawali katechumeni.
Recepcja Platona i neoplatonizmu nie kończy się oczywiście na Pseudo-Dionizym Areopagicie, nie on również sprawił, że te starożytne teorie nie popadły w zapomnienie. To przecież św. Augustyn najpełniej z nich korzystał i utrwalił w filozofii, teologii i w ogóle w kulturze europejskiej. Jednak nie chciałabym już rozwijać tego wątku. Każdy bowiem kolejny mistyk, teolog, myśliciel korzystając z pism platońskich, czy plotyńskich coś zmieniał, wyjaśniał, dodawał, tak że można by bez końca to odtwarzać. Ja starałam się wykazać ciągłość teorii idei Platona w starożytności (na przykładzie Plotyna) i jego oddziaływanie już na w pełni chrześcijańską filozofię; oddziaływanie pokazane w mniej znanym, lecz równie ważnym fragmencie.