Włoska ideologia faszystowska
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że jednym ze zwycięskich państw I wojny światowej były Włochy. Nie ulega także najmniejszej wątpliwości, że sukces odniesiony przez państwo włoskie w toku wojny, był niezwykle pozorny. Tak bowiem oto, wkład wniesiony przez kraj w działania zbrojne oraz wojenne, zaowocował postępującą dysfunkcją gospodarki, a w punkcie kulminacyjnym - kryzysem oraz zapaścią ekonomiczną Włoch. Wysiłek militarny kolejnych miesięcy wojny, przyczynił się osłabienia włoskiej armii, a nabytki terytorialne mające być swoistą rekompensatą poniesionych przez kraj strat, okazały się absolutnie niewystarczające. W państwie coraz częściej, i coraz wyraźniej, zaczęto więc mówić o "okaleczonym zwycięstwie".
O faszyzmie włoskim można mówić w kontekście wielopłaszczyznowym. Należy zacząć od tego, że już wracający z wojennego pola walki, żołnierze włoscy, nie mogąc liczyć na poprawę swego bytu, na godne powojenne życie we własnym kraju, przystąpili do tworzenia związków kombatanckich, zwanych "facio". W istocie, to właśnie od wyżej wspomnianych związków kombatanckich "facio", pochodzi nazwa kierunku ideologiczno-politycznego, zwanego faszyzmem.
Nawiązując do płaszczyzny ideologiczno-politycznej, należy powiedzieć, że "faszyzm", to zespół koncepcji odwołujących się do nacjonalizmu, rasizmu, ksenofobii czy elitaryzmu. Faszyści bardzo mocno akcentowali w swojej ideologii powodzenie oraz dobro kraju, jednocześnie bardzo wyraźnie podkreślając, że wszelkie zło, niebezpieczeństwo grożące państwu kryje się na zewnątrz, oraz że za wszelkie niepowodzenia jakich doświadczają Włochy, odpowiedzialni są zdrajcy, wrogowie oraz ich niszczyciele.
Niemal każdy człowiek słysząc słowo "faszyzm" natychmiast utożsamia je z Benito Mussolinim. To właśnie on, niegdyś socjalista, Mussolini powołał dnia 23 marca 1919 roku, formację, której zasadniczym fundamentem mieli być (wspomniani już wyżej) żołnierze zdemobilizowanej armii włoskiej. Początki ugrupowania nie należały do najszczęśliwszych. Mussoliniemu oraz jego podwładnym nie udało się ani pozyskać społecznej aprobaty, ani dostać się do parlamentu w toku przeprowadzonych w listopadzie 1919 roku wyborów. Mussolini nie zamierzał jednak rezygnować. Kiedy okazało się, że nieumiejętnie sprawowane przez administrację premiera Francesco Nittiego rządy, doprowadziły państwo włoskie do anarchii, faszyści przeszli do działania.
Z dnia na dzień, kolejne sektory włoskiej gospodarki pogrążały się w upadku. Z dnia na dzień robotnicy branżowi rozwijali akcję strajkową i protestacyjną. Każdego też dnia, głośnie brzmiał apel faszystów aby przystąpić do wojny domowej. Jako pierwsi, do akcji ruszyli faszyści-wojskowi, odpowiedzialni za prowadzenie tzw. akcji karnych. Wspomniane akcje były kierowane przeciwko syndykalistom, oraz związkom zawodowym o wyraźnie komunistycznym charakterze. Przynosiły one organizatorom spore korzyści, a wśród nich tę najważniejszą, a mianowicie pozyskanie do współpracy właścicieli przedsiębiorstw oraz wszelkiego rodzaju pracodawców. Nie trzeba chyba przekonywać, że zasadniczym sposobem działania bojówkarzy faszystowskich, było posiłkowanie się terrorem, przemocą oraz gwałtem. Nie ulega także najmniejszej wątpliwości, że zastosowane przez Mussoliniego narzędzia oraz metody działania, przyniosły oczekiwany rezultat. W wyborach parlamentarnych, przeprowadzonych z nastaniem 1921 roku, faszyści uzyskali 35 mandatów. Konsekwencją wyborczego zwycięstwa, było przekształcenie dotychczasowej frakcji bojówkowo-faszystowskiej w Narodową Partię Faszystowską (listopad 1921 roku). W momencie ukonstytuowania się faszystowskiej frakcji politycznej, cel działania samego Mussoliniego został jasno i wyraźnie sprecyzowany. Celem przyszłego duce, miało być przejęcie najwyższej władzy w kraju. Mussolini nie krył, że jeśli nie zdoła tego dokonać na drodze legalnej, to z całą pewnością nie zawaha się sięgnąć po środki pozaparlamentarne, a co za tym idzie, że przejmie rządy we Włoszech siłą.
Podczas odbywającego się w Neapolu, w dniu 24 października 1922 roku kongresu, Mussolini wezwał faszystów do wzięcia udziału w "marszu na Rzym". Cztery dni później (28 października) o poranku, ubrani w czarne koszule faszyści, rozpoczęli swój marsz ku stolicy kraju. W zaistniałej sytuacji, premier Facta, zaproponował królowi Wiktorowi Emanuelowi III, aby ogłaszając stan wyjątkowy oraz wysyłając przeciwko faszystom regularne wojska, doprowadzić do zniszczenia w zalążku wrogiej ideologii głoszonej przez Mussoliniego. Król nie tylko odmówił, ale także powierzył urząd prezesa rady ministrów, nie komu innemu jak właśnie samemu Mussoliniemu.
I choć pierwszy powołany przez Mussoliniego gabinet nie miał charakteru wyłącznie faszystowskiego, to kierunek polityczny obrany przez premiera był aż nader czytelny. Przejęcia władzy oraz ustanowienie rządów dyktatorskich, miało pozostać kwestią czasu. Już w styczniu 1924 roku, decyzją Mussoliniego rozwiązano izbę deputowanych. Postanowiono także, że kolejne, zbliżające się wybory parlamentarne, zostaną przeprowadzone zgodnie ze znowelizowaną ordynacją wyborczą.
W kolejnych wyborach parlamentarnych, faszyści uzyskali upragnione zwycięstwo. Zwycięstwo to zewsząd podważali oraz napiętnowali zwolennicy ugrupowań politycznych o charakterze wyraźnie antyfaszystowskim. Niemal każdego dnia, nagłaśniali oni akty bezprawia, fałszerstwa oraz przemocy, jakich podczas kampanii wyborczej oraz podczas samych wyborów, dopuszczali się działacze "czarnych koszul". Kiedy okazało się, że nawet skrytobójczy mord (dokonany prawdopodobnie przez zwolenników Mussoliniego) na socjaliści Giacomo Matteotim, nie jest w stanie wywołać zmian w ówczesnej sytuacji politycznej oraz społecznej we Włoszech, sukces odniesiony przez przyszłego duce, stał się faktem.
Z dnia na dzień, włoska scena polityczna zaczęła się centralizować, będąc jednocześnie coraz bardziej hermetyczną oraz zamkniętą. Zasadniczym mechanizmem w nowych realiach państwowych, stała się Narodowa Partia Faszystowska. Organem kolegialnym Partii, została zaś Wielka Rada Faszystowska.
Mówiąc czy pisząc o latach dwudziestolecia międzywojennego, wielu autorów podkreśla, że w każdym niemal zakątku Starego Kontynentu, wielką popularnością cieszyły się tzw. "rządy silnej ręki". Na skutek kryzysu lub słabości politycznej, gospodarczej czy społecznej kraju, władzę kumulowała jedna osoba. Nie należy jednak mylić pojęć. Tak bowiem oto, "rządy silnej ręki", nie zawsze były rządami nacjonalistycznymi, ksenofobicznymi, faszystowskimi, czyli jednym słowem - totalitarnymi. Jednoznaczne stwierdzenie, że "rządy silnej ręki" to jednocześnie rządy totalitarne, jest zupełnie nieprawomocne. Co innego, gdy "rządy silnej ręki" określamy mianem rządów autorytarnych. I tak, władza Józefa Piłsudskiego wykonywana zwłaszcza po przewrocie majowym roku 1926, miała charakter rządów autorytarnych, ale nie była władzą totalitarną. Podkreślam bowiem raz jeszcze, pojęcie totalitaryzmu nie jest tożsame, z pojęciem autokratyzmu, a co za tym idzie, nie jest tożsame z pojęciem "rządów silnej ręki".
Faszystowskie Niemcy
Z nastaniem przełomu wieków (XIX i XX) ku upadkowi chyliło się kolonialne imperium Wielkiej Brytanii. Słabość Anglii pragnęły wykorzystać inne europejskie kraje, przystępując do kreślenia wizji nowego podziału świata, a co za tym idzie, do walki o panowanie nad nim, lub dokładniej, nad jego poszczególnymi rejonami. Jednym z uczestników tej nowej, ale jakże zażartej rywalizacji, miały być także zjednoczone w II połowie XIX stulecia, Niemcy.
Już w okresie jednoczenia ziem niemieckich, Otto von Bismarck a później także jego następcy, realizowali wyraźnie nakreślony plan, plan wprowadzenia "nowego porządku w Europie". Początkowo, dotyczył on wyłącznie ziem niemieckich (a więc ziem etnicznych), z czasem zaś ewoluował w kierunku poza-niemieckim i europejskim. Pierwszym (poza-niemieckim) etapem "porządkowania przez Niemców Europy", było wdanie się w wojnę z Francją (1871-1871), kolejne etapy objęły szeroko rozumianą Środkową część Starego Kontynentu. Apogeum "porządkowania przez Niemców Europy" przypada na lata 1939-1945. Wówczas to, nie tylko Europa, ale i cały świat dowiedział się czym jest totalitaryzm oraz mania wielkości jednego państwa, realizowana kosztem innych krajów.
Do tego swoiście rozumianego "porządkowania Europy", Niemcy przygotowali się bardzo skrupulatnie. Rozbudowywali swoje struktury gospodarcze oraz militarne. Poszerzali także bazę ideologiczną swej zbrodniczej działalności na kontynencie europejskim. Z dnia na dzień, Niemcy utwierdzali się w przekonaniu, że zostali wybrani spośród wszystkich narodów Starego Kontynentu, że są lepsi, doskonalsi, że mają prawo decydowania (także o życiu i śmierci) o innych. Niemiecka ideologia I połowy XX stulecia, koncentrowała się wokół pojęć takich jak: rasa, przestrzeń życiowa, nacjonalizm, rasizm, czy ksenofobia.
Obłuda z jaką postępowali Niemcy na przełomie wieków XIX oraz XX, jak również w I połowie XX stulecia, przekraczała wszelkie granice. Zaczęło się od zjednoczenia własnych ziem, potem przyszedł czas na podbój kolonialny Afryki, dalekiego Wschodu oraz Oceanii. Wreszcie przyszedł też czas na Europę. Oczywiście wszem i wobec Niemcy szerzyli przekonanie, że podobne działania mają służyć zapewnieniu pokoju oraz bezpieczeństwa na świecie. Zaraz potem dodawali, że "polityka nowego porządku" przyniesie owoc w postaci rozwoju cywilizacyjnego, politycznego oraz gospodarczego poszczególnych ziem nim objętych.
Ale czy ktokolwiek wierzył w podobne argumenty? Czy ktokolwiek był na tyle ślepy, by dać się omamić? Prawdopodobnie nie. Zwłaszcza, że w dwudziestoleciu międzywojennym, z dnia na dzień totalitaryzm niemiecki, faszystowsko-nacjonalistyczny rósł w siłę. Z dnia na dzień, zwolennicy Hitlera pozyskiwali zwolenników przeciwstawiania jednej rasie, innej. Z dnia nadzień okazywało się, że rzekome dobro "uporządkowanych przez Niemcy" państw europejskich, zależy od interesów państwa niemieckiego.
Na niemieckie plany "porządkowania Europy" z nieufnością oraz dużą dozą wstrzemięźliwości, patrzyły inne państwa Starego Kontynentu. Wyrazem sprzeciwu Europy wobec niemieckiej koncepcji podziału sfer wpływów na świecie, była I wojna światowa. W latach 1914-1918 Niemcy (oraz ich sojusznicy) nie były na tyle silne, by móc dyktować światu swe warunki. Niemcy przegrali wojnę. Naturalną konsekwencją porażki było odebranie państwu niemieckiemu znacznej części posiadłości. Co ciekawe, to fakt, że ani przegrana przez Niemcy wojna, ani traktat wersalski, nie były lekcją historii na tyle przekonującą, aby zaniechać dalszych międzynarodowych animozji oraz konfliktów. Wręcz przeciwnie. Być może w nieco zmienionej formie, być może nieco łagodniej (zwłaszcza na początku), ale cel polityki niemieckiej na forum zewnętrznym wciąż pozostawał ten sam. Niemcy uparcie dążyły do narzucenia "nowego porządku na kontynencie europejskim". Co więcej, ich polityka przynosiła określone oraz zamierzone wcześniej skutki. I tak, w pierwszej fazie, Niemcy starali się doprowadzić do rewizji postanowień paryskich, w celu odzyskania utraconych ziem. W kolejnej fazie, udało się Niemcom uzyskać status "państwa równorzędnego" w Europie. I wreszcie w ostatnim etapie, Niemcy przejęli rolę przywódcy.
Jako europejscy przywódcy, Niemcy mogli powrócić nie tylko do koncepcji "porządkowania Starego Kontynentu", ale także do swej ulubionej idei "przestrzeni życiowej". Na gruncie geopolitycznym, pojęcie "przestrzeni życiowej" stworzył Friedrich Ratzel, który przyrównując strukturę państwa do struktury organizmu, twierdził, że państwo dokładnie tak, jak organizm musi walczyć o przestrzeń oraz o środki niezbędne do przeżycia. Ratzel uważał także, że za rozwój oraz rozmieszczenie poszczególnych społeczności oraz społeczeństw, za ich stopień rozwoju cywilizacyjnego, za zjawiska polityczne, gospodarcze czy kulturowe, odpowiada środowisko geograficzne, które je warunkuje.
Ideologia nacjonalistyczna niemiecka z lat 20-tych oraz 30-tych XX stulecia, rodziła się także w nurcie rozważań Kjellena. Na gruncie geopolitycznym, Kjellen twierdził, iż naturalną koleją rzeczy, jest współzawodniczenie jednego państwa z innymi. Ktoś mógłby zapytać: Dlaczego w dzieje poszczególnych państw współzawodnictwo jest wpisane, dlaczego warunkuje ich dzieje? Kjellen odpowiedziałby wówczas: potrzeba współzawodnictwa wynika z potrzeby przewodzenia, kierowania jednych krajów innymi krajami. Współzawodnictwo miało więc za zadanie wskazanie, który z krajów będzie kierowany, a który będzie kierował. Aby w ogóle móc brać udział w rywalizacji, należy dysponować odpowiednio dużym terytorium. Istotą współzawodnictwa jest bowiem nie tylko konsekwentne poszerzanie władzy nad kierowanymi ziemiami, ale także powiększanie zasobu terytorialnego tych ziem. Kjellen dopuszczał istnienie kilku supermocarstw, kontrolujących sytuację na świecie, oraz na poszczególnych kontynentach. Europie naturalnie, mieli przewodzić Niemcy.
Koncepcję Kjellena rozbudował Haushofer. Wprowadził do niej pojęcie "rasy", "kultu rasy", "wodzostwa". Tym samym, ostatecznie wykrystalizowała się teoria szowinizmu niemieckiego, teoria zakładająca, że Niemcy mają prawo do dominowania oraz władania innymi narodami. Tak pojmowany szowinizm, legł z kolei u podstaw nazizmu oraz faszyzmu.
Traktat paryski niewątpliwie podważył dotychczasowy byt państwa niemieckiego. Z silnego organizmu państwowego końca XIX stulecia oraz początków XX wieku, po roku 1918, pozostał jedynie słabiutki twór, twór któremu niemal w każdej chwili groziła dysfunkcja oraz upadek systemu demokratycznego. Powojenna niemiecka scena polityczna została brutalnie rozerwana. Powstały skrajne ugrupowania, komunistyczne oraz prawicowe (naturalnie zwalczające się); gospodarka kapitalistyczna przeżywała kryzys.
I wówczas na niemieckiej scenie politycznej pojawili się faszyści. Mamili społeczeństwo niemieckie hasłami nacjonalistycznymi, antydemokratycznymi oraz ksenofobicznymi.
Z czasem faszyzm, nazywany także nazizmem, narodowym socjalizmem lub hitleryzmem, stał się sztandarowym programem ideologicznym NSDAP. Partia oraz jej przywódca, Adolf Hitler, byli największymi orędownikami haseł nacjonalistycznych oraz antysemickich. W przekonaniu Hitlera, za wybuch wojny odpowiadali zdrajcy Żydzi, socjaliści, komuniści oraz wszelkie pozanarodowe (czyli poza-niemieckie) frakcje i ugrupowania. Skąd u Hitlera tak wielka nienawiść do narodu żydowskiego? Otóż, w jego przekonaniu, Żydzi inspirowali traktat wersalski a tym samym pozbawili powojenne Niemcy dotychczasowego splendoru oraz chwały. Takiego zachowania nie można im było darować. I jak pokazała historia, Hitler nie podarował.
Fundamentem ideologii hitlerowskiej (faszystowskiej niemieckiej) było przekonanie, że zobowiązania każdego człowieka odnośnie swego narodu, zwalniają go automatycznie ze wszelkich obowiązków wobec jakichkolwiek innych narodów. Zwolnienie to jest tym bardziej uprawomocnione, gdy interesy jednego narodu nie korespondują z interesami innego narodu, a więc w większości przypadków.
Tak więc zasadniczym fundamentem, na którym wznosił się hitleryzm, był narodowy egoizm (etnocentryzm). Narodowy egoizm pozwalał twierdzić, że jedynie własny naród jest wybrany, doskonały, że tylko on może domagać się specjalnych przywilejów. Ten sam egoizm narodowy głosił pogardę wobec innych nacji, szerzył nietolerancję oraz antysemityzm. Niemieccy faszyści głęboko wierzyli, że rasa aryjska, a więc niemiecka, jest rasą wybraną, nadrzędną wobec innych ras. Aryjskość determinowała przynależność do tzw. "rasy panów". Każdy kto mógł wykazać się aryjskimi korzeniami, był jednocześnie tzw. lepszym człowiekiem, "blond bestią" - uważaną za najdoskonalszą wśród ludzkości. Ta sama, rzekomo doskonała, blond bestia, miała prawo decydowania o życiu lub śmierci tzw. "gorszych gatunków".
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że podobnie jak we Włoszech, tak w Niemczech, faszyzm zaistniał i szerzył się na fali kryzysu społecznego, gospodarczego oraz politycznego, wywołanego toczącą się latami wojną. Powojenna Europa pogrążyła się w duchowym marazmie. Wydawało się, że wywołanej wojną pustki, nie będzie w stanie nic wypełnić.
Sytuacja społeczno-polityczna jaka zaistniała z nastaniem dwudziestolecia międzywojennego, przedstawiała się wręcz fatalnie. Społeczności poszczególnych krajów Starego Kontynentu nie potrafiły się odnaleźć w nowych warunkach. A jakie to były warunki? Już odpowiadam. Z jednej strony zakwestionowano (traktatem paryskim) oraz obalono przestarzały, konserwatywny porządek społeczny oraz polityczny. Z drugiej strony, nie funkcjonowała w praktyce jego alternatywa. Nowy ład narzucony postanowieniami wersalskimi miał się bowiem dopiero kształtować, miał być powoli, etapowo wprowadzany w życie. Ten nowy porządek powojenny miał dopiero okrzepnąć.
Społeczny niepokój narastał także wobec zjawiska ubożenia klasy średniej, oraz wobec widma bolszewizmu. Tego co działo się w Rosji, nie rozumiał Zachód Europy. Bolszewizm postrzegano w kategoriach tabu, tajemniczego i nieprzewidywalnego zjawiska. Jeżeli odrzucano komunizm czy bolszewizm, to jest rzeczą oczywistą, że poszukiwano jakiejś wobec nich alternatywy. Alternatywy politycznej, gospodarczej, ale nade wszystko ideologicznej oraz społecznej. Dlaczego faszyzm czy hitleryzm miał się nie stać taką alternatywną opcją?
Warto w tym miejscu podkreślić także, że wiele spośród sztandarowych haseł faszystowskich, nie było hasłami nowymi czy w swej istocie, nowatorskimi. Znano je jeszcze z czasów sprzed wybuchu I wojny światowej. Faszyzm, ten przedwojenny jak i powojenny, był w równym stopniu nastawiony na nacjonalizm, elitaryzm, antyliberalizm oraz na militaryzm. Niemniej jednak, istniała także cecha wyraźnie obydwa kierunki odróżniająca. Tą cechą był sposób patrzenia na władzę, oraz na sposób jej sprawowania. Przedwojenni zwolennicy nurtu faszystowskiego nie wahali się i krytykowali demokratyzm parlamentarny. Na tej krytyce, sprawa się jednak kończyła. Inaczej było w przypadku faszystów z czasów dwudziestolecia międzywojennego. Oni pragnęli całej władzy wyłącznie dla siebie. Co więcej, jasno i wyraźnie deklarowali, że aby pełnię rządów osiągnąć, muszą wykorzystać pozaparlamentarne, siłowe metody oraz narzędzia działania. W polityce lansowanej przez faszystów Hitlera nie było miejsca na porządkowanie starego ładu. Natomiast było w niej miejsce na obalenie starego ładu, i wprowadzenie nowego, lepszego bo faszystowskiego porządku polityczno-społecznego.