Kazimierz Puławski zasłynął nie tylko w polskiej historii, jako konfederata barski, ale nade wszystko w dziejach powszechnych, jako uczestnik walk o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Tak na polu boju w kraju, jak i za granicą, Puławski znany był ze swej odwagi, męstwa, talentu przywódczego. Znano go i podziwiano jako pełnego woli walki, kawalerzystę, ale i niestrudzonego partyzanta. Swojego patriotyzmu dowiódł podczas wystąpienia barskiego, stając do ośmiu bitew i wielu potyczek, szturmów czy oblężeń.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić można, że w dniu 6 czerwca 1777 roku, Kazimierz Puławski wyruszył z portu w Nantes, do Ameryki Północnej. Kilkadziesiąt dni później (a dokładnie 23 lipca 1777 roku) dotarł do miejscowości Merblehead, stąd do Bostonu, a następnie do Filadelfii. Niemal miesiąc później, dnia 24 sierpnia, Puławski zwrócił się z prośbą do Kongresu, o włączenie go w poczet żołnierzy amerykańskich sił zbrojnych, a także o przyznanie mu dowództwa oddziału ochotników konnych. Z radością objął dowodzenie wojskami kawaleryjskimi, wojskami, które zamierzał rozbudować i przeorganizować. Warto także podkreślić, iż obejmując służbę w amerykańskiej armii, jego relacje z innymi dowodzącymi pułkami dragonów - były nader poprawne.
Z nadejściem listopada 1777 roku, wojska Jerzego Waszyngtona, stacjonowały w pobliżu Filadelfii, w oddalonej od niej o 13 mil - White Marsh. Niemniej jednak, już miesiąc wcześniej, tj. w październiku, z ramienia wspomnianego Waszyngtona, zaczęto zwoływać rady wojenne. Brał w nich udział także Puławski. On także, w grudniu, na jednej z rad, zaproponował by kroki zaczepne przeciwko Anglikom zainicjować już w zimie. Niestety, z powodu braku środków na wyżywienie i wyekwipowanie wojska, pomysł nie przeszedł. Polskiego generała ogarniała apatia. Zniechęcony niemożnością wykazania się na polu walki (stoczył jedynie dwie bitwy i kilka mniejszych potyczek z przeciwnikiem), oraz ujawnienia swej przywódczej natury, Puławski postanowił działać.
Opuszczając okolica Filadelfii, udał się do kwatery głównej w Valley Forge. Dnia 14 marca, zrzekł się dowodzenia oddziałem kawaleryjskim. Tym stanem rzeczy zaniepokoił się Jerzy Waszyngton. W tym krótkim czasie zdołał przyjrzeć się polskiemu generałowi. Cenił jego odwagę i zaangażowanie, tak na polu walki, jak i w szeroko rozumianej sprawie uzyskania przez Stany Zjednoczone niepodległości. Z tej także przyczyny, Waszyngton zgodził się na sformowanie przez Kazimierza Puławskiego, legionu kawaleryjskiego. Na ten cel przeznaczono po 130 $ na każdego, pojedynczego legionistę, którego należało uzbroić i umundurować. Rekrutacja postępowała, tak że w miesiącu maju, polski generał uzyskał wypłatę rzędu 50 tysięcy $. Ostatecznie komponowanie legionu dobiegło końca w sierpniu 1778 roku. W ciągu pięciu miesięcy zmobilizowano, zorganizowano oraz wyszkolono, liczący sobie 330 kawalerzystów oddział.
Z końcem sierpnia 1778 roku, Puławski ponownie natrafił na trudności. Gotowy do walki z przeciwnikiem, musiał nadal stacjonować w pobliżu Filadelfii. Co gorsza, miał skrupulatnie rozliczyć się z zaciągniętych na organizowanie legionu, kwot.
Moment konfrontacji, i udziału w walce, przyszedł jednak szybko. Tak bowiem oto, z woli Kongresu, dnia 4 października, polski generał opuścił Filadelfię i udał się do Princeton. Następnego dnia (5 października) był już w Trenton. Z kolei, w Trenton, dowiedział się, że z rozkazu Waszyngtona ma się udać do Little Egg Harbor. Położona nad morzem przystań Little Egg Harbor, stała się bowiem celem uderzenia Anglików. Ci ostatni, już dnia 30 września, posłali tu z Nowego Jorku, liczący blisko 400 żołnierzy, oddział piechoty. Do konfrontacji z przeciwnikiem, Puławski w pierwszej kolejności posłał dwie kompanie ułanów. Niestety, nie tylko nie było to zbyt szczęśliwe rozwiązanie, ale dodatkowo przyniosło spore straty (poległo 25 legionistów, 5 uwięziono, padło też kilka koni). Sam Kazimierz Puławski, także musiał ponieść konsekwencje swojego nieudolnego działania. Został więc oddelegowany na tyły armii, do Sussex Court House. Nie trzeba chyba dodawać, że uderzyło to w jego wojskowe ego.
Ponieważ zbliżała się zima, a Jerzy Waszyngton, nie spodziewał się prowadzenia działań zaczepnych w pobliżu Nowego Jorku, nakazał Puławskiemu udanie się w trybie natychmiastowym, w rejon pogranicza indiańskiego, do Minisink. Na miejscu polski dowódca odzyskał wiarę w siebie i możliwość zaistnienia w walce. A to za sprawą informacji jaką uzyskał od jeńców, że Indianie przygotowują się do konfrontacji na wspomnianym pograniczu. Jakież musiało być rozczarowanie Kazimierz Puławskiego, gdy do Minisink przybył gen. bryg. Handa i walkę odroczył.
Po powrocie do Filadelfii, Puławski postanowił uzyskać zgodę na odesłanie jego legionu do najbardziej zagrożonej strefy walk. Decyzją Kongresu, polski generał miał wyruszyć do Karoliny Południowej, co okazało się niemożliwe, ze względu na brak ostatecznych rozliczeń, z czasów formowania legionu.
Już dnia 18 marca 1779 roku, do Charleston, wyruszyli legionowi piechurzy wraz z częścią ułanów. Wszyscy pod dowództwem pułkownika Kowacza. Sam Puławski do dnia 28 marca przebywał w Yorku, a następnie udał się do stolicy stany Maryland, do Annapolis. W drodze do Annapolis, polski generał uzyskał informacje o niebezpieczeństwie zagrażającym Charleston i postanowił niezwłocznie się do niego udać. Na miejscu pojawił się dnia 8 maja. Wkrótce do Chrleston przybył także gen. bryg. Moultrie. Kolejny raz, Puławski zdecydował się na śmiały plan zaistnienia na polu walki i wciągnięcia Anglików w pułapkę. W tym celu dnia 11 maja 1779 roku, opuścił Chrleston z legionem oraz jednostką milicji konnej. Jako że plan zawiódł, generał musiał wrócić do miasta.
Kolejne utrapienia spadły na Puławskiego w sierpniu. Najpierw zachorował na febrę, co było skutkiem braku odporności na specyficzny, wilgotno-gorący klimat. Później niczym bumerang, powróciła kwestia niedopełnionych obowiązków rozliczeniowych z tytułu formowania legionu.
Także w sierpniu, do wybrzeży Georgii dopłynęła flota francuska, na czele z admirałem Charlsem hrabią d'Estaing. Na wyraźną prośbę gubernatora stanu Karolina Południowa, Francuzi zadeklarowali swój udział w akcji zbrojnej w Savannah. Na marginesie, miasto Savannah znajdowało się na południowym brzegu rzeki Savannah, niemal u jej ujścia. Wojsko amerykańskie w sile 4 tysiące żołnierzy, wspierała dywizja admirała d'Estaingn, w sile: 3 tysiące zbrojnych. Dodatkowo strona amerykańsko-francuska dysponowała: 67 działami, 53 armatami i 14 moździerzami. Centralne uderzenie sił połączonych miano skierować przeciwko reducie Sprindhill. Działanie zbrojne zainicjowano dnia 9 października, o godzinie 1 w nocy, by pod osłoną ciemności zająć pozycje i uderzyć na wroga. Kazimierz Puławski znajdował się w szyku za drugą kolumną wojsk francuskich, ale na czele kolumny wojsk amerykańskich. Wkrótce nastąpił ostrzał Anglików. Podczas gdy milicja kawaleryjska wycofała się na tyły, Puławski z swoim legionem, z kawalerią, ułanami i piechotą w sile 300 żołnierzy, pozostał na polu walki. Ponieważ angielski ostrzał nie ustawał, Puławski "ukrył" swoje wojska za wzniesieniem i czekał na dalsze dyspozycje, w sprawie zajęcia reduty Springhill. Mając świadomość nieuchronnej klęski zdecydował się na heroiczny krok. Najpierw dowództwo legionu powierzył pułkownikowi Horryemu, a następnie razem z adiutantem - kapitanem Bentalou, zwrócił się ku reducie Spinghill. Nie trzeba chyba dodawać, że wszystko to działo się w ogniu uderzenia artyleryjskiego i ostrzału brytyjskiej piechoty. Zanim Puławski został zraniony odłamkiem kartacza w okolicy pachy, usiłował nie dopuścić do odwrotu wojsk francuskich i poprowadzić swoich żołnierzy gestem uniesionej szabli do ostatecznego ataku na redutę. Ciężko rannego polskiego generała, zniesiono z pola toczącej się walki. Wkrótce generał Lincoln rozkazał zakończenie ataku na redutę oraz powrót amerykańskich żołnierzy na wcześniej zajmowane pozycje.
Jeśli chodzi o Puławskiego, pomimo operacji przeprowadzonej przez chirurga, doktora Jamesa Lynah, pomimo usunięcia zalegającego w pachwinie fragmentu kartacza, pojawiła się u rannego wysoka gorączka, a później wdała się także gangrena. 11 października 1779 roku, nieprzytomny Kazimierz Puławski zmarł. Ponieważ transportowano go statkiem do Charleston, i obawiano się, że w gorącym i wilgotnym klimacie, zwłoki zaczną się szybciej rozkładać, "złożono" jego martwe ciało w morzu.