Gdy w Warszawie dobiegał końca proces członków Towarzystwa Patriotycznego, wśród młodych oficerów dojrzewał pomysł zorganizowania spisku niepodległościowego. Został on zawiązany w 1828 roku i był pierwszym w dziejach Królestwa Kongresowego, który za cel wyznaczył sobie wywołanie powstania zbrojnego. W tym samym roku powstał anonimowy manifest, który otwarcie wzywał do walki w celu połączenia w jedna całość rozerwalnych części ojczyzny. Jego autorem był wybitny polski intelektualista Maurycy Mochnacki. Architektami spisku zaś byli dwaj młodzi oficerowie: Piotr Wysocki i Józef Zaliwski. Spisek przeszedł do historii pod nazwą Sprzysiężenie Piotra Wysockiego. Do spisku oficerów przyłączyli się spiskowcy cywilni. Wydarzenia rewolucyjne we Francji i w Belgii przyspieszyły ich decyzję o powstaniu.

Ostatecznie zdecydowano się uderzyć w końcu listopada, w następstwie ogłoszenia 19 i 20 listopada stanu gotowości bojowej armii polskiej i rosyjskiej. Spiskowcy uważali, że celem tej decyzji był zamiar zniszczenia przez Rosję obu zachodnich rewolucji. W istocie król-car nie szykował się do zbrojnej interwencji, bowiem obie rewolucje nie przyniosły głębszych konsekwencji. Jednakże w zapowiadanej mobilizacji król-car widział dogodną okazję do powiększenia liczby żołnierzy rosyjskich w Królestwie. O tym spiskowcy nie wiedzieli, a w obawie przed aresztowaniami i likwidacją spisku prowadziła sprzysiężonych do walki. 29 listopada o godzinie 19 poeci Ludwik Nabielak i Seweryn Goszczyński oraz 12 cywilnych spiskowców wraz z kilkoma podchorążymi wkroczyli zbrojnie do pałacu belwederskiego. Nie ma pewności czy chciano zabić Wielkiego Księcia Konstantego czy tylko go aresztować. Jednak książę zdołał zbiec. O dalszych losach powstania przesądził lud Warszawy, który opanował Arsenał i zaopatrzono się w broń. Rankiem następnego dnia nie było już rosyjskich żołnierzy. Organizatorzy działali jednak bardzo chaotycznie i nie mieli żadnego programu społecznego. Wybitni generałowie do których zwrócono się o pomoc, nie mieli ochoty na udział w powstaniu. Dlatego niektórych odmowa kosztowała życie, na przykład generała Stanisława Potockiego. W sumie z ręki powstańców zginęło 6 generałów i pewna liczba oficerów. Noc listopadowa w wielu miejscach Warszawy była czasem walki bratobójczej. W następnym dniu Konstanty zażądał, by Polacy zakończyli miedzy sobą porachunki a "buntowników" aresztowali i postawili ich przed sadem. Dowództwo nad wojskiem przejął Chłopicki, który miał opanować stolice. Jednak oficerowie nie mieli odwagi podjąć walki z powstańcami i Chłopicki zrezygnował.

Tymczasem 1 grudnia reaktywowało się Towarzystwo Patriotyczne w postaci klubu patriotycznego a Rada Administracyjna przekształciła się w Rząd Tymczasowy (3 grudzień). Znaleźli się w nim zwolennicy szukania kompromisu z Rosją a klubiści z Towarzystwa Patriotycznego nie mieli pomysłu by zmusić rząd do bardziej energicznych kroków. Sytuacje tę wykorzystał Chłopicki, który 5 grudnia - wobec zgromadzonego wojska - ogłosił się dyktatorem. Zdecydowanie opowiadał się za samodzielnością Królestwa i za wycofaniem się z niego wojsk rosyjskich, lecz pomysł wojny z Rosja uważał za absurdalny. 10 grudnia do Petersburga udali się książę Lubecki z posłem Janem Jezierskim z nadzieją na zawarcie kompromisu z Mikołajem I. Króla-cara satysfakcjonowała jedynie kapitulacja powstańców. 18 grudnia rozpoczęły się obrady sejmowe, który uznał powstanie za narodowe. W tej sytuacji Józef Chłopicki złożył urząd, by 20 grudnia gdy sejm uchwalił ustawę o dyktaturze ponownie objąć władzę tym razem zupełnie legalnie. Jednak jego kunktatorstwo doprowadziło do nieporozumień wśród klubistów z Towarzystwa Patriotycznego i zmuszony był ponownie ustąpić. Klubiści tymczasem nawoływali do detronizacji Mikołaja I i na czele ich stanął ponownie Joachim Lelewel. Nastroje niepodległościowe udzielały się coraz liczniejszym mieszkańcom Królestwa, dotychczas stojącym z boku. 25 stycznia 1831 roku odbyła się w sejmie debata w sprawie detronizacji króla-cara. Na wniosek posła Romana Sołtyka sejm uchwalił akt detronizacji Mikołaja I jako króla Polski z dynastii Romanowów. W wyniku tego Królestwo stało się krajem niepodległym, aczkolwiek nie zostało uznane przez żadne państwo europejskie. Następnie sejm przyjął ustawę o Rządzie Narodowym, w skład którego wchodziło 5 osób: na czele stanął książę Adam Czartoryjski, członkami zaś Stanisław Barzykowski, Teodor Morawski, Wincenty Niemojowski oraz Joachim Lelewel. Czartoryjski rozpoczął starania by powstanie uznano na arenie międzynarodowej. W tym celu, świadomy rywalizacji Austrii z Rosja, proponował Wiedniowi osadzenie na tronie w Warszawie arcyksięcia Karola Habsburga. Lecz wystąpienie Austrii przeciwko Rosji byłoby uznane w Europie za podważenie systemu wiedeńskiego.

5-6 lutego 1831 roku wojska carskie, dowodzone przez feldmarszałka Iwana Dybicza, rozpoczęły działania zaczepne. Oficjalnym tego powodem był akt detronizacji. Dybicz zgromadził 127 tys. żołnierzy i 350 dział. Bezpośrednio do ataku na Warszawę, Dybicz zaangażował 80 tys. wojska. Polacy mieli w polu 50 tys. i ponad 100 dział. Naczelnym wodzem został książę Michał Radziwiłł (ustawa o wodzu naczelnym została przyjęta w styczniu przez sejm). Nominacja ta była chybiona, dlatego faktycznym wodzem był jego zastępca generał Józef Chłopicki.

Pierwszym sukcesem militarnym Polaków było zwycięstwo generała Józefa Dwernickiego w bitwie pod Stoczkiem (14 lutego 1831 roku). Główne siły rosyjskie przesunęły się w stronę Warszawy.

Do decydującej fazy konfliktu doszło pod Grochowem w rejonie Olszynki Grochowskiej 25 lutego między siłami polskimi a rosyjskimi. Po stronie rosyjskiej w walkach brało 60 tys. żołnierzy i 178 dział, zaś po stronie polskiej 36 tys. żołnierzy i 114 dział. Mimo zwycięstwa Dybicza , wojska polskie nie poszły w rozsypkę. W starciu tym ranny został generał Józef Chłopicki, ale Rosjanie zatrzymani zostali w marszu na Warszawę. Wodzem naczelnym został na krótko Michał Radziwiłł. Potem nastąpiła kolejna zmiana naczelnego wodza i został nim generał Jan Skrzynecki. Nie była to zbyt dobra kandydatura, nie miał przede wszystkim doświadczenia w kierowaniu armią. Naczelny wódz wraz z generałem Ignacym Prądzyńskim zdecydowali się na ofensywę, której celem byłoby odcięcie Dybicza od magazynów z zaopatrzeniem. Wojska rosyjskie były zupełnie zaskoczone polską kontrofensywą, dzięki temu w kilku bitwach (Wawer, Dębe Wielkie) ponieśli duże straty. W bitwie pod Iganiami (pod Siedlcami - 10 kwiecień 1831) wojskiem polskim dowodził Ignacy Prądzyński i odniósł wspaniałe zwycięstwo. Jednak główne siły nieprzyjaciela nie zostały zaatakowane. Skrzynecki i Czartoryjski sądzili, że dowództwo rosyjskie w obliczu strat będzie skłonne do rokowań. Dlatego od kwietnia Skrzynecki unikał generalnej bitwy, prowadząc operacje zbrojne na mała skalę.

W maju armia polska osiągnęła największy stan liczebny w czasie powstania. Liczyła 80 tys. piechoty, 16 tys. kawalerii i 142 działa. Pełni nadziei i optymizmu byli ochotnicy z innych zaborów. Łącznie w powstaniu brało udział ponad 5 tys. ochotników z ziem polskich oraz kilkuset z kilkunastu krajów Europy. W tym czasie wódz naczelny rozpoczął aktywne działania zbrojne. Rozegrana bitwa 26 maja pod Ostrołęką była prowadzona w niekorzystnych warunkach terenowych dla Polaków. Zakończyła się ich przegraną, lecz nie zostało rozbite, dzięki wspaniałej szarży konnej artylerii dowodzonej przez Józefa Bema.

Tymczasem szeregi wojska rosyjskiego walczyły z epidemią cholery. Nowym wodzem armii rosyjskiej został doświadczony feldmarszałek - Iwan Paskiewicz. Na początku lipca, zamiast uderzyć na Warszawę od wschodu, ruszył z armią w dół Wisły, w kierunku Płocka. Było to duże zaskoczenie dla wojsk polskich. Paskiewicz postanowił zaatakować stolicę od słabo ufortyfikowanej strony zachodniej.

Ostrołęka była bitwą przełomową, pojawiły się złe nastroje wśród cywilnego i wojskowego kierownictwa powstania. Nie zmieniło to sytuacji nawet wtedy, gdy naczelnym wodzem został generał Henryk Dembiński. Największą porażką było utracenie wiary w zwycięstwo i pogarszająca się sytuacja finansowa powstania. Niepokojąco się zwiększył deficyt budżetowy oraz nasiliła się spekulacja i rosła liczba dezerterów. Niektórzy politycy zaczęli opuszczać Warszawę i narastały konflikty między stronnictwami. Radykalni klubiści - członkowie Towarzystwa Patriotycznego opowiadali się za prowadzeniem dalszej wojny środkami rewolucyjnymi. Ich zwolennicy w sejmie (Jan Olrych Szaniecki) proponowali powołanie pod broń "pospolitego ruszenia" wraz z natychmiastowa poprawą położenia chłopów. Jednakże dla polskich elit, dla szlachty - chłopi byli tylko poddanymi a nie stroną-partnerem. Toteż nic dziwnego, że wniosek został oddalony. Dlatego członkowie i sympatycy Towarzystwa Patriotycznego zaczęli przygotowywać zamach stanu. Wstępem do tego była wielka manifestacja ludności 15 sierpnia w Warszawie. Podczas zamieszek, rozgniewany tłum dokonał samosądu, wieszając zdrajców. Towarzystwu Patriotycznemu nie udała się jednak próba przejęcia władzy. Gubernatorem stolicy został generał Jan Krukowiecki, który szybko zaprowadził "porządek" w mieście. Rozwiązał Towarzystwo Patriotyczne (jedyna formacja polityczna, która nadal chciała walczyć) oraz ukarał winnych. 17 sierpnia Krukowiecki, został prezesem rządu i tym samym zyskał uprawnienia dyktatorskie. Całą energie skierował na prowadzenie negocjacji z Paskiewiczem, który przekroczywszy Wisłę pod Płockiem, maszerował na Warszawę. Wódz armii rosyjskiej był zainteresowany tylko natychmiastową kapitulacją powstańców. W takiej sytuacji Krukowiecki odrzucił taką możliwość.

6 września wojska carskie zaatakowały stolice od zachodu. Na wskutek niewłaściwych decyzji wojsko polskie zostało rozproszone, dlatego Rosjanie dysponowali około dwukrotną liczebną przewagą (80 tys. do 40 tys.). Mimo bohaterskiej obrony Woli przez generała Józefa Sowińskiego linia obrony została przełamana. Wobec przewagi wroga dowództwo polskie otrzymało od Rządu Narodowego i sejmu zezwolenie na podjecie rokowań. 8 września kapitulację Warszawy podpisał generał Kazimierz Małachowski. Armia po opuszczeniu stolicy podążyła w kierunku Modlina a tam rada wojenna wybrała generała Macieja Rybińskiego nowym wodzem naczelnym a Józef Bem został generałem brygady.

W tym momencie armia główna liczyła jeszcze ponad 30 tys. żołnierzy. Na południu i zachodzie Królestwa oraz w twierdzach w Zamościu i w Modlinie znajdowało się 35-40 tys. Łącznie wojsko polskie miało przewagę nad wojskami rosyjskimi. Wśród polskich generałów i oficerów przeważało raczej zniechęcenie do dalszej walki z wojskami carskimi. Dlatego sejm mianował nowym wodzem generała Jana Umińskiego, gdyż Rybiński nadal chciał prowadzić walkę z nieprzyjacielem. To doprowadziło do tego, że nie wszyscy generałowie zaakceptowali ten wybór. Ostatni prezes Rządu narodowego - Bonawentura Niemojowski - udał się na emigracje a Rybiński odrzucił kapitulację, czego żądał Paskiewicz. 5 października wkroczył wraz z 20 tys. żołnierzy w granice państwa pruskiego. Wcześniej uczynili to dowódcy pozostałych polskich korpusów. 9 października poddała się 7 tys. załoga twierdzy Modlin, a 21 - ponad 3 tys. załoga Zamościa. Powstanie dobiegło końca i trwało 325 dni.

Powstanie listopadowe było kolejną w XIX wieku próbą odzyskania niepodległości przez Polaków. Do wybuchu tego powstania przyczyniło się obok - braku niepodległości - łamanie konstytucji przez cara Aleksandra I i jego następcę. Duże znaczenie miało niezadowolenie, panujące wśród polskich podchorążych wynikające z polityki wojskowej Wielkiego Księcia Konstantego. Sytuacja międzynarodowa miała także tutaj dość duże znaczenie. W latach 20 XIX wieku miało miejsce w Europie wiele powstań narodowo-wyzwoleńczych. Były one swoistym wzorem dla polskich konspiratorów przygotowujących się do walki. Data wybuchu powstania listopadowego również nie była przypadkowa. Związana była z wydarzeniami dziejącymi się w Belgii. W lipcu 1830 roku wybuchło tam powstanie, którego celem było oderwanie się od Holandii. Na wieść o tym polscy spiskowcy przyspieszyli wybuch powstania, obawiając się do zbrojnej interwencji w Belgii, pozostawi w Królestwie Polskim wojska rosyjskie i zlikwiduje resztki swobód.

Trzeba zaznaczyć, że 30 listopada 1830 roku za powstaniem opowiadały się tylko jednostki. Warstwy rządzące, arystokracja, zamożne mieszczaństwo, wyżsi oficerowie, były mu przeciwne. Niemniej w miarę upływu czasu coraz więcej osób spośród warstw oświeconych przyłączyło się do powstania. Najaktywniej włączyli się młodzi inteligenci, drobna i średnia szlachta, drobne i średnie mieszczaństwo. Ten zryw niepodległościowy, dobrze wpisał się w dzieje rewolucyjnej, walczącej ze starym porządkiem Europy. Polskie powstanie, skierowane przeciwko Rosji, wywołało entuzjastyczne poparcie "nowej" Europy. W wielu miastach Francji, Belgii, Szwajcarii, Piemontu, Anglii odbyły się wiece i manifestacje solidarnościowe. Walcząca Polska uzyskała poparcie w Europie dlatego, że znalazła się w jednym szeregu z europejskimi rewolucjonistami, demokratami, liberałami, republikanami, dążącymi do zasadniczej zmiany porządku. Zostało jedynie potępione przez papieża Grzegorza XVI w encyklice Cum primum z 1832 roku.

Powstanie listopadowe było egzaminem ofiarności, wspaniałą romantyczną przygodą, ambicji i aspiracji narodowych. Dla innych było niepotrzebną szaleńczą próbą - próbą podjętą bez żadnych szans na zwycięstwo, która przyniosła najgorsze skutki. Nastąpiły ogromne represje w Królestwie Polskim odbijające się na losie konkretnych osób jak i całego Królestwa Polskiego. Car Mikołaj I zniósł polski Sejm, wojsko i odrębną koronację. Odwołano konstytucje Królestwa Polskiego, a na jej miejsce car wydał tzw. statut organiczny w 1832 roku. Namiestnikiem Królestwa Polskiego został znienawidzony feldmarszałek Iwan Paskiewicz. W 1833 roku został wprowadzony stan wojenny, który trwał 25 lat. Następnie dotychczasowe województwa zostały w 1837 roku przemianowane na gubernie, co miało prowadzić do całkowitego zunifikowania ziem polskich z resztą Rosji. W konsekwencji w 1841 roku zlikwidowano Radę Stanu. Karami indywidualnymi były konfiskaty majątku, aresztowania i zesłania na Syberię (np. Piotr Wysocki). Królestwo Polskie nadal istniało, lecz dysponowało już znacznie mniejszymi swobodami.