Grecy nigdy nie utworzyli jednego dużego organizmu państwowego. Tylko kilka państw potrafiło rozszerzyć swój obszar ponad ten, który obserwowano. A należały do nich Sparta i Ateny.
Mieszkańcy Grecji żyli przede wszystkim z uprawy roli. Nawet ci, którzy trudnili się rzemiosłem, posiadali przynajmniej kawałek ziemi pod uprawę. Różnice majątkowe długo nie były wielkie, choć wyraźnie i boleśnie odczuwalne przez tych, którzy mieli mniej ziemi i rzeczy cennych niż inni. Ową względną społeczną jedność trzeba uznać za fakt ważny. Umożliwiła ona rozwinięcie się niezwykle oryginalnej formy państwa, którą tak jak Grecy nazywamy- polis.
O polis ludzie mówili, że są obywatelskimi wspólnotami. Podstawowe decyzje podejmowało zgromadzenie wszystkich obywateli, a uczestniczyć w nim trzeba było osobiście. Wybierani przez zgromadzenie urzędnicy wiedzieli, że w następnym roku będą słuchać tych, którzy ich teraz słuchają. Wymienianie się owymi funkcjami stanowiło podstawową zasadę greckiego państwa. Uniemożliwiała ona powstanie profesjonalnego aparatu urzędniczego, opartego głównie na korupcji, ich zdaniem. Powodowała, że w sprawowaniu władzy brało udział wielu obywateli. W naturalny sposób zasada wymiany prowadziła do rozwinięcia poczucia odpowiedzialności za rządzenie, a także niezbędnej do tego wiedzy o świecie, którą zdobywano w czasie urzędniczej pracy.
Drugą ważną instytucją polis była rada składająca się najczęściej z byłych urzędników, która:
- opracowywała ona projekty ustaw dla zgromadzenia,
- prowadziła dyskusje nad kwestiami przedstawianymi przez urzędników,
- mogła podejmować własne inicjatywy.
Jeśli o ważnych sprawach decydowało zgromadzenie, a rozważała nad nimi w szczególny sposób rada, to oczywistym skutkiem takiego rozłożenia zadań politycznych stawała się faktyczna jawność rządzenia. Uzależnienie decyzji od woli tych organów powodowało, że najważniejszą polityczną czynnością stało się przekonywanie członków tychże ciał o swych racjach, czyli po prostu przemawiając. Zdolność wygłaszania mów jest sztuką, której w tamtych czasach trzeba się uczyć.
Opisany tu system sprawowania władzy działał dobrze tylko wtedy, gdy nie istniały znaczne różnice materialne i kulturalne między obywatelami i ludzie czuli się członkami jednej wspólnoty, a wewnętrzne konflikty społeczne nie były zbyt nasilone. Grecy jednak nie dążyli do usunięcia materialnej nierówności. Było dla nich jasne, że obywatele mają rozmaite zasoby, od bogatszych spodziewano się, że dadzą swym współobywatelom więcej, a w zamian za to pozwalano im na większy udział w rządzeniu.
Polis nie znała partii. W greckim życiu politycznym ścierały się ze sobą rodziny lub jednostki, miały one swych zwolenników, ale ci nie tworzyli grup stałych. Kłótnie toczyły się głównie na zgromadzeniu, które było w owych sporach pewnego rodzaju sędzią. Przegrani mogli nie godzić się z odsunięciem od władzy, wykorzystując wszelkie sposoby. Zawiązywano spiski, często lała się krew, gdyż zwycięscy zabijali swych przeciwników. Niekiedy przegrywający wzywali na pomoc obce wojsko i nocą otwierali mu bramy. Wszystko po to, by objąć z powrotem władzę i rozprawić się z tymi, którzy uprzednio wyrządzili im krzywdę.
Jednak nie wszyscy mieszkańcy terenu polis mieli prawa obywatelskie. Zacznijmy od tego, że obywatelem trzeba było się urodzić- Grecy bardzo niechętnie dopuszczali do swych wspólnot ludzi z innych państw.
Poza społecznością obywatelską pozostawali oczywiście niewolnicy. Kobiety żyły w całkowitej separacji od życia publicznego, nie tylko politycznego. Jeden z wybitnych ludzi V w. p.n.e. powiedział, iż największym komplementem dla kobiety jest to, że się nic o niej nie mówi.
Polis narzuca swoim obywatelom rozliczne ograniczenia w stopniu znacznie większym, niż to robią państwa współczesne. Mieszkający w mieście lub większych osadach mężczyźni, zbierający się po pracy na głównym placu (agorze) kształtowali w czasie takich pogawędek wspólną opinię, której nikt nie mógł zlekceważyć. Według nich najlepszym sposobem wydawania pieniędzy było oddanie ich na użytek współobywateli, a nie bogacenie się.
Właściwa grecka polis winna być politycznie całkowicie niezależna, ale miasta znów nie żyły w izolacji. W praktyce znajdujące się blisko siebie państwa zawsze wpływały na decyzje sąsiadów, a zwłaszcza te dotyczące spraw zewnętrznych. Miasta miały różne zasoby, inną liczbę ludności, a więc i armie różnej wielkości, a z tego wynika, że silniejsza polis mogła łatwo podporządkować sobie słabsze. Podporządkować, ale nie podbić. Dążyli do hegemonii. Jej wyrazem były przymierza zawierane przez silniejszych ze słabszymi. Takie unie stawały się ważne w czasie wojny, kiedy to wzywano sojuszników do udziału w wyprawie. W zasadzie państwo mające hegemonię nie pragnęło od zależnych miast zysków ekonomicznych.